"Wymazana granica". Wyprawa na skraj II RP

Ostatnia aktualizacja: 11.12.2020 17:50
Tu nie ma prostych historii i prostych odpowiedzi na trudne pytania. Tu zawsze żyje się niepewnie, coś każe siedzieć na walizkach i spać z otwartymi oczami. To miejsce dobre dla przemytników,  uciekinierów i starców. 
Audio
  • Rozmowa z Tomaszem Grzywaczewskim o książce "Wymazana granica" (Poranek Dwójki)
Okładka książki Wymazana granica Tomasza Grzywaczewskiego.
Okładka książki "Wymazana granica" Tomasza Grzywaczewskiego.Foto: mat.pras.

Chociaż tej granicy od dawna już nie ma,  życie nadal toczy się przygranicznym rytmem. Granica ciągle tkwi w głowach i we wspomnieniach – zarówno tych, którzy nie dali się wypędzić, jak i tych, których dawno wypędzono. "Wymazana granica" Tomasza Grzywaczewskiego to reporterska wyprawa wzdłuż granic II RP – od Kaszub, przez Wielkopolskę, Śląsk, Bieszczady, po Kresy Wschodnie, Mazury i Pomorze. Autor odnajduje ostatnich pamiętających przedwojenne granice i ich znikanie – nad Bałtykiem, na Śląsku Cieszyńskim, w wioskach Bojkowszczyzny, wysiedleńców z akcji „Wisła”, ocalonych z rzezi na Wołyniu, mieszkańców dawnych rubieży Polski na Huculszczyźnie, Pokuciu, Polesiu, nad Dźwiną i na krańcach Litwy.

- Mimo tego, że już ponad 80 lat temu granica została wymazana, zniszczona przez dwa totalitaryzmy, to pograniczna tożsamość wśród mieszkańców tkwi, jest silna i aktualna - mówiła Tomasz Grzywaczewski o tym, co wyłania się z jego książki, w której odszukał autochtonów i ludzi z żywymi, własnymi wspomnieniami lub pamięcią rodzinnych opowieści. Jest w tym wiele trudnych, traumatycznych opowieści, ale też wątki pogodniejsze. Jak podkreślał autor, wydobycie ich wymagało dużo wysiłku. - Czas, cierpliwość, umiejętność cierpliwego słuchania drugiego człowieka. Pomagali mi przewodnicy po regionach, lokalni pasjonaci, historycy, regionaliści, zainteresowani historią swoich małych ojczyzn. W trakcie wielomiesięcznej pracy zobaczyłem ogromną różnorodność tematów, to, jak wielokulturowym, wielonarodowym tworem była II Rzeczpospolita i jak potrafiła tę różnorodność zagospodarować.

Do tego w audycji:

rozmowa z muzykami zespołu Krzikopa, z Katarzyną Dudziak i Mateuszem Dyszkiewiczem - z okazji ukazania się płyty zespołu "Śląskie powstaje",


Posłuchaj
05:09 [i] 12.12 Krzikopa do Poranka au.mp3 "Śląskie powstaje" już na płycie! (Poranek Dwójki)

 


zdjęcie ilustracyjne zdjęcie ilustracyjne

hebraistka Agata Grzybowska-Wiatrak opowiada o obchodach trwającego właśnie żydowskiego święta Chanuka. Jego najcharakterystyczniejszym elementem jak zapalanie 9-ramiennego świecznika, chanukii. - Wizualnie jest to piękne święto, bo świeczniki zwykle są widoczne z zewnątrz, najczęściej stoi w oknie. W starej dzielnicy żydowskiej Starego Miasta w Jerozolimie wygląda to szczególnie pięknie - mówiła Agata Grzybowska.

Al przenieśmy się do początków tego zwyczaju. Dnia 25 miesiąca kislew w 164 roku p.n.e. żydowscy rebelianci pod wodzą Judy Makabiego - czyli Młota - odbijają Jerozolimę z rąk wojsk hellenistycznej dynastii Seleucydów. Juda Machabeusz dokonuje wówczas ponownego rytualnego poświęcenia świątyni, którą kilka lat wcześniej siłą zmieniono w świątynię na cześć Zeusa. Na miejscu jest jedynie jeden dzban poświęconej oliwy, służącej do rozpalenia świętego ognia. Taka ilość oleju powinna wystarczyć tylko na jeden dzień. Ale oliwa, jak czytamy w starotestamentowych Księgach Machabejskich, płonie przez osiem kolejnych dni. Na pamiątkę tego cudu, Żydzi na całym świecie przez osiem zimowych dni świętują Chanukę, Święto Poświęcenia. 

- Dzisiaj to przede wszystkim bardzo radosne święto, robienie imprez, spotykania się ze znajomymi, zabawy klubowe. Je się rzeczy smażone w głębokim tłuszczu, pączki i placki ziemniaczane. Dzieci dostają słodycze i małe prezenty - opowiadała hebraistka. - Według mnie to święto narracji, które nas może uczyć, że nasza historia może i nie zawsze jest prawdziwa, ale warto myśleć o tym, co ona nam daje i co wnosi do naszego życia: światło, ciepło, niepoddawanie się przeciwnościom losu.


Posłuchaj
04:31 [i] 12.12. Chanuka Grzybowska Dobrowolski (1).mp3 Jak obchodzić Chanukę? (Poranek Dwójki)

 
i relacja Mateusza Dobrowolskiego z 30. Festiwalu Mikołajki Folkowe w Lublinie.


Posłuchaj
06:40 _PR2_AAC 2020_12_12-08-37-56 mikołajki folkowe.mp3 Relacja z 30. Mikołajek Folkowych (Poranek Dwójki)

W Chatce Żaka, Akademickim Centrum Kultury Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, rozpoczęła się jubileuszowa, trzydziesta odsłona festiwalu Mikołajki Folkowe nieobecna była na żywo publiczność, a koncerty i towarzysząca festiwalowi konferencja naukowa odbywały się online. Podobnie - główny konkurs festiwalu, czyli Scena Otwarta.

Tegoroczny konkurs Scena Otwarta był konkursem nagrań. Jury oceniało pakiety nagrań od poszczególnych zespołów, łącznie 19 projektów, 5 godzin nagrań. - A trendy są trzy - relacjonował w "Poranku Dwójki" Mateusz Dobrowolski. Pierwszy: aż 8 ocenianych zespołów działa w Krakowie, co byłoby dowodem na ogromną aktywność lokalnej sceny. Po drugie: poszukiwanie nowych form wyrazu. W tym roku na przykład, chyba po raz pierwszy w historii konkursu, jedną z propozycji było muzyczne słuchowisko inspirowane powojennym schyłkiem pieśni dziadowskiej (dla Kontrastu). Po trzecie: absolutna stylistyczna różnorodność. Formuła Konkursu jest dosyć szeroka, ale w tych propozycjach nie pojawiły się nawet dwie podobne do siebie grupy. I to jest na dziś, w moim odczuciu największa siła sceny folkowej i największa jej słabość w roku 2020. 

Do tego kolejne odcinki naszych stałych cykli "Historia polskiego folku" Wojciecha Ossowskiego o 7.50 i "Między światem a zaświatem" Katarzyny Jackowskiej-Enemuo o 8.50 oraz najnowsze wiadomości kulturalne, przegląd prasy i inne atrakcje.

***

Tytuł audycji: Poranek Dwójki

Prowadził: Piotr Kędziorek

Gość: Tomasz Grzywaczewski (pisarz, reporter)

Data emisji: 12.12.2020

Godzina misji: 9.30