Polskie Radio

Kobiety w świecie muzyki

Ostatnia aktualizacja: 30.05.2019 06:00
Muzykanci zawsze mi mówili: "Muzyka to rzecz kawalerska". Znaczyło to, że wiejska muzyka przeznaczona jest dla kawalerki i grana przez kawalerów.
Bronisława Konieczna Dziadońka ze Stanisławem Galicą i swoimi uczniami
Bronisława Konieczna Dziadońka ze Stanisławem Galicą i swoimi uczniamiFoto: www.skorusa.pl (z archiwum rodzinnego Stanisławy Górkiewicz)

Coś było na rzeczy - ceniony i zasobny gospodarz nie mógł być muzykantem. Dochody z grania nie rekompensowały straty czasu. A do tego za najlepszymi skrzypkami, którzy swoją grą wzbudzali szalone emocje, ciągnęła się opinia ludzi, którzy kontakt mają ze złymi mocami. W tym świecie ekstazy, wódy, bab, nieprzespanych kilkudniowych morderczych wesel nie było miejsca dla kobiet. A jednak...

Zacznijmy od podhalańskiej legendarnej Dziadońki - Bronisławy Koniecznej, prymistki, która potrafiła dać sobie radę na weselu z tłumem napalonych Górali. Podobno nosiła na wesela rewolwer i kiedy sytuacja wymykała się spod kontroli, strzelała w sufit. To uspakajało rozgrzane głowy. Śliczna szesnastoletnia dziewczyna ze Zdunkowa, Wiesława Kołazińska [po mężu Wiesława Gromadzka - przyp. red.], namówiona przez ojca skrzypka, zaczęła grać na harmonii pedałowej. Chodziła na wesela z ojcem, który odpędzał zbyt rozochoconych tancerzy. Ale pojawił się problem - na pedałówce gra się bowiem w rozkroku i tancerze zaglądali jej pod spódnicę. Wyjściem były spodnie, ale że w latach 60. XX wieku na wsi kobieta w spodniach budziła zgorszenie, to wielu jeszcze pamięta.

Wielkim problemem było dla muzykantek zamążpójście. Zazdrośni mężowie nie pozwalali im grać. Ale też żony muzykantów robiły wszystko, żeby odciągnąć mężów od gry. Oczywiście kobiet muzykantek poznałem więcej. To były dzielne, odważne kobiety, które przekraczały bariery obyczajowe z miłości do muzyki.

Andrzej Bieńkowski

Czytaj także

Awantury o marszówki

Ostatnia aktualizacja: 28.03.2019 08:20
To musiał być spektakularny widok: za stodołą dwóch facetów trzyma trzeciego do góry nogami i wytrząsa z niego moniaki. A stało się to w 1960 roku w Klwowie. 
rozwiń zwiń
Czytaj także

Badania terenowe

Ostatnia aktualizacja: 25.04.2019 09:00
Miałem ambitny, choć ryzykowny pomysł. Postanowiłem nagrać każdego we wsi, kto tylko potrafi wydobyć ze skrzypiec dźwięk.
rozwiń zwiń