"Leżymy tu zastrzeleni". Rocznica zagadkowego samobójstwa

Ostatnia aktualizacja: 21.11.2012 19:00
Pewnego listopadowego czwartku 1811 roku młody niemiecki poeta i dramaturg, były oficer - Heinrich von Kleist - zastrzelił, nad jeziorem niedaleko Berlina, swoją przyjaciółkę, Henriettę. Chwilę później zabił sam siebie.
Audio
Caspar David Friedrich, Kobieta i mężczyzna kontemplujący księżyc
Caspar David Friedrich, "Kobieta i mężczyzna kontemplujący księżyc"Foto: Wikipedia Commons

Opowiedział mi o chłopcu - tak, o chłopcu w mundurze pruskiego oficera - zranionym, skłóconym ze wszystkimi, odepchniętym przez rodzinę i przyjaciół, chłopcu, który znalazł w równie wrażliwej dziewczynie oparcie mocniejsze niż świat.
(Stefan Chwin, "Hanemann")
Do zajazdu "Pod nowym dzbanem" nieopodal Wannsee, gdzieś między Berlinem a Poczdamem, zajechali dzień wcześniej. Wybrali sąsiadujące ze sobą pokoje, zjedli obiad, spacerowali nad jeziorem, pisali. "Oboje byli w dobrym humorze" - zezna później Stimming, właściciel zajazdu. Całą noc nie gasili u siebie świateł, najprawdopodobniej nie spali.

Rano uregulowali rachunki i wysłali do Berlina posłańca z listami, mówiąc przy tym, że wieczorem spodziewają się gości. Po południu poprosili o podanie im kawy (i rumu) po przeciwległej stronie jeziora, na polanie. Przyniesiono im stolik i dwa krzesła. Byli weseli, żartowali, zabawiali się wrzucaniem kamyków do wody. Służąca, którą zawołali po naczynia, usłyszała, wracając do gospody, strzał. Za chwilę padł drugi.

Henrietta Vogel leżała z rękoma skrzyżowanymi na piersiach, Heinrich von Kleist klęczał tuż przed nią. "Ich twarze nie były zmienione, oboje wydawali się spokojni i pogodni" - zaświadczy osłupiały i przerażony Stimming.

"Leżymy tu bowiem zastrzeleni"

Co się wydarzyło owego listopadowego czwartku, 21 listopada 1811 roku, nad jeziorem - możemy się jedynie domyślać. Rekonstrukcji ostatnich godzin tych dwojga dokonano nie tylko na podstawie zeznań Stimminga. Okazało się, że Kleist, a również jego towarzyszka, pisali przed śmiercią listy, które rozświetlają nieco te mroczne wydarzenia.

To, że było to podwójne samobójstwo, świadczy choćby ostatni list Henrietty, wysłany owego feralnego dnia do przyjaciela. "Pańską przyjaźń muszę wystawić na pewną dziwną próbę, bo my oboje, mianowicie znany poeta Kleist i ja, znajdujemy się tu u Stimminga przy drodze do Poczdamu, w beznadziejnej sytuacji, leżymy tu bowiem zastrzeleni" - pisała, prosząc o... pochówek.

Caspar
Caspar David Friedrich, "Mnich nad brzegiem jeziora". Źr. Wikimedia Commons. Po obejrzeniu tego obrazu Kleist pisał: "Nie może być nic bardziej smutnego i bardziej bolesnego od położenia w świecie: samotny punkt w środku samotnego okręgu".

Smutny chłopiec w mundurze

Genezy samobójstwa Kleista należy szukać w jego wcześniejszych przypadkach życiowych - o pragnieniu śmierci pisał on bowiem na długo przed wydarzeniem nad Wannsee. Sam zaś akt samobójstwa - spektakularny, wyrafinowany, wstrząsający dla ówczesnych, fascynujący wielu w następnych pokoleniach (choćby Rilkego czy Klausa Manna, również samobójcę) - odczytywano jako swoiste, ostatnie dzieło poety. Pełne tajemniczych znaczeń.

Heinrich von Kleist, wywodzący się z szacownego pruskiego rodu, przeznaczony został - śladem swoich przodków - do służby wojskowej przy władcy. W armii pruskiej wytrwał siedem długich lat. W wieku 22 lat zaskoczył swoją rodzinę, dwór i samego króla, decydując się na opuszczenie armii - czuł bowiem, że jego przeznaczeniem nie jest służba oficerska, ale studia uniwersyteckie i literatura. Chciał tworzyć, chciał zostać wielkim poetą, marzył o przewyższeniu sławą i talentem Goethego i Schillera.

