Radiowe Centrum Kultury Ludowej

Znaki, dźwięki, ślady

Ostatnia aktualizacja: 22.12.2022 10:00
„Proszę kartkę podać sąsiadowi” – tym zdaniem kończyła się informacja od sołtysa, napisana ręcznie na połowie wyrwanej z zeszytu kartki.
Kobiety w odświętnych strojach, dzień Matki Boskiej Zielnej. Okolice Opoczna, początek XX wieku. Autor fotografii nieznany. Ze zbiorów Muzeum Etnograficznego w Krakowie.
Kobiety w odświętnych strojach, dzień Matki Boskiej Zielnej. Okolice Opoczna, początek XX wieku. Autor fotografii nieznany. Ze zbiorów Muzeum Etnograficznego w Krakowie.Foto: MEK

Było ich dwie i szły równolegle po obu stronach drogi, przy której znajdowały się gospodarstwa. Sposób informowania za pomocą kawałka papieru był najbardziej skuteczny ze wszystkich, należało tylko dopilnować, by kolejni sąsiedzi dostali ją do rąk i rzeczywiście podali dalej. W ten sposób nic nie znikało na łączach ani nie wisiało nieprzeczytane i wyblakłe od deszczu na wiejskiej tablicy ogłoszeń.

Obrazek chodził po domach, zapowiadając pogrzeb albo księdza mającego przyjść po kolędzie. Pierwszy zwyczaj wyszedł z użycia już dawno temu, znam go tylko z opowieści. Drugi pamiętam z dzieciństwa.
Tak się mówiło – „chodzi”, jakby ten przedmiot był odrębnym, ożywionym bytem.
W pewnym sensie był, bo informacja zawarta w tekście lub na świętym obrazku mówiła coś jeszcze - świadczyła o wspólnocie żyjących razem mieszkańców wsi, na dobre i złe, w sprawach codziennych i ostatecznych.
Chodziły tez obrazy Matek Boskich: Częstochowskiej, Fatimskiej, Kalwaryjskiej, Nieustającej Pomocy i innych. Rodzina, która przyjmowała go danego dnia zapraszała na wspólną modlitwę najbliższych sąsiadów. Zostawały po tym zeszyty z pieśniami i modlitwami, które także wędrowały za obrazem od domu do domu, wzbogacane dopisywanymi przez kolejne osoby pieśniami.


„Gdzieś był ten zeszyt, ale się zgubił” – słyszę często, pytając o pieśni śpiewane dawniej. Czasem leży on gdzieś w szufladzie starego stołu lub kredensu. Są w nim ślady wosku od świec, plamy tłuszczu, dziecięce próby pisma. Odciski palców, kartki z kalendarza sprzed dwudziestu lat, zapiski rolnicze na świstkach papieru.


Trębacz 

Ogłaszanie publicznych zarządzeń, tak zwane „otrąbianie”. Wieś Górnowola koło Nowego Korczyna, 1965. Zdjęcie autorstwa Piotra Gana. Źródło: www.polona.pl


Kościelne dzwony wzywają na mszę, oznajmiają zmartwychwstanie Chrystusa, żegnają zmarłego, biją na trwogę w czasie pożaru lub wojny. Dawniej parafia, która dorobiła się dzwonów, nie tylko budziła zazdrość całej okolicy, ale postrzegano ją również jako wzór solidarności ludzi, umiejętności współpracy, dbania o wspólne dobro.
Dźwięk ligawek ogłaszał rozpoczęcie Adwentu.
Huculskie trombity służyły do komunikacji codziennej i symbolicznej.
Palenie ogni i robienie hałasu wciąż towarzyszą ważnym momentom świątecznym i obrzędowym w ciągu roku. Wstążki i dzwonki przy końskich kantarach oraz puszki po napojach, przywiązywane współcześnie z tyłu samochodu młodej pary, mają odpędzać od niej wszelkie licho.


Zdj. il. 

