Michał Żakowski: to referendum było farsą

Ostatnia aktualizacja: 17.03.2014 16:00
W niedzielę, 16 marca, na Krymie odbyło się referendum, w którym mieszkańcy mieli zadecydować o przyszłości Półwyspu. Według tamtejszych samozwańczych władz za przyłączeniem do Rosji oddano 96,8 procent głosów. Referendum nie jest uznawane przez społeczność międzynarodową.
Audio
  • Michał Żakowski komentuje bieżące wydarzenia na Ukrainie (Czwórka/4 do 4)
Liczenie głosów po referendum na Krymie
Liczenie głosów po referendum na KrymieFoto: PAP/EPA/ZURAB KURTSIKIDZE

Wyniku krymskiego referendum nie uznają ani Stany Zjednoczone, ani kraje Unii Europejskiej. - Tak naprawdę nie wiemy na temat tego referendum nic - tłumaczył w Czwórce specjalny wysłannik Polskiego Radia na Ukrainę Michał Żakowski. - Nie wiemy, czy odbyło się ono zgodnie z jakimikolwiek regułami, ani czy dochowano podstawowych zasad demokratycznych.

Jak dodaje dziennikarz Polskiego Radia, ciężko mówić o zasadach demokracji w sytuacji, gdy na Krymie jest dużo więcej żołnierzy rosyjskich, niż przewidują to wszelkie umowy międzynarodowe. - To pokazuje, w jaki sposób władze mogły nakłaniać mieszkańców, by głosowali za przyłączeniem Krymu do Federacji Rosyjskiej - mówi Żakowski.

 

Zdaniem eksperta po referendum w rekordowym tempie policzono głosy mieszkańców. - W zasadzie fakt, że przynajmniej 80 proc. biorących udział w wyborach było za przyłączeniem do Rosji, był znany już tego samego wieczoru, w niedzielę - mówi nasz korespondent.

Czytaj także: wydarzenia na Ukrainie - relacja na żywo <<<

Pojawiają się także informacje, które przeczą uczciwości przeprowadzenia samego referendum. W Sewastopolu na przykład frekwencja wynosić miała… 123 proc. Głosy oddało ponoć 474 tys. osób, podczas gdy miasto liczy tylko 338 tys. mieszkańców. - To raczej żart, ale z pewnością prawdziwe jest to, że w którymś momencie badania frekwencji skoczyła w ciągu 40 minut z 40 procent do ponad 50 - mówi Żakowski. - To oddaje charakter tego referendum i sposób w jaki liczone były głosy.

17 marca UE wspólnie ze Stanami Zjednoczonymi nałożyła sankcje osobowe na Rosję. Polski minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski przekonywał w Brukseli, że "dziś stało się coś, co jeszcze miesiąc temu wydawało się niemożliwe". Wyraził także nadzieję, że sankcje przekonają rosyjskich partnerów, że "sprawy są poważne", a "dalsza eskalacja konfkliktu nie jest potrzebna".

Zobacz serwis specjalny: Kryzys ukraiński <<<

Prezydent USA Barack Obama z kolei zapowiedział kolejne sankcje, jeśli Rosja będzie kontynuować swoje działania na Krymie. Podczas konferencji w Białym Domu podkreślił, że wszystko zależy od władz tego kraju - to oni muszą dokonać wyboru: eskalacja bądź deeskalacja konfliktu.

(kd/mm)

 

Czytaj także

Zaskakujący układ o rozejmie w dniu referendum. Kijów ma czas na wycofanie z Krymu? (analiza)

Ostatnia aktualizacja: 16.03.2014 20:57
Moskwa i Kijów zawarły krótkotrwały rozejm na Krymie. Pierwsze komentarze sugerują, że Kreml dał czas nowej ukraińskiej władzy na wyprowadzenie bez strzału swojej armii z Półwyspu. Tymczasem jego mieszkańcy zdecydowali o przyszłości Autonomii. Przygniatająca większość chce do Rosji.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Radosław Sikorski: Polska nie czuje się jeszcze militarnie zagrożona

Ostatnia aktualizacja: 16.03.2014 18:30
- Jesteśmy jednak zaniepokojeni złowieszczym rozwojem wydarzeń na terenie ważnego partnera NATO - powiedział szef polskiego MSZ.
rozwiń zwiń