Rakieta spowodowała zniszczenia, kilka osób zostało rannych. Do wystrzelenia rakiety przyznali się rebelianci Huti.
Bez większych strat
Yair Hetzroni z izraelskiej policji mówił na lotnisku, że nikomu nic poważnego się nie stało. "Miejsce uderzenia rakiety jest widoczne tuż za nami. Otwarty dół, który ma kilka metrów szerokości i również kilka metrów głębokości. Dzięki temu, że ludzie stosują się do instrukcji bezpieczeństwa, nie mamy ofiar w tym zdarzeniu. Jedynie cztery osoby doznały szoku" - mówił.
Wcześniej w kilku miejscach Izraela odezwały się syreny alarmowe.
Władze lotniska Ben Guriona poinformowały, że „odloty i przyloty zostały wznowione” . Lotnisko „jest otwarte i operacyjne”- podano oficjalnie.
Izraelski minister obrony Israel Katz zagroził stanowczą odpowiedzią i oświadczył: "Każdego, kto nas uderzy, uderzymy siedem razy mocniej”.
Wspierani przez Iran rebelianci Huti, którzy kontrolują obszary Jemenu, wystrzeliwują regularnie rakiety i drony w kierunku Izraela oraz statków na Morzu Czerwonym, twierdząc, że działają w solidarności z Palestyńczykami.
IAR, md