Powieści na antenie

"Listy"

Ostatnia aktualizacja: 26.05.2023 11:15
Sejm Rzeczypospolitej Polskiej ustanowił rok 2023 Rokiem Maurycego Mochnackiego. "Uznając intelektualną i patriotyczną wielkość tego Wolnego Polaka", przypomnieliśmy jego "Listy". Na antenie Dwójki od poniedziałku, 22 maja czytał je Michał Klawiter.
Michał Klawiter
Michał KlawiterFoto: Stanisław Leszczyński / Polskie Radio

Po upadku Powstania Listopadowego zmuszono go do emigracji, a rosyjskie władze zaborcze skazały zaocznie na śmierć przez powieszenie. Tyranii Rosji przeciwstawiał polskie umiłowanie wolności. O tym zderzeniu cywilizacyjnym - wschodniego samodzierżawia i republikańskiego ducha demokracji dawnej Rzeczypospolitej - pisał trafnie w pierwszym historycznym opisaniu wojny polsko-rosyjskiej "Powstanie narodu polskiego w roku 1830 i 1831".

Do dziś wiele z jego diagnoz dotyczących natury Rosji i jej imperialistycznych dążeń, związanych zwykle także z kulturowym barbarzyństwem, nie straciło na aktualności.

Maurycy Mochnacki, współtwórca Związku Wolnych Polaków, jako myśliciel polityczny postawił przed współczesnymi sobie rodakami zadanie, które nie przebrzmiało do dziś. Pisał, że naród wtedy jest zdolny do trwania i zwycięstw, gdy "uzna się w jestestwie swoim", czyli ma świadomość swojego ducha narodowego i własnych możliwości.

Uważał, że Polacy mają prawo być dumni ze swych republikańskich tradycji, z tego, że są "najstarszymi synami europejskiej wolności". Był twórcą nowoczesnego pojęcia polskiego narodu politycznego.

[fragment uchwały Sejmu RP]

Na antenie Dwójki "Listy" Maurycego Mochnackiego czytał Michał Klawiter.


Posłuchaj
10:53 Dwójka to się czyta 22.05.2023.mp3 "Listy" Maurycego Mochnackiego, czyta Michał Klawiter - fragm. 1 (To się czyta/Dwójka)

11:05 Dwójka to się czyta 23.05.2023.mp3 "Listy" Maurycego Mochnackiego, czyta Michał Klawiter - fragm. 2 (To się czyta/Dwójka)

09:51 2023_05_24 11_01_16_Dwojka_To_sie_czyta.mp3 "Listy" Maurycego Mochnackiego, czyta Michał Klawiter - fragm. 3 (To się czyta/Dwójka)

10:07 2023_05_25 11_00_01_Dwojka_To_sie_czyta.mp3 "Listy" Maurycego Mochnackiego, czyta Michał Klawiter - fragm. 4 (To się czyta/Dwójka)

09:58 2023_05_26 11_00_30_Dwojka_To_sie_czyta.mp3 "Listy" Maurycego Mochnackiego, czyta Michał Klawiter - fragm. 5 (To się czyta/Dwójka)

   

***

Tytuł audycji: To się czyta

Przygotowała: Elżbieta Łukomska

Data emisji: 22-26.05.2023

Godzina emisji: 11.00

mo

Zobacz więcej na temat: Maurycy Mochnacki Dwójka

Czytaj także

Maurycy Mochnacki – herold polskiego romantyzmu

13.09.2022 05:35
- Maurycy Mochnacki dość żył dla swojej sławy, ale zbyt krótko dla ojczyzny, której był mocnym filarem – tymi słowami na francuskim cmentarzu pożegnał swojego przyjaciela kapitan Antoni Olszewski.
Maurycy Mochnacki
Maurycy MochnackiFoto: Wikimedia Commons/dp

Dokładnie 220 lat temu, 13 września 1803 roku, urodził się Maurycy Mochnacki, działacz i publicysta polityczny, uczestnik powstania listopadowego.

Choć żył tylko 31 lat, a lata jego aktywności można policzyć na palcach jednej ręki, to został zapamiętany jako herold polskiego romantyzmu. Jak każdy człowiek niepospolity miał zarówno wielbicieli, jak i zagorzałych wrogów. Tak w czasie swojego krótkiego życia, jak i po śmierci.

