Najnowszym obrazem, w którym ujrzymy Deląga będzie "Los Rzymu", fabularyzowany film dokumentalny produkcji francuskiej, w którym polski aktor zagra Marka Antoniusza. – Premiera miała miejsce 15 czerwca w Niemczech i we Francji – mówi aktor. – Produkcja jest o tyle ciekawa, że część fabularyzowana powstała w całości w studiu. Były tam nawet konie, które brały udział w rekonstrukcjach bitew.
Jak opowiada aktor, największy problem sprawiło mu nauczenie się w trybie przyspieszonym języka łacińskiego. – Graliśmy po łacinie i w języku starogreckim – opowiada Deląg. – Był to wielki ból, bo okazało się nagle, że w ciągu miesiąca trzeba opanować duże partie. Ciężki był na przykład mój monolog Marka Antoniusza nad ciałem zabitego Cezara.
Zobacz jak Paweł Deląg radzi sobie po łacinie:
Dziś Deląg często bywa m. in. we Francji. Ale nie tylko. – Jedną nogą jestem w Warszawie. Niestety bywam w tym mieście najrzadziej – opowiada aktor. – Drugą nogą jestem teraz w Petersburgu, Moskwie, a ostatnio także w Kijowie, gdzie w najbliższym czasie zaczynamy zdjęcia do filmu…
"Klucz Salamandry" to produkcja, w której Delągowi będą towarzyszyć m. in. Michael Madsen i Rutger Hauer. – To typowe kino akcji. Film realizowany był w Petersburgu i w Tajlandii, miał bardzo duży budżet – opowiada Deląg.
Na temat jednego z najprzystojniejszych aktorów w tym kraju krąży także mnóstwo plotek. Że niby miał zapuścić wąsy (nie ma wąsów – potwierdzamy! – przyp. red.), a także, że angażuje się w… produkcje bollywoodzkie.
– Nieeee! – śmieje się aktor. – To jakaś historia wyssana z palca. Byłem w Indiach dwa razy co prawda, ale nigdy nie myślałem o tym, by trafić do kina Bollywood.
Aktor jednak nie wyklucza, że kiedyś to nastąpi. – Oczywiście, jeśli Bollywood się do mnie uśmiechnie, to zawsze taką propozycję trzeba rozważyć.
Więcej o innych projektach, w tym teatralnych, w których partycypuje Paweł Deląg i o jego najnowszych produkcjach filmowych dowiesz się z rozmowy w "Poranku".
(kd)