Radiowe Centrum Kultury Ludowej

Gadająca kora

Ostatnia aktualizacja: 24.11.2020 07:00
Wydana właśnie – i to w naszym kraju – płyta, którą nagrał solo na korze Buba Badjie Kuyateh wpisuje się nie tylko w krąg pięknych tradycji grania na tym instrumencie, ale aspiruje do grona najświetniejszych współczesnych albumów.
Buba Badjie Kuyateh, Kora Talking - okładka płyty.
Buba Badjie Kuyateh, „Kora Talking” - okładka płyty.Foto: mat. pras.

„Kora nie jest instrumentem dla żartów. Muzyka na niej grana ma swoją historię, geografię, legendę, inne elementy. Bywa, że ktoś gra jedną, dwie piosenki i mówi: »Jestem mistrzem«. Czyim jesteś mistrzem? Aby być mistrzem, musisz najpierw nauczyć się być uczniem”. Tak mniej więcej mówił przed kilkoma laty Toumani Diabaté, jeden z największych artystów grających dziś na tym instrumencie. Wydaje się, że podpisałby się pod tymi słowami Buba Badjie Kuyateh, artysta o blisko pokolenie młodszy od Diabatégo, którego dotychczasowe dokonania zdają się pokazywać z jak wielką pokorą, konsekwencją i świadomością buduje ścieżkę swego muzycznego rozwoju. Ważne jest także to, jak jego autorskie poszukiwania ugruntowane są w afrykańskiej, ale i rodzinnej tradycji. Od kilku lat muzyk mieszka w Polsce i to w naszym kraju opublikował właśnie swą bardzo udaną solową płytę.

Buba Badjie Kuyateh powinien być znany publiczności, przede wszystkim zainteresowanej muzyką etniczną, world music, ale i improwizowaną. Urodził się w Gambii, w rodzinie griotów („mistrzów muzyki i strażników – opowiadaczy historii”). Jego przodkowie – rodzice, wuj, dziadek – byli wybitnymi przedstawicielami tejże tradycji. Gry na korze zaczął się uczyć w wieku siedmiu lat. Po przybyciu do naszego kraju współpracował m.in. z Marcinem Maseckim, Marią Pomianowską, nagrywał płyty z grupą Mamadou & Sama Yoon czy własnym zespołem Bantamba, ale wydał też naprawdę szalenie udane krążki w duetach ze Stanisławem Soyką czy Michałem Górczyńskim. Teraz nadszedł czas na w pełni autorską solową wypowiedź – i jest to rzecz szczególnie ważna w jego dorobku.

W stronę tradycji

Artysta staje tu, grając solo, przed prawdziwym wyzwaniem. Z jednej strony jest bowiem wielka historia, która zobowiązuje, z drugiej – nie ma partnerów, za którymi można by się „schować”, którzy pomogliby współtworzyć taką muzyczną konstrukcję. Co ważne, ten trudny egzamin Kuyateh zdaje z efektem znakomitym To, co proponuje na albumie "Kora Talking" to piękna, poruszająca muzyka. Nie tylko zachwycająca na poziomie brzmienia, typowo instrumentalnych, technicznych umiejętności wykonawcy, ale również (a może przede wszystkim) wciągająca w narrację. Jest to bowiem rzecz o świetnie pomyślanej dramaturgii, kierująca uwagę słuchacza w kierunku afrykańskiej tradycji, a zarazem będąca absolutnie współczesną wypowiedzią, mającą w sobie wiele walorów typowo muzycznych, ale skłaniającą i do duchowych odniesień.

Jak wiadomo, kora – nazywana też afrykańską harfą – jest instrumentem używanym w krajach Afryki Zachodniej, związana jest właśnie z tradycją griotów. Jej szlachetna barwa zadziwiająco łatwo wpasowuje się, wkomponowuje w brzmienie innych instrumentów. Iluż mistrzów kory kreowało zdumiewająco i zaskakująco piękne wspólne „projekty” z artystami z odległych często rejonów – wspomnijmy choćby te płyty, które nagrywali w minionych dekadach Toumani Diabaté, Ballake Sissoko, Seckou Keita czy słynny rodak naszego bohatera – Foday Musa Suso. Ale też każdy z nich co jakiś czas powracał do, powiedzielibyśmy, ascetycznego, najbardziej naturalnego, pierwotnego grania na korze solo. To tradycyjne brzmienie oraz myślenie było dla nich bazą i źródłem natchnienia, punktem wyjścia do wszelkich poszukiwań i prawdziwie intymnym wyznaniem. Nie inaczej jest w tym przypadku.

Kuyateh powtarza – w bardzo mądry sposób – lekcję owych mistrzów, ale i swoich przodków. Pasjonujące były jego wycieczki w kierunku innych artystów, innych kultur i form muzykowania, ale z pewnością tu jest najbardziej intymny i bardzo prawdziwy.

Zdarza się, że słyszymy na płycie jego głos. Pięknie śpiewa w utworze Unity, a jednak jest to przede wszystkim płyta instrumentalna. Imponuje spokojne budowanie narracji, operowanie nastrojem, ale też zmienność dynamiki, a przy okazji też ujmująca melodyjność jego kompozycji. I to właśnie brzmienie kory oraz wykonawcza maestria Kuyateha powodują, że słucha się tej płyty z niesłabnącym zainteresowaniem, że oferuje nowe przeżycia (odkrycia) z każdym przesłuchaniem. Na to, że instrument jest tu najważniejszy wskazuje już sam tytuł płyty. Warto przekonać się, jak brzmi ta mówiąca, rozmawiająca, a może wręcz gadająca kora pod palcami Buby Kuyateha.

Tomasz Janas

Buba Badjie Kuyateh

„Kora Talking”

Multikulti Project 2020

Ocena: 4,5/5

***

Więcej recenzji i felietonów - w naszych działach Słuchamy i Piszemy.

Czytaj także

Radykalnie, czyli z pomysłem

Ostatnia aktualizacja: 10.02.2020 11:00
W tej opowieści splatają się dramatyczne zakręty dwudziestowiecznej historii i, zaskakujące czasami, spotkania odległych kultur. Najważniejsza jest jednak znakomita muzyka!
rozwiń zwiń
Czytaj także

Starosłowiańska psychodelia…

Ostatnia aktualizacja: 29.06.2020 11:00
Współczesna awangarda i dawne formy chóralne, chłód eksperymentu i żywioł rytuału – na wspólne dzieło zespołu KakofoNIKT i chóru Pogłosy składają się różnorodne, czasami dość odległe inspiracje. Powstała jednak spójna i bardzo przekonująca całość.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Asfaltowe magdalenki

Ostatnia aktualizacja: 11.08.2020 08:00
Usłyszawszy fragmenty płyty "Wyliczanki, wydzieranki” pomyślałem, że wreszcie ktoś w nurcie folkowo-tradycyjnym nagrał piosenki dla młodszych dzieci w stylistyce autorskiej nieco bardziej buńczucznej, odbiegającej od tej wiernopoddańczej wobec tradycji, która w ostatnich latach się utrwaliła. A jako że wszystkich występujących na płycie znam, więc ucieszyłem się, bo nie ma nic przyjemniejszego niż chwalić tych, których się lubi. Rzeczywistość okazała się bardziej skomplikowana, ale po kolei.
rozwiń zwiń