- Wyprzedzał świadomość patriotycznego społeczeństwa. Trzy lata działalności emigracyjnej w skłóconym Paryżu uczyniło z niego bohatera – mówił o Mochnackim redaktor Jerzy Mikke w archiwalnej audycji Polskiego Radia z 1993 roku.


Posłuchaj
14:54 maurycy mochnacki___425_93_iv_tr_0-0_1033323137574a2c[00].mp3 Maurycy Mochnacki - audycja Andrzeja Sowy z cyklu "Na historycznej wokandzie". (PR, 13.11.1993)

 

Mochnacki był słuchaczem Szkoły Podchorążych i wraz ze swym bratem brał udział w wielu spiskach przeciwko carowi Mikołajowi I. Od 1829 roku należał do Sprzysiężenia Piotra Wysockiego, które postawiło sobie za cel wywołanie powstania i taką drogą odzyskanie przez ojczyznę wolności.

To właśnie członkowie Sprzysiężenia w nocy z 29 na 30 listopada 1830 roku zaatakowali Belweder i wywołali powstanie listopadowe. Mochnacki brał udział w bitwie o Olszynkę Grochowską, został ranny. Później walczył m.in. pod Okuniewem i w bitwie pod Ostrołęką, w której został wielokrotnie ranny. Został odznaczony Orderem Vitruti Militari.

Po klęsce powstania Mochnacki znalazł się na emigracji. Pisał, że Polska była jego jedynym romansem. Jest autorem rozprawy "Powstanie narodu polskiego w roku 1830 i 1831".

Dowiedz się więcej o kontrowersyjnej postaci Maurycego Mochnackiego z audycji Andrzeja Sowy z cyklu "Na historycznej wokandzie".

im/mjm

Czytaj także

Maurycy Mochnacki. Trybun powstania listopadowego

13.09.2023 06:00
Był od początku jednym z kół zamachowych rewolucji 1830 roku – jak insurekcję nazywali jej uczestnicy. Dla wielu zbyt radykalny, szybko zaczął być postrzegany przez nich owszem jako koło, ale raczej piąte u wozu. Nie dostrzegano bowiem, że celną myślą wyprzedzał innych o kilka kroków. Dziś mija 220. rocznica jego urodzin. 
Maurycy Mochnacki. W tle obraz przedstawiający szturm na Arsenał
Maurycy Mochnacki. W tle obraz przedstawiający szturm na ArsenałFoto: Polskie Radio/grafika na podstawie materiałów z domeny publicznej (Polona.pl/Muzeum Narodowe w Warszawie)

Mochnacki był jednym z najaktywniejszych przedlistopadowych konspiratorów w Warszawie. Wraz z bratem należał do sprzysiężenia Piotra Wysockiego. W pamiętną noc z 29 na 30 listopada 1830 roku ten powstańczy trybun ogłosił na Rynku Starego miasta rozpoczęcie zrywu i to on poderwał lud stolicy do szturmu na Arsenał.

powstanie_listopadowe663_364.jpg
Powstanie listopadowe – klęska na własne życzenie

"Warstwy posiadające Królestwa nigdy nie przebaczyły Mochnackiemu zbrodni poruszenia i uzbrojenia pospólstwa. Szlacheccy pamiętnikarze ze zgrozą opisują, jak »diabłu podobny« młody potwór w czarnej rozwianej pelerynie i czarnym płaskim cylinderku uwijał się na czarnym koniu wśród mas plebejskich Starego Miasta i Powiśla, podjudzając je do ataku na śródmieście" pisał Marian Brandys w "Końcu świata szwoleżerów”.

Odtąd ten młody, bo liczący zaledwie 27 lat, radykał nazywany będzie "polskim Robespierrem". Jeśli warszawskie zachowawcze elity, z ministrem skarbu księciem Franciszkiem Druckim-Lubeckim na czele, bały się wówczas czegoś bardziej od Moskali, to byli to nieprzewidywalni rewolucjoniści, a za takiego postrzegany był Mochnacki. Dlatego zaraz po wybuchu powstania kontrolę nad stolicą przejęło środowisko konserwatywno-ugodowe.

