Wojna ma twarz kobiety, czyli melodramat "Będzie trzeba, to pójdę na wojnę".

Ostatnia aktualizacja: 15.05.2025 17:21
"Trzeci rok wojny spotyka ją gdzieś na froncie. Złożyła przysięgę i jest żołnierką. Nie ma odwrotu. Koleżanka po fachu, reżyserka, siostra. Na emigracji uwrażliwiała zachodnie społeczeństwa na losy swojego kraju, aby wreszcie wziąć sprawy we własne ręce i wyruszyć w rodzinne strony, skonfrontować się z wrogiem oraz z realiami pracy w armii" - to fragment opisu monodramu "Będzie trzeba, to pójdę na wojnę" w reżyserii Magdy Szpecht.
Afisz promujący spektakl Będzie trzeba, to pójdę na wojnę
Afisz promujący spektakl "Będzie trzeba, to pójdę na wojnę"Foto: mat.prom.

Przestawienie "Będzie trzeba, to pójdę na wojnę" opowiada historię Ukrainki, która - po latach emigracji - postanawia wrócić do kraju i walczyć za ojczyznę. Fabuła spektaklu jest oparta na prawdziwej historii. Ukazuje przemianę artystki w żołnierza, odtwarzając w ten sposób dzisiejszą wojenną rzeczywistość.

Posłuchaj na podcasty.polskieradio.pl >>>

Historia wojennej rzeczywistości

- Opowiadamy o kobiecie, artystce, aktywistce, która od jakiegoś czasu jest w armii ukraińskiej i zgodziła się na to dobrowolnie. Wykorzystujemy fragmenty jej korespondencji z koleżankami, wykorzystujemy fragmenty wiadomości głosowych i tworzymy konstrukcję kręgu kobiecego i spotkania z koleżankami. Wykorzystujemy jej historię, jej opowieść, która dzieje się na tej wojnie - mówiła w Dwójce odtwórczyni głównej roli Agata Różycka.

Czytaj też:


Twórcy spektaklu chcieli za wszelką cenę uniknąć moralizatorskiego tonu tej historii, jednak zwracają uwagę na nasze przyzwyczajenie do obrazów wojny. - Jesteśmy mocno przesiąknięci obrazami wojny i wpuściliśmy w siebie rodzaj znieczulicy. Dlatego w spektaklu jestem rodzajem nośnika tej osobistej historii. Chcieliśmy, żeby widz współuczestniczył i był gościem w tej opowieści - dodała aktorka.

Wojna ma twarz kobiety

Bohaterka, oprócz tego, że jest żołnierzem ukraińskiej armii, jest też artystką, intelektualistką, osobą o ogromnej wrażliwości. Jednak musi cały czas uzasadniać swoją decyzję o wstąpieniu w szeregi wojska. - To, co było przerażające dla mnie w tej opowieści, to że wojna nam kojarzy się jednak z mężczyzną. A wojna ma też twarz kobiety i to warto zaznaczyć. Bo kobieta cały czas musi udowadniać, że może i potrafi. Wewnątrz armii funkcjonują struktury patriarchalne, jest wszechobecny seksizm, przemoc fizyczna i psychiczna, ksenofobia. Wydaje nam się, że skoro tam ludzie walczą w słusznej sprawie, to te wartości mają wszyscy podobne, a nagle się okazuje, że trzeba się konfrontować z tym systemem.

- Trzeba podkreślić, że kobiety biorą czynny udział w tej wojnie. Są dowódczyniami plutonów, snajperkami, operatorkami dronów. Były wcześniej nauczycielkami, lekarkami, artystkami, ale musiały zmienić tę rolę. Ale biorą czynny udział, więc nie są ofiarami, tylko są siłą w tej wojnie - opowiadała Agata Różycka.

Premiera monodramu już 16 maja na Scenie Przodownik.

***

Tytuł audycji: Wybieram Dwójkę

Prowadzenie: Adam Suprynowicz

Gość: Agata Różycka (aktorka)

Data emisji: 15.05.2025

Godz. emisji: 16.30


Czytaj także

Svitlana Oleshko i poszukiwanie teatru ukraińskiego

Ostatnia aktualizacja: 14.04.2022 07:00
- W czasach, gdy powstawał teatr Arabesky, teatr oficjalny, państwowy nas w ogóle nie interesował. W ogóle nie myśleliśmy wtedy, że możemy pójść i pracować w takim miejscu. Dla nas było proste, że musimy stworzyć własny teatr - mówiła w Dwójce Svitlana Oleshko, scenarzystka, reżyserka, nauczycielka reżyserii, założycielka i dyrektorka niezależnego charkowskiego teatru Arabesky.
rozwiń zwiń