Badminton wraca do łask

Wielu z nas traktuje ten sport wyłącznie jako wakacyjną formę rozrywki, a tymczasem okazuje się, że granie w badmintona to zajęcie niezwykle wyczerpujące kondycyjnie. Odbijanie lotek na plaży ma niewiele wspólnego z jego wyczynową odmianą.

Foto: fot. Wiktoria Falandysz

- Badminton w przeciwieństwie do tenisa, opiera się niemal wyłącznie na pracy nóg. Bez wyjątkowej sprawności fizycznej właściwie nie da się w niego grać - mówi Wiktoria Falandysz z Akademii Badmintona w Warszawie.

Sport ten, nazywany potocznie "kometką" jest, zdaniem gościa "Co was kręci", grą bardzo trudną. - Łatwo jest zacząć, ale im dłużej trenujemy, tym staje się on coraz trudniejszy - zapewnia Falandysz.

Pierwszą przeszkodą, którą napotykają początkujący gracze jest… konieczność prawidłowego odbicia lotki. Poza tym warto nauczyć się trzymania rakietki, o czym wielu graczy-amatorów nie ma tak naprawdę pojęcia. - Istnieją dwa podstawowe uchwyty, które trzeba opanować - mówi gość Czwórki. - Należy też nauczyć się odpowiedniego poruszania po boisku, co nie jest łatwe i początkującym graczom wydaje się nienaturalne.

Mimo wszelkich trudności jednak, ludzie pokochali ten sport. - Organizują zawody, grają w amatorskich turniejach - mówi Falandysz. - W samej Warszawie takie imprezy odbywają się dość często.

Badminton rozpowszechniony jes na całym świecie, a od 1992 roku uznawany jest także za dyscyplinę olimpijską.

(kd)