Radiowe Centrum Kultury Ludowej

Zniewalająca siła pieśni

Ostatnia aktualizacja: 09.02.2021 09:00
Tradycyjne pieśni z Polesia, śpiewane a capella na osiem silnych kobiecych głosów. Taki repertuar przynosi znakomita debiutancka płyta zespołu Z Lasu.
Zespół Z lasu: J. Gancarczyk, E. Grochowska, O. Kozieł, A. Jakowska, J. Charytoniuk, M. Bikont, K. Podrucka, J. Knittel fot. P. Biegański
Zespół "Z lasu": J. Gancarczyk, E. Grochowska, O. Kozieł, A. Jakowska, J. Charytoniuk, M. Bikont, K. Podrucka, J. Knittel fot. P. BiegańskiFoto: Piotr Biegański

– Żeby nauczyć się śpiewać tak dobrze, trzeba do tych ludzi pojechać. Spojrzeć im w twarz, posłuchać. Ta umiejętność przenosi się przez ciało, wspólne powietrze, wspólną izbę – opowiadała w grudniu w magazynie „Źródła” Jagna Knittel, jedna z artystek śpiewających na tej przejmującej płycie. Bo też rzeczywiście, nie sama umiejętność wydobycia z siebie głosu w odpowiednie sposób jest tu kluczowa. Śpiew jest tu funkcją albo następstwem przeżycia, odkrycia. Takiego, którego nie sposób nauczyć się w akademickim sensie, które wynika z osobistego doświadczenia.

Płyta zespołu Z Lasu jest bowiem wyrazem miłości, a może i jakiegoś (nawet niekoniecznie definiowanego) zobowiązania. Miłości do pieśni i do wiejskich pieśniarek, które dla członkiń zespołu stały się swego rodzaju nauczycielkami, przewodniczkami po świecie ludowego śpiewania. A dzięki temu jedne z drugimi powiązały serdeczne emocje. Muzyka, którą słyszymy na płycie, jest zatem efektem najbardziej naturalnej formy przekazu tradycji, od człowieka do człowieka, z pokolenia na pokolenie. Tyle że owe słuchaczki, „uczennice” musiały pokonać wiele kilometrów i granice państw – co nadaje całości szczególnego znaczenia.

Okładka płyty "Głosy kobiet" zespołu Z Lasu. Okładka płyty "Głosy kobiet" zespołu Z Lasu.

Płyty „Głosy kobiet” nie byłoby gdyby nie zachwyt nad pieśniami z Polesia i osobiste spotkanie z tamtejszymi pieśniarkami podczas licznych wyjazdów. Obszar owych wypraw i poszukiwań to województwa rówieńskie i żytomierskie na Ukrainie oraz brzeskie i homelskie na Białorusi. Te wyjazdy trwały (i trwają) od wielu lat. Mają w sobie nie tylko element podróży badawczych, ale – jeśli się wolno domyślać – również są formą odwiedzin bliskich przyjaciół. I to też ma dla płyty fundamentalne znaczenie. Zwłaszcza że polskie pieśniarki przyjeżdżają tam poniekąd po to, by uratować te piękne pieśni przed zapomnieniem (to element zobowiązania, o którym pisałem wcześniej).

W kontakcie z tymi oryginalnymi ludowymi pieśniami, śpiewanymi przez starsze panie na Polesiu, ważny okazuje się najpierw zachwyt, a potem wszechmocna potrzeba współuczestniczenia. Nie dlatego, żeby zrobić coś lepiej czy inaczej, nie po to by udoskonalić (lub zepsuć) pieśni własnymi pomysłami. Nie. Po to, by włączyć się w płynący nurt śpiewu, by nieść go dalej. Bo jak we wspomnianej radiowej rozmowie mówiła inna z wokalistek, Olga Kozieł: „Tylko nagrywać i nie śpiewać?! Te pieśni są zbyt piękne, by tylko ich słuchać! Człowiek wyrywa się do śpiewania!”. Polskie artystki wybrały więc osiemnaście, spośród wielu pieśni, których się nauczyły, i znakomicie zaśpiewały na swojej płycie.

CZYTAJ TEŻ

Zespół tworzą: Maniucha Bikont, Julita Charytoniuk, Joanna Gancarczyk, Ewa Grochowska, Anna Jakowska, Jagna Knittel, Olga Kozieł i Karolina Podrucka – artystki znane w kręgu folkowym, wśród wielbicieli i interpretatorów tradycji, znane z występów w wielu zespołach (m.in. takich jak Tęgie Chłopy, Warszawa Wschodnia, Kożuch, Maniucha i Ksawery, Odpoczno, Lumpeks, Południce i wielu innych), ale też jako animatorki działań artystycznych, prowadzące warsztaty. Repertuar płyty stanowią głównie proste pieśni obrzędowe. I właśnie w owej (pozornej przecież) prostocie znajduje wyraz zniewalająca siła ich śpiewania. Swoją drogą wspaniałą przygodą może być próba prześledzenia jak zdobywane tam przez nie natchnienia, doświadczenia, inspiracje znajdują swoje odzwierciedlenie (albo „ciąg dalszy”, albo rozwinięcie) we wspomnianych licznych innych artystycznych przedsięwzięciach podejmowanych przez te wykonawczynie.

Oczywiście, wobec robiącego tak wielkie wrażenie albumu, pojawić się może u słuchaczy wiele skojarzeń, kontekstów – również tych fonograficznych. Skojarzeniem podstawowym może być niezwykła płyta „Śpiewy Polesia”, wydana przed kilkunastoma laty przez Muzykę Odnalezioną. Ktoś – w formie asocjacji – wspomniał też, na przykład, wydawane w naszym kraju przed laty płyty ukraińskich zespołów Hilka i Drevo, ktoś wspomniał o płycie „Budemo wesnu spiwaty”. Oczywiście, nie chodzi tu o wskazywanie zapożyczeń. Nie chodzi też o dokładną geograficzną czy zgoła etnograficzną zbieżność. Chodzi raczej o podobieństwo, bliskość estetyki, wierność w odczytywaniu tradycji, tożsamość emocji, wzruszeń, wrażeń. O to, że ta muzyka wpisuje się w krąg tytułów ważnych dla fonografii.

„Głosy kobiet”. Ciekawie brzmi ta – dodajmy: przepięknie wydana, ze świetną okładką – płyta w czasach, w których i metaforycznie, i dosłownie głos kobiet jest tak ważny, tak doniosły. Członkinie zespołu poza granicami politycznymi, ponad granicami narodowymi niosą piękne przesłanie. Ku radości, zadumie i poruszeniu słuchaczy.

Tomasz Janas

Z Lasu

„Głosy kobiet”

Panorama Kultur 2020

Ocena: 4 / 5 

***

Więcej recenzji i felietonów - w naszych działach Słuchamy i Piszemy.


Czytaj także

Kolumbijsko-japońska żonglerka muzyczna

Ostatnia aktualizacja: 21.07.2020 10:12
Muzyka z gry komputerowej, japoński rap i barwna cumbia ze słonecznej Bogoty. Frente Cumbiero i Minyo Crusaders w czterech utworach pokazali jak ponad podziałami współcześnie opowiedzieć o swoich tradycjach.
rozwiń zwiń