Rosja 2018

Rosja 2018: czekaliśmy na ten dzień długie 12 lat. Senegal pierwszym rywalem biało-czerwonych na mundialu

Ostatnia aktualizacja: 19.06.2018 11:35
20 czerwca 2006 roku, po bardzo przeciętnej grze, reprezentacja Polski pokonała Kostarykę 2:1 i pożegnała się z mistrzostwami świata, zajmując trzecie miejsce w grupie A. Rozbrat z najważniejszą piłkarską imprezą trwał niemal 12 lat - dokładnie 4381 dni. Wtorek jest tym upragnionym dniem, w którym biało-czerwoni wracają na piłkarskie salony meczem z Senegalem. Tym razem nikt nie wyobraża sobie odpadnięcia już po fazie grupowej. 
Audio
  • Magazyn "Prosto z mundialu" część 1. (PR1)
  • Magazyn "Prosto z mundialu" część 2. (PR1)
  • Magazyn "Prosto z mundialu" część 3. (PR1)
  • Były bramkarz reprezentacji Polski - Jerzy Dudek uważa, że niezależnie kto zagra w polskiej bramce w meczu z Senegalem, to o tę pozycję nie mamy się co martwić (IAR)
Reprezentanci Polski cieszą się po bramce Roberta Lewandowskiego w meczu z Litwą
Reprezentanci Polski cieszą się po bramce Roberta Lewandowskiego w meczu z Litwą Foto: PAP/Leszek Szymański

Ówczesna kadra prowadzona przez Pawła Janasa nie przysporzyła polskim kibicom radości ze swojej gry na mundialu. Po starciu z Kostaryką, zachodnie agencje nazywały nawet obie grające drużyny "jednymi z najsłabszych w turnieju" i twierdziły, że minie sporo czasu, aż te znowu zakwalifikują się na mundial. 

W przypadku Polski prognozy te, niestety, się sprawdziły. Mimo, że trzykrotnie nasza kadra brała udział w mistrzostwach Europy, mundialowe drzwi zostały zamknięte na długie 12 lat. Eliminacje do turniejów w 2010 i 2014 roku przegrywaliśmy z kretesem, a kibice coraz mocniej wątpili w kadrę. Blamażem zakończył się też występ na współorganizowanych przez Polskę mistrzostwach Europy w 2012 roku. 

Od dnia przegranej z Czechami na wrocławskim stadionie minęło niedawno sześć lat. Dzisiejsze nastroje w narodzie są jednak zupełnie inne, niż w 2006, 2008 czy 2012 roku. Reprezentacja, odkąd przejął ją Adam Nawałka zanotowała ogromny postęp, o którym doskonale wiedzą wszyscy interesujący się na co dzień futbolem. Ma za sobą dwie udane kampanie eliminacjyjne do wielkich turniejów, ćwierćfinał mistrzostw Europy, historyczną wygraną z Niemcami i miejsce w najlepszej dziesiątce rankingu FIFA. 

To drużyna, która przed nikim nie musi czuć kompleksów. Bayern Monachium, Borussia Dortmund, AS Monaco, Juventus Turyn, SSC Napoli - między innymi z tych klubów na przedmundialowe zgrupowanie przyfrunęły "Orły Nawałki". Co więcej, Polacy nie tylko w tych drużynach występują, ale też pełnią ważne role. 

Po wielu latach doczekaliśmy się w końcu gwiazdy światowego formatu. Robert Lewandowski to dzisiaj czołowy napastnik świata, nieprzypadkowo łączony z transferem do Realu Madryt. Chęć zmiany klubu będzie z pewnością tym, co jeszcze bardziej zmotywuje kapitana naszej reprezentacji do jak najlepszej gry. Lewandowski - król strzelców eliminacji ME 2016 i MS 2018 nie stanowi jednak całej wartości polskiej kadry. 

W tym tkwi jej siła. Obok jednego piłkarza z absolutnego topu mamy co najmniej siedmiu-ośmiu zawodników z nazwiskami cenionymi w najlepszych ligach Starego Kontynentu. Jeżeli porównamy obecny potencjał kadrowy do tego sprzed 12 lat, gdy większość kadrowiczów siedziała na ławkach rezerwowych, widzimy niebywały postęp jakościowy, jaki stał się udziałem polskich piłkarzy. 

Dlatego dzisiejsze oczekiwania, jakie mamy wobec tej reprezentacji to nie żadne "pompowanie balonika", a oparta na logicznych przesłankach postawa oczekiwania dobrego wyniku. Oczekujemy, że mistrzostwa rozpoczniemy zwycięstwem i będzie to pierwszy krok w kierunku spełnienia celu minimum, jakim jest wyjście z bardzo wyrównanej przecież grupy H. 