Górna Orawa, 1920. Zdjęcie autorstwa Eugeniusza Streculi. Ze zbiorów Muzeum Etnograficznego w Krakowie


Dwie kobiety na zdjęciu: mężatka w chustce, panna bez. Gdyby ta młodsza też miała chustkę byłby to oczywisty dla wszystkich znak, że również wyszła już za mąż.
Państwo młodzi są w przejściu, pomiędzy stanami kawalerskim i panieńskim a rolami męża i żony. On jeszcze ma wstążkę przypiętą po lewej stronie, choć po oczepinach trzeba będzie ją przepiąć na prawą.
Mężczyzna stojący na starej fotografii po lewej stronie kobiety jest jej mężem. Jeśli stoi po prawej – jest ojcem lub bratem.


zdj. il. 

Portret ślubny Jana Stankiewicza i Zofii z domu Flaga z gośćmi weselnymi. Wieś Tenczyn, 1926. Autor fotografii nieznany. Ze zbiorów Muzeum Etnograficznego w Krakowie.


Ilość sznurów korali i przymocowanych do nich krzyżyków w niektórych regionach świadczy nie tylko o zamożności kobiety, ale mówi o stanie cywilnym i dzieciach właścicielki. Ornamenty i kolory, chustki i czepce, wianki i wstążki, kolory haftu i ozdoby na stroju męskim, kolory domów i okiennic – wszystko to było dawniej bardzo wyraźnym i ważnym znakiem. W ludowym stroju opoczyńskim, który nosiły moje przodkinie, kolory wełniaków i zapasek są jak kod, zawierający najważniejsze informacje dla tych, którzy umieją go odczytać. Tak zwany spód, czyli dominujący, bazowy kolor informuje, czy jest to strój zwykły, czy weselny. Przygotowany do trumny, czy przeznaczony na rodzinne uroczystości i inne świąteczne dni.
W wielu wsiach do dzisiaj możemy dostrzec subtelny system informacyjny. Wywieszona na bramie reklamówka jest znakiem dla obwoźnego sklepu, że mieszkańcy kupują tego dnia chleb. Należność jest włożona do siatki albo rozliczana przy najbliższej okazji.


zdj.il. 

Początek wojny: szyba zabezpieczona paskami papieru w domu folklorystki i twórczyni ukraińskiej Iryny Danylejko. Kijów, luty 2022. Źródło: profil FB.


W starych domach wiszą czasem na ścianie kolaże ze zdjęć rodzinnych, włożone w ramę. Dawniej umieszczano je w nieprzypadkowych miejscach, na przykład nad drzwiami, prowadzącymi z kuchni do pokoju (jeśli był). Mogło to być też naprzeciwko świętego obrazu lub tam, gdzie się często zerkało podczas codziennej krzątaniny.
Przeglądam zbiór moich rodzinnych pamiątek. Jest tutaj ręcznik, wyhaftowany przez ciocię podczas wojennego pobytu na robotach w Niemczech, obtłuczone porcelanowe mieszadło do ciasta, należące kiedyś do babci, puszka po zagranicznych herbatnikach, w której trzymam różne odziedziczone drobiazgi.
Niektóre pamiątki same już zapomniały, do kogo należały i o czym miały przypominać.
Myślę o tym wszystkim co roku w Wigilię. O przodkach zmarłych dawno temu, ich imion nie pamięta już nikt w rodzinie. Wiadomo tylko, że żyli. O bliskich i przyjaciołach, których sama odprowadziłam na cmentarz.
O tych, co chcieli zostawić po sobie ślad, choćby najmniejszy.

Ewa Grochowska

CZYTAJ TEŻ: Wspomnienie Mychaiły Chaja i Paraski Płytki-Horycwit 


***

Więcej recenzji i felietonów - w naszych działach Słuchamy i Piszemy.

 

Czytaj także

Bliscy

Ostatnia aktualizacja: 04.11.2021 09:00
Zapomniałam, że znam kilka takich opowieści. Odżyły mi w głowie podczas przeglądania zdjęć po zmarłej cioci. Niektóre uwiecznione na nich sceny należą do mojej ulubionej kategorii zdjęć rodzinnych. Zatem najpierw o tym.
rozwiń zwiń