Trochę studiował, przeżył nieszczęśliwą miłość do panny generałówny Wilhelminy von Zenge, wiele podróżował. Był nadzwyczaj wrażliwy, na swój sposób niezrównoważony, targały go namiętności, wielkie pasje (stworzyć dzieło, wejść na literacki parnas!) i wielkie rozpacze (kompleksy, niespełnienia, przyrost ambicji). Po lekturze pism Kanta popadł w wielki kryzys - nowo odkryta filozofia uświadomiła mu względność wszelkiej prawdy, podważyła zaufanie do rozumu, pozbawiła go, jak pisał, życiowego celu. (Nietzsche będzie się później fascynował ową żarliwością Kleista - tym najgłębszym odczuwaniem filozofii, tym - wydawałaby się chorobliwym, a "po kleistowsku naturalnym" - podejściem do spraw idei).

Nie miał szczęścia w uczuciach, czuł się coraz bardziej nierozumiany i samotny, jego rodzina z oburzeniem patrzyła na jego odejście od oficerskiego stanu i szaleńcze, jak mniemali, próby zostania literatem. Dramaty i nowele, które napisał, nie spotykały się z wielkim zainteresowaniem, nie udało się również z wydawaniem pism. Sława i wielkie uznanie miały dopiero przyjść później, po śmierci, tymczasem zaś mało było takich, którzy by wspierali go w jego literackich marzeniach. 

Spragnieni śmierci

Skąd u Kleista to - odkrywane w listach, odczytywane między wierszami jego dzieł - przemożne, w końcu zaspokojone pragnienie śmierci? Na przywołane wyżej życiowe niespełnienia (o prozaicznych problemach finansowych nie wspominając) nałożyło się pewnie wiele innych bodźców. Istotnym wydaje się tu fakt - przypomnijmy, że kulturę ówczesną coraz bardziej przenikają idee romantyzmu - filozofii śmierci. Swoistego jej przeżywania.       

Śmierć to nie tylko remedium na ból egzystencji. To pełnia, za którą się tęskni, cel, do którego się zmierza. Śmierć nie musi być grozą ostateczną, może natomiast stać się, niekoniecznie tylko w sensie religijnym, bramą nieskończoności, początkiem nowej, niezwykłej podróży. "Teraz o nieśmiertelności, cała jesteś moja" - woła idący na stracenie tytułowy bohater jednego z najsłynniejszych dramatów Kleista, książę Homburg.  

Grób
Grób Heinricha von Kleista i Henrietty Vogel. Na płycie nagrobnej poety umieszczono cytat z "Księcia Homburga": "Nun, o Unsterblichkeit, bist Du ganz mein/Teraz o nieśmiertelności, cała jesteś moja". Fot. Doris Antony/Wikimedia Commos

W 1811 roku Kleist poznaje Henriettę Vogel - 31-letnią piękną kobietę, o podobnej jak on wrażliwości. Była śmiertelnie chora, ale nie zdradzała się z tym (nie powiedziała tego być może nawet Kleistowi). Według Marii Janion, Kleist znalazł w niej osobę równe dojrzałą do śmierci jak on. "Bądźcie nam zdrowi, kochani przyjaciele, i wspomnijcie w radości i w cierpieniu tych dwoje osobliwych ludzi, którzy wkrótce rozpoczną swą wielką odkrywczą podróż" - pisała Henrietta 20 listopada 1811 roku.

/

Dziś Kleist uważany jest za jednego z najbardziej znaczących autorów niemieckojęzycznych. Zapraszamy do wysłuchania archiwalnej audycji przybliżającej twórczość tego nieco zapoznanego u nas twórcy (z dr. Wincentym Grajewskim rozmawia Teresa Cupryn, 1987 r.).

Żródła: S. Chwin, "Hanemann", słowo/obraz terytoria, Gdańsk 1997. M. Janion, "Namiętność, tragedia, absolut", w: tejże, "Żyjąc tracimy życie. Niepokojące tematy egzystencji", wyd. WAB, Warszawa 2001. H. von Kleist, "Listy", przekład i wstęp Wandy Markowskiej, wyd. Czytelnik, Warszawa 1983.

JP

Czytaj także

Tragiczny koniec niemieckiego władcy

Ostatnia aktualizacja: 30.09.2011 15:15
Dwójka zaprasza na słuchowisko według opowiadania Klausa Manna "Zakratowane okno" – przejmującą opowieść o ekscentrycznym królu Ludwiku II Bawarskim.
rozwiń zwiń