Redakcja Programów Katolickich

Liście laurowe i ocet

Ostatnia aktualizacja: 26.06.2011 10:00
„Szanowna Pani Elżbieto! – napisała moja wierna korespondentka Pani Czesława. – Zdarza się, że wystarczy jedno przeczytane lub usłyszane zdanie albo słowo, aby przywołać wspomnienia i cofnąć się o wiele lat. Tak było po przeczytaniu jednego z Pani felietonów, tym razem w „Niedzieli”.
Audio

I opowiada dalej Pani Czesława, jak w 1986 roku, w kwietniu, była przez jeden dzień w Taganrogu, w Rosji.

„W tym czasie miałam już za sobą porównania naszych sklepów ze sklepami w wielu krajach Europy i Ameryki. Ciekawa byłam sklepów w Taganrogu. Było południe – weszłam do trzech. W sklepach nie było nic. Wykupiono pewnie ranne dostawy, jeśli takie były. Ale - nie napisałam całej prawdy – w każdym można było kupić - liście laurowe! Dużo!”

W wolnej Polsce – bo tak o niej mówimy od 1989 roku – wyrosło już nowe pokolenie, które nie pamięta tamtych czasów, kiedy i w naszych sklepach był tylko na półkach – przysłowiowy ocet. Tak było! Moje wnuki pewnie czasami śmieją się ze mnie za plecami, że bywam oszczędna i przesadnie drobiazgowa. Ale niestety ten nawyk pozostał z tamtych czasów – jakoś nie mogę wyrzucić na przykład słoików. Mam ich całe stosy, bo kupuje się różne rzeczy w słoikach dużo, a potem aż tak wiele przetworów też nie robię. Zresztą mam jeszcze niektóre z poprzednich lat, i nie ma komu ich jeść. Albo ubrania – żal wyrzucać rzeczy jeszcze całkiem dobre, ale ile można w niektórych chodzić? 20, 30 czy 40 lat? To już przesada, nawet jeśli są w dobrym stanie. Już każdy wie, że jak święto czy jakieś uroczystości, to mam kilka żelaznych zestawów, i tylko je zmieniam co parę lat. Ale co z nimi robić? Niedawno zebrałam z różnych źródeł trochę odzieży używanej, było tego nawet kilkanaście worków, i przekazałam pewnej fundacji. Ale jest taka ciekawa prawidłowość, czy Państwo to zauważyli? Że jeśli się czegoś pozbędziemy, to ta rzecz natychmiast okazuje się nagle bardzo potrzebna. A już szczególnie gdy coś wyrzucamy, bo darowizny można odżałować jako dobre uczynki. A potem mówimy do siebie: co ja zrobiłam? Teraz akurat to by mi się bardzo przydało. Głupia sprawa.

Elżbieta Nowak