Radiowe Centrum Kultury Ludowej

Średniowiecznie, ale z duchem czasu

Ostatnia aktualizacja: 02.03.2020 17:26
Nie będę wnikał, kto pierwszy wpadł na pomysł, by na modłę romantyków sięgnąć po wątki średniowieczne, uwspółcześnić je i wpleść na powrót w naszą kulturę. W każdym razie, gdy na scenie pojawia się kataloński Els Barros de la Cort, działa już wiele zespołów kierujących naszą uwagę na wieki średnie i ówczesną praktykę muzyczną.
Okładka płyty Torb Els Barros de la Cort.
Okładka płyty "Torb" Els Barros de la Cort.Foto: mat. pras.

Zainteresowani nie powinni narzekać na nudę i monotonię, bo oprócz opracowań tradycyjnych, dawnych tematów, mamy cały szereg współczesnych, wzorowanych na nich, utworów. Od muzyki odtwarzanej w sposób wierny, cała plejada artystów, których wyobraźnia daleko wynosi poza muzyczną rutynę. Pełna gama kolorów w palecie, od metalowych i gotyckich mroków po lżejsze i zwiewne folkowe szkice.

W przypadku Katalończyków i ich najnowszej płyty, mamy jedenaście oryginalnych kompozycji zespołu. Konia z rzędem temu, kto odróżniłby je od tych dawnych czy tradycyjnych. Wszystko utrzymane w dawnym stylu. Zresztą, tropicielom takich niuansów nie ułatwi zadania skład, brzmiący iście rasowo, choć oprócz tradycyjnych taroty, violi de roda, gralli, sac de gemecs, cornemuse du Centre i Bininu czy alboki usłyszymy tu… irlandzkie bouzuki. Tu mała uwaga. W latach 60. jeden z muzyków irlandzkiej supergrupy DeDanaan spędzał w Grecji wakacje i zakochał się w tamtejszej muzyce. Przywiózł bouzuki do domu i wplótł w brzmienie zespołu. Dziś trudno sobie wyobrazić irlandzką muzykę bez bouzuki (po części też skandynawską), a nowe otoczenie sprawiło, że i sam instrument nieco się zmienił (stąd irlandzkie bouzuki).

Zresztą Katalończycy dość sprawnie balansują między muzyką "swoją" a celtycką - czy to irlandzką, czy bretońską. Owych jedenaście miniatur przynosi w zasadzie kontynuację prób z poprzedniego albumu. Kto słyszał, nie powinien więc być zaskoczony, że przy pomocy akustycznych instrumentów można osiągnąć tak rockowe, soczyste i spójne brzmienie. Els Berros de la Cort to coś pomiędzy rytmicznym continuum à la Corvus Corax, miłośnicy sekcji zestawionej z bębnów i dud będą usatysfakcjonowani (do tego jeszcze liczna rodzina dęciaków, zwłaszcza obojowych), a kunsztownym graniem rodem z koncertów Jordiego Savalla (przypomnę, że rodaka muzyków z Els Berros).

Owa polifoniczna struktura utworów sprawia, że muzyka dzieje się i nie nuży monotonią. Kiedyś podobną propozycję pokazałem naszej radiowej koleżance, specjalistce od muzyki dawnej, ale zwróciła mi płytę, kiwając z politowaniem głową, co starczyło za komentarz. Zapewne i Els Berros nie przypadną do gustu purystom, ale nie o dochodzenie do historycznej prawdy tu chodzi. Ów wielogłos przypomina raczej entuzjazmem jazzu nowoorleańskiego, pełen improwizacji, spontaniczny. Docenią to wszyscy, którym bardziej na sercu leży dotarcie do ducha tamtej epoki, niż prowadzenie żmudnych studiów historycznych. Słowem - Els Berros to pomost rzucony miedzy folkiem a muzyką dawną i tak bym go traktował, a nie jako wpisanie się w jeden lub drugi nurt. Muzyka z wyobraźnią, stylowa, warta poznania.

Wojciech Ossowski

Els Berros de la Cort

"Torb"

Segell Microscopi 2019Ocena: 4/5

***

Więcej recenzji i felietonów - w naszych działach Słuchamy i Piszemy.


Czytaj także

"ב" jak Bastarda

Ostatnia aktualizacja: 24.02.2020 17:24
Bastarda – trio świetnych instrumentalistów, którzy mogliby nic nie robić, tylko kokietować. Z powodzeniem.
rozwiń zwiń