Ale Mochnacki nie miał zamiaru dać za wygraną. Jego środowisko powołało do życia Towarzystwo Patriotyczne. Przewodniczącym okrzyknięto Joachima Lelewela. Klub miał poparcie tłumu i trzeba było liczyć się z jego zdaniem. Ulica wrzała, ostudzić ją mogło tylko wprowadzenie do rządu członków TP. Wśród nich był Mochnacki.

Drucki-Lubecki_663.jpg
Ksawery Drucki-Lubecki – wierny carowi, oddany Polsce

"Tegoż dnia (2 grudnia – przyp. red.), a raczej tej nocy, Mochnacki, zasiadłszy na kanapie z ks. Lubeckim, kilka godzin rozmawiali, a kiedy mieliśmy się na spoczynek udawać i gdy (Mochnacki) już opuścił radę, ks. Adam (Czartoryski) spytał się Lubeckiego: »Nad czym tak długo radziliście?« Na co ks. Lubecki odpowiedział: »Z tego wszystkiego, com od Mochnackiego słyszał, powziąłem przekonanie, iż ma zamiar mnie powiesić«" odnotował pamiętnikarz Leon Dembowski.

Haki na trybuna

Młody rewolucjonista nie cieszył się sukcesem długo. Dał się wymanewrować. Wkrótce ukonstytuował się Rząd Tymczasowy, w którym nie było już miejsca dla przedstawicieli klubowiczów Mochnackiego. To był cios dla patrioty-radykała, który zdawał sobie sprawę, że ugodowa postawa rządu i nowo wybranego dyktatora powstania, gen. Józefa Chłopickiego, to prosta droga ku klęsce sprawy narodowej. Co gorsza za zbyt radykalnego uznali go też dotychczasowi sprzymierzeńcy z Towarzystwa Patriotycznego, z Lelewelem na czele.

Gwoździem do trumny politycznych aspiracji Mochnackiego było ujawnienie i rozpowszechnienie przez jego przeciwników najbardziej wstydliwego i kompromitującego dokumentu w życiorysie trybuna. Mowa o manifeście, który Mochnacki złożył carskim władzom, gdy za udział w konspiracyjnym stowarzyszeniu studentów trafił do więzienia.

- W więzieniu, bo został na skutek denuncjacji aresztowany, złożył memoriał, w którym poucza władze carskie jak postępować z młodzieżą, by oderwać ją od patriotyzmu. Moim zdaniem był to element gry, którą prowadził z władzami carskimi, bo w tym dokumencie on parodiuje już wprowadzone rozwiązania. Ani jedna osoba nie została na podstawie jego zeznań aresztowana – wskazywał pisarz i reportażysta historyczny Dionizy Sidorski w audycji Elizy Bojarskiej pt. "Dziejopis powstania listopadowego - Maurycy Mochnacki".


Posłuchaj
25:19 dziejopis powstania listopadowego - maurycy mochnacki___f 23553_tr_0-0_1160400928b020c0[00].mp3 "Dziejopis powstania listopadowego - Maurycy Mochnacki" - audycja Elizy Bojarskiej. (PR, 22.11.1980)

 

Dla opinii publicznej nieszkodliwość dokumentu nie miała żadnego znaczenia. Mochnacki był w tej chwili skompromitowany.

Ostatnią desperacką próbę ratowania rewolucji podjął, podrywając do szturmu na siedzibę rządu dawnych współspiskowców podchorążych. Ale i tutaj na drodze stanął mu dotychczasowy sojusznik Piotr Wysocki. Karta obróciła się na niekorzyść "polskiego Robespierre’a", lud warszawski, pod wpływem plotki głoszącej, że Mochnacki nastaje na życie Chłopickiego, gotów był powiesić tego samego człowieka, którego jeszcze kilka dni temu nosił na rękach. Przed gniewem ulicy ratowali go… członkowie Rządu Tymczasowego. Znienawidzony przez Mochnackiego Ksawery Drucki-Lubecki miał przywitać zdanego na swoją łaskę i niełaskę trybuna znamiennymi słowami: "Oj, niebezpiecznie, panie Mochnacki, tak wysoko latać".

Na wewnętrznej banicji 

- W czasie powstania władze, mając dosyć jego wystąpień, podburzania ludu do niezbyt uporządkowanego działania, chciały się go pozbyć. Wysłano go na Wołyń z pozorną misją, dokąd zresztą nie dotarł – mówił dr Jan Sałkowski w audycji Andrzeja Sowy z cyklu "Na historycznej wokandzie".


