Piątka od Bogusza

Ostatnia aktualizacja: 13.11.2020 16:24
W stodole w Kamiennej Woli k. Odrzywołu umarł w sierpniowy wieczór dwudziestosiedmioletni chłopak. Już za życia był legendą. Cała wieś się zeszła, by go pożegnać. Co zostało po Boguszu, roku 1945, świeżo po przetoczeniu się przez te tereny armii nazistowskiej, radzieckiej? Niewiele. Ot, dwie fotografie. Ponoć kiedyś było więcej, ale że czasy były trudne – Boguszowy ojciec spalił zdjęcia. Żadnych nagrań.
Audio
  • Piątka od Bogusza, opowiada Andrzej Bieńkowski (Dwójka/Źródło)
na skrzypcach Jan Bogusz, Andrzej Borowiecki - baraban, Stanisław Borowiecki - harmonia
na skrzypcach Jan Bogusz, Andrzej Borowiecki - baraban, Stanisław Borowiecki - harmoniaFoto: archiwum fundacji Muzyka Odnaleziona

Muzyka wiejska to muzyka młodych

A jednak, muzyka po Janie Boguszu przetrwała długie lata. Stało się to za sprawą jego uczniów, którzy ponieśli legendę skrzypka w świat…

- Ciągle zapominamy o tym, że muzyka wiejska była muzyką młodziaków! To były ówczesne kapele rockowe! – przypominał Andrzej Bieńkowski – Czasem nawet nie bardzo wypadało zaprosić starego skrzypka. Dla młodych jakoś źle to wyglądało…

Takich właśnie młodziaków Jan Bogusz miał za uczniów. Sam, mając nieco ponad dwadzieścia lat, uczył kilkunastoletnich chłopaków. Sam, zaczynając swoją karierę muzyczną, miał dziesięć lat. Ojciec woził go po weselach, zazwyczaj dwudniowych, bo już wtedy świetnie grał na skrzypcach i mógł finansowo wesprzeć rodzinę. Bieńkowski przedstawił sylwetki znamienitych skrzypków, którzy legendę Bogusza ponieśli dalej w świat. Znani później jako „Piątka od Bogusza” byli to: Tadeusz Jedynak, Piotr Gaca, Józef Zaraś, Józef Papis i Stanisław Zieja.

Tadeusz Jedynak, Józef Papis

Zmarły 29 października 2020, Tadeusz Jedynak był ponoć ulubionym uczniem Bogusza. Nie potrafił wejść w muzykę z harmonią. Sam Bogusz, gdy uczył się grać, grał jeszcze z basami (harmonia weszła w dekadę później), i tak edukował swoich następców. Dlatego część z nich nie umiała przystosować się do muzyki temperowanej i charakterystycznych dla harmonii zdobień. Zachowali najstarszy ryt muzyczny. Z drugiej strony plasował się Józef Papis (również zmarły w 2020 – przyp. red.), który już z harmonią grać potrafił.

Piotr Gaca

Także wychował pokolenia muzykantów. Od Piotra Gacy uczyli się m.in. Janusz Prusinowski czy Mateusz Niwiński. Ale przede wszystkim wymienić należy młodszego brata Piotra – Jana Gacę, który jak mało kto przyczynił się do rozwoju obecnej muzyki tradycyjnej Polski Centralnej.

- Na tym polega siła oddziaływania tych muzykantów! – mówił Andrzej Bieńkowski – Dzięki nim pączkują kolejne pokolenia doskonałych instrumentalistów!

Józef Zaraś

- Największa gwiazda wesel. Zachowywał się na nich, jak Jimi Hendrix na swoich koncertach! Ze skrzypiec uniesionych nad głową strzelał muzyką jak z karabinu! Niesłychane! – opowiadał rozentuzjazmowany Bieńkowski, przytaczając anegdotę o tym, jak Zaraś grał na skrzypcach przed tłumem ludzi na przystanku PKS, wzbudzając tym furorę. – To świadczy o tym, jak bardzo ówczesna młodzież identyfikowała się z tą muzyką!

Trud wesel niesłychany

Jedynym dniem, kiedy nie można było grać był piątek – postny dzień tygodnia. Bogusz ogrywał nawet trzy wesela tygodniowo. Później często brał ze sobą swoich uczniów na praktyki. To oni opowiadali Bieńkowskiemu o całkowitym braku odpoczynku podczas takich uroczystości: „Czasem dwie godziny się człowiek zdrzemnął. A jak jechał z wesela na wesele, to nawet do domu nie wstępował, tylko na furmance się przespał”. Kiedy indziej Bogusza pilnowali goście weselni, nie chcąc go puścić na kolejne wesele. W końcu musiał salwować się ucieczką przez okno.

- Dodajmy do tego alkohol, papierosy oraz fakt, że to były czasy, gdy w ogóle nie dbano o muzykantów. Nie myślano o posiłku dla nich, ani o udostępnieniu im miejsca do spania. Poza tym, była bieda. Niewyobrażalna. To był morderczy tryb życia. – konstatował Andrzej Bieńkowski.

W końcu, grając na jednej z karnawałowych zabaw, Bogusz nabawił się zapalenia płuc. Nie wydobrzał całkowicie. Cierpiał na suchoty. Już latem, ojciec wyniósł go opatulonego w pierzynę na klepisko do stodoły. Tam doleżał końca swoich dni. Cała okolica wiedziała, że z Boguszem jest licho. Któregoś dnia ludzie zeszli się na podwórko Bogusza. Ułożyli serce z kwiatów.

***

Tytuł audycji: Źródła

Prowadził: Andrzej Bieńkowski

Data emisji: 13.11.2020

Godzina emisji: 15.15

mg