Mimo tego, że jesteśmy o wiele mocniejsi niż podczas ostatniej mundialowej przygody, nie brakuje także problemów. Od dwóch tygodni z zapartym tchem śledziliśmy momentami dramatyczną walkę o zdrowie Kamila Glika. Filarowi reprezentacji Polski udało się załapać do kadry na mundial, ale wciąż nie wiadomo, czy będzie czuł się na siłach, by wystąpić już w meczu z drużyną z Afryki. 

Nawet z Glikiem w składzie polska obrona nie funkcjonowała najlepiej w eliminacjach. Aż 14 straconych bramek nie wystawia jej najlepszego świadectwa. Brak stopera Monaco na pewno spędza sen z powiek selekcjonerowi, chociaż typowany na jego następcę Jan Bednarek pokazał w meczu z Chile, że jest gotów do poważnych sprawdzianów w reprezentacyjnej koszulce. 

Zestawienie personalne linii obrony, a także decyzja, w jakim ustawieniu zagramy, to nie jedyny ciężki wybór, na jaki zdecydować musi się selekcjoner. Adam Nawałka ma do dyspozycji dwóch znakomitych bramkarzy, którzy dotąd bronili niemal naprzemiennie. Podczas Euro 2016 postawił początkowo na Wojciecha Szczęsnego, jednak jego uraz i wejście do bramki Łukasza Fabiańskiego wcale nie odbiły się negatywnie na postawie i wynikach zespołu. 

O ile na bramce mamy kłopot bogactwa, o tyle nieco gorzej jest we wspomnianej defensywie, gdzie jedynym właściwie pewniakiem pozostaje, wobec kłopotów Glika, Łukasz Piszczek. Obrońca Borussii Dortmund niebawem prawdopodobnie pożegna się z kadrą, więc rosyjski turniej będzie wspaniałym zwieńczeniem jego pięknej kariery. 

Potencjalnego lidera mamy także w  linii pomocy. Cała piłkarska Polska zastanawia się, czy Piotr Zieliński, dla którego francuskie Euro było kompletnie nieudane, będzie w stanie udźwignąć na swoich barkach ciężar głównego rozgrywającego. W eliminacjach kilkukrotnie zdarzyło mu się błysnąć. Jeżeli tak samo będzie w finałach, znacznie łatwiej będzie się grało Lewandowskiemu, który w przeszłości często musiał cofać się po piłkę w okolice środka boiska i brać się za kreowanie akcji. 

Pewne problemy kadrowe i zdrowotne (dwie ciężkie kontuzje ma też sa sobą Arkadiusz Milik, co zahamowało rozwój napastnika Napoli) nie mogą jednak przysłonić faktu, że ogólnonarodowa euforia, jaka towarzyszy reprezentacji Polski jest ze wszech miar uzasadniona. 

Tłumy kibiców na przedmundialowych meczach i zgrupowaniach kadry wskazują jednoznacznie: wierzymy w tych piłkarzy i chcemy się cieszyć ich sukcesami. Wiemy też, że są inną, bardziej zaprawioną w bojach, silniejszą mentalnie i po prostu bardziej utalentowaną generacją, niż te, w których pokładaliśmy zbędne nadzieje w latach 2002 i 2006. 

Chcemy, by ten piękny mundialowy sen trwał dla nas jak najdłużej. Biało-czerwoni, nie pozwólcie nam się z niego wybudzić już dzisiaj. Pozwólcie nam wpaść w szał podobny do tego Meksykanów, którzy celebracją wygranej z Niemcami omal nie spowodowali trzesienia ziemi w swoim kraju. 

Wygrajcie to spotkanie i pozwólcie nam dowiedzieć się, jak smakuje triumf w pierwszym mundialowym meczu. Wielu z nas nie ma przecież prawa pamiętać "Orłów Górskiego" i wygranej z Argentyną na inaugurację mistrzostw w 1974 roku.

Zróbcie wszystko, abyśmy my, będący młodszym pokoleniem kibiców, nie musieli już z zazdrością słuchać opinii rodziców i dziadków o fenomenalnych drużynach z dawnych lat. Historia jest nauczycielką życia i należy o niej pamiętać, ale my chcemy żyć piękną teraźniejszością związaną z Waszymi występami. 

Wierzymy w Was i jesteśmy z Wami! 

Paweł Majewski, PolskieRadio.pl 

Czytaj także

Ostatnie godziny przed meczem z Senegalem: to czas dla zawodników, którzy powinni się wyciszyć

Ostatnia aktualizacja: 18.06.2018 15:48
Wtorkowy mecz z Senegalem będzie pierwszym spotkaniem piłkarskich reprezentacji obu krajów. Polscy kibice odliczają już godziny do pierwszego gwizdka. O nastrojach i kondycji psychicznej reprezentacji rozmawiali w studio goście Polskiego Radia 24 Mariusz Paszkowski i Maciej Petruczenko.
rozwiń zwiń