Kultura

Urodzone w PRL-u, źle urodzone...

Ostatnia aktualizacja: 07.04.2012 13:45
- W każdym mieście jest obiekt, który chciano wyburzyć pozyskując miejsce na nowe inwestycje. Nie było łatwo zdobyć pieniądze na projekt, który miał dokumentować takie miejsca - mówi Filip Springer o kulisach pracy nad "Źle urodzonymi".
Audio
warszawski Sezam
warszawski SezamFoto: aut.Filip Springer

W tej książce, a tak naprawdę w tym projekcie, jest coś z eksperymentu psychologicznego. Trzeba pozbyć się własnych uprzedzeń na temat czasów PRL-u, a dokładnie otworzyć się na myśl, że nie wszystko co wtedy powstawało było koszmarem. Gotowi? Na zachętę przykład dowodzący jak mocno czasy wpływają na nasze postrzeganie i nazywanie tego co widzimy.

Śnieżka, obserwatorium. Przez wiele lat nazywano budynek "marsjańskimi talerzami", ale po roku 1989 zaczęto nazywać go "trzema hamburgerami"! Zresztą od eksperymentu właśnie zaczęła się historia "Źle urodzonych" co autor, Filip Springer wyjawił w rozmowie z Michałem Nogasiem:

- Momentów, w których zacząłem się zastanawiać nad architekturą powojennego modernizmu w Polsce było kilka, ale dwa z nich najważniejsze. Pierwszym była moja przeprowadzka z centrum Poznania, z ładnej, secesyjnej kamienicy, do bloku na obrzeżach miasta - automatycznie gorzej się tam poczułem, przytłaczała mnie ta przestrzeń. Od razu zacząłem zastanawiać się z czego to wynika i doszedłem do wniosku, że powodem jest architektura, która mnie tam otacza. Jest to oczywiście mało odkrywcze doświadczenie, większość ludzi w Polsce mieszka w blokach, ale ja spróbowałem tego dopiero mając ponad 20 lat. Zacząłem szperać i docierać do idei takich jak choćby te, za którymi stał Le Corbusier.

Drugim powodem były podróże z Markiem Woźniczką, architektem, z którym Filip Springer jeździł po Polsce w zupełnie innych sprawach, czasami zatrzymywali się przy jakiś budynkach i zgodnie podziwiali ich architekturę. Zdarzało się jednak, że Marek Woźniczka zachwycał się starymi, a często zaniedbanymi budynkami i nadal mówił o dobrej architekturze nie wzbudzając zrozumienia u kolegi...

- Marek próbował mi tłumaczyć, ja nie byłem podatny na te tłumaczenia i musiałem to sobie sam poukładać. Postanowiliśmy zrobić projekt edukacyjny "Źle urodzone", który później przerodził się w książkę - opowiada Springer.

Architektura modernistyczna opierała się w założeniu na nowej metodzie twórczej, wywodzącej formę, funkcję i konstrukcję budynku niemal wyłącznie z istniejących uwarunkowań materialnych. W książce "Źle urodzone" znajdujemy budynki, które powstały tuż po wojnie - w latach 1945-46 i po 1956 roku.

- Najpierw chcieliśmy pokazać najwybitniejsze realizacje i tak powstała pierwsza lista budynków. Zanim jednak trafiły do książki, podstawą było spotkanie się z budynkiem. Jestem reporterem i bardzo chciałem uniknąć sytuacji, w której ktoś uznałby, że ta książka jest kompedium wiedzy z architektury. Ta książka jest rejestracją mojej próby zrozumienia tej architektury i realiów w jakich powstawała, jest bardzo subiektywna - mówi Filip Springer.

Praca nad książką trwała ponad 3 lata. Najpierw spotkanie z realizacjami i spojrzenie na nie okiem fotografa. Nieco później ponowna podróż i zbieranie informacji reporterskich. Springer podkreśla, że pierwszy raz realizował tak duży projekt wystepując w podwójnej roli. Co było najtrudniejsze w tej pracy?

- Jeżeli chodzi o fotografię to wyzwaniem było pokazanie centrum Katowic - to przestrzeń zaprojektowana przez modernistów. Przez tydzień chodziłem po centrum i próbowałem zrobić zdjęcia, nie mogąc trafić na właściwy sposób. W pewnym momencie spotkanie po prostu człowieka uświadomiło mi, że muszę zrobić te zdjęcia fotografując ludzi. Dodatkowo portrety, które zrobiłem w Katowicach będziemy pokazywać na wystawie. W Katowicach zrozumiałem, że nie ważne jak architektura wygląda, ważne jest jak działa - opowiada Springer. I dodaje:

- Najbardziej żałuję spotkań, do których nie doszło. Nie porozmawiałem z Haliną Skibniewską, która zmarła, a ja odwlekałem spotkanie chcąc się do niego jak najrzetelniej przygotować. Halina Skibniewska zaprojektowała Sady Żoliborskie w Warszawie, a ta realizacja po prostu urywa głowę. Moim zdaniem to dowód na to, że Polska mogła nie zostać zalana blokami takimi jak te, które wszyscy znamy. Bardzo żałuję także, że nie miałem szansy spotkać Oskara Hansena.

"Źle urodzone" to pasjonująca opowieść, w której historie budynków są nierozerwalnie splecione z historiami ludzi i czasów, w których żyli. Niektóre z nich zostały zniszczone - jak warszawski Supersam czy dworzec w Katowicach. Inne obrosły mitami, które warto zweryfikować.

Zachęcamy do  zapoznania się z listą realizacji modernistycznych, którą można znaleźć TUZachęcamy także do wysłuchania rozmowy Michała Nogasia (Trójka) z Filipem Springerem!

A tutaj Galeria.

Agnieszka Szydłowska

www.narodoweczytanie.polskieradio.pl
Cichociemni