Posłuchaj
14:54 maurycy mochnacki___425_93_iv_tr_0-0_1033323137574a2c[00].mp3 Maurycy Mochnacki - audycja Andrzeja Sowy z cyklu "Na historycznej wokandzie". (PR, 13.11.1993)

 

Mochnacki ruszył na tę misję z polecenia prezesa rządu narodowego Adama Jerzego Czartoryskiego. Towarzyszył mu adiutant dyktatora Chłopickiego. Oficjalnym celem wyprawy było wybadanie możliwości rozszerzenia powstania na wschodnie ziemie przedrozbiorowej Rzeczpospolitej. Sam "polski Robespierre" zdawał sobie jednak sprawę, że misja to właściwie wewnętrzna banicja.

Mochnacki nie mógł odmówić, sam wystawił się niejako na ochotnika, pisząc pod koniec grudnia 1830 roku w artykule "Jak rozumieć powstanie polskie?": "Powstaną za naszym przykładem jak my uciśnieni, jak my rozżaleni, jak my nieszczęśliwi bracia i współziomkowie nasi na Litwie, na Wołyniu, na Podolu, na Ukrainie".

Ostatecznie bazą swojej operacji Mochnacki uczynił Lublin. Wraz z jego przyjazdem zaktywizowały się tutejsze środowiska radykalne. Trybun insurekcji widząc podatny grunt, znów zaczął agitować przeciwko dyktaturze Chłopickiego. I znów się przeliczył. Powtórzył się scenariusz warszawski z początku insurekcji. I tym razem Mochnacki musiał salwować się ucieczką.

Mieczem i piórem

Gdy wraz z detronizacją cara Mikołaja jako króla Polski 25 stycznia 1831 powstanie przerodziło się w wojnę polsko-rosyjską, Mochnacki uznał, że jego miejsce jest w szeregach wojska. Walczył jako prosty szeregowy w bitwie o Olszynkę Grochowską, gdzie został ranny. Kulom nie kłaniał się podczas bitwy pod Wawrem. Z dalszej walki wyeliminowały go dopiero rany, które odniósł w bitwie pod Ostrołęką 26 maja, już jako oficer. Za męstwo na polu bitwy został uhonorowany Virtutti Militari.

Wojciech Kossak, Olszynka Grochowska, Powstanie Listopadowe
Bitwa pod Olszynką Grochowską – odepchnąć Rosjan od stolicy

"Polski Robespierre" nie przestał publikować. Na łamach wydawanego wówczas przez grupę swoich współpracowników pisma "Nowa Polska" Mochnacki wciąż optował za rozszerzeniem powstania na ziemie zabrane. Urągał na sejmokrację, przez którą – jego zdaniem – upaść może sprawa narodowa.

Co najistotniejsze, wychodząc z pozycji niepodległościowych, proponował wprowadzenie aktem rewolucyjnym zmian społecznych. Postulował nobilitowanie (a co za tym idzie, włączenie do wspólnoty narodowej) wszystkich, którzy z bronią w ręku staną w obronie ojczyzny – wliczając w to mieszczan, a przede wszystkim włościan.

"Kruk oko wydziobał"

Gdy po klęsce pod Ostrołęką szansa na powodzenie powstania spadła, ale sytuacja nie była jeszcze beznadziejna, Mochnacki związał się politycznie z gen. Janem Krukowieckim. Towarzystwo Patriotyczne wiązało nadzieje z postacią Krukowieckiego. Stronnictwo miało zamiar wykorzystać jego posłuch w armii, by następnie samodzielnie - już bez udziału dowódcy - przejąć władzę. Rzecz w tym, że dokładnie tak samo traktował Krukowiecki radykałów. I był od nich skuteczniejszy. Towarzystwo Patriotyczne, mając nadzieję na rządy u boku generała, zainspirowało rozruchy, które wybuchły 15 sierpnia 1831 roku. Rząd, w obawie przed zrewoltowanym tłumem, musiał salwować się ucieczką. Ale Krukowiecki, zamiast podzielić się władzą, rozpędził Towarzystwo Patriotyczne.

Czarne chmury zebrały się też nad samym Mochnackim. W czasie szturmu na Warszawę najbliższy współpracownik Krukowieckiego i zarazem najbardziej zajadły przeciwnik radykałów z Towarzystwa Patriotycznego gen. Wojciech Chrzanowski po tym, jak między nim i Mochnackim doszło do ostrej wymiany zdań, bezpardonowo nakazał odprowadzić "polskiego Robespierre’a" na szańce Woli, by tam "zginął od granatów nieprzyjacielskich". Ponoć Chrzanowski dodał przy tym, że "na takiego człowieka szkoda polskiej kuli". Jeszcze boleśniejsze musiało być dla Mochnackiego to, że gdy cudem uniknął śmierci z rąk nieprzyjaciela, rozstrzelać kazał go… sam Krukowiecki. Po raz kolejny okazało się (już co najmniej szósty raz podczas ostatnich 10 miesięcy), że "polski Robespierre" urodził się pod szczęśliwą gwiazdą, bo i z tej opresji zdołał się wywinąć.

Człowiek z wizją

Po upadku listopadowego zrywu Mochnacki zasilił szeregi Wielkiej Emigracji. Do kraju nie mógł wrócić już nigdy – powstrzymywał go przed tym zaocznie wydany przez carski sąd wyrok śmierci. Na emigracji Mochnacki napisał swoje, jak się okazało, najważniejsze dzieło polityczne: publicystyczno-kronikarskie, nieukończone "Powstanie narodu polskiego w roku 1830 i 1831"

- Mochnacki umieścił w tej książce powstanie w ciągu walk wyzwoleńczych, który jego zdaniem zaczynał się na konfederacji barskiej - oceniał historyk literatury prof. Stefan Treugutt w audycji Andrzeja Piotrowskiego "Sto książek - sto rozmów". - Energia jego jest skupiona intensywnie na sprawie odzyskania niepodległości. To sprawia, że książka o klęsce, o tym, jak ten wspaniały, udany zryw marnieje. W pierwszym tomie nawet klęski opisuje tak, że zaczynamy ufać, że naród to wspaniała rzecz, ba!, nawet ci generałowie, których on atakuje to też są patrioci, tylko zgrali swoją kartę i wyczerpali siły.


Posłuchaj
14:45 powstanie narodu polskiego w roku 1830 i 1831 maurycego mochnackiego.mp3 "Powstanie narodu polskiego w roku 1830 i 1831" Maurycego Mochnackiego było tematem audycji z cyklu "Sto książek - sto rozmów". (PR, 23.03.1986)

 

Na emigracji szybko ewoluowały jego poglądy polityczne. Przekraczając zaledwie trzydziestkę z radykała przeobraził się w zwolennika konserwatywnego księcia Adama Jerzego Czartoryskiego, którego uznał za jedyną osobę cieszącą się wystarczającym autorytetem wśród swoich i możnych tego świata, by dalej prowadzić sprawę narodową. W życiu Mochnackiego wszystko pędziło znacznie szybciej niż u innych; zupełnie jakby zdawał sobie sprawę, że nie ma wiele czasu na tym świecie – zmarł bowiem młodo, mając zaledwie 33 lata, 21 grudnia 1834 roku.

Adam Jerzy Czartoryski 1200.jpg
Adam Jerzy Czartoryski. Król, którego nie było

Choć dzieje udziału Maurycego Mochnackiego w powstaniu listopadowym po nocy z 29 na 30 listopada stanowią niemal nieprzerwany ciąg porażek, to nie na sukcesach politycznych zasadza się jego wielkość i znaczenie. Z perspektywy czasu widać, że poglądy Mochnackiego, choć były najbardziej radykalne na tle całego ruchu powstańczego, niosły jednocześnie największe szanse na uratowanie sprawy narodowej.

- Był jednym z niewielu, którzy wiedzieli, w jaki sposób zapobiec nieszczęściu upadku sprawy narodowej i widział przyszłość. Wszystkie jego prognostyki się spełniały. Rzecz w tym, że nie miał narzędzi, by temu nieszczęściu zapobiec – oceniał prof. Jerzy Łojek na antenie Polskiego Radia. - Problem również w tym, że gdy opinia publiczna przyznawała mu rację, on głosił już poglądy, do których ludzie dopiero dojrzewali i byli mu przeciwni.

Bartłomiej Makowski