Radiowe Centrum Kultury Ludowej

Romskie ślady

Ostatnia aktualizacja: 13.01.2022 09:00
Chyba w każdej wsi łemkowskiej na Podkarpaciu mieszkali Romowie, czasem jedna rodzina, zwykle kilka. Żyli z Rusinami (także z Bojkami) w trwającej wiele pokoleń symbiozie społecznej. Karpaccy Romowie prowadzili osiadły tryb życia, niektórzy zapewne przywędrowali tu razem z osadnikami wołoskimi i zostali. Byli sobie wzajemnie potrzebni.
Romowie
RomowieFoto: In Crudo

W Hyrowej [dziś Chyrowa] Romowie też byli, mieszkali przy rzece, niżej cerkwi. W 1945 część mieszkańców wyjechała do ZSRR, a część wysiedlono na  ziemie zachodnie w ramach Akcji Wisła. Po wojnie na Iwli, jak Hyrowa się zaczyna, Ukraińce postrzelali trzech Cyganów. Za co? Nie wiem za co,  niżyj mostu, jak ta łączka tako jest, trzech i jednego poranili. Cygany przyjechali i zabrali go do domu, przyszed Ukrainiec i na łóżku go zastrzelił. […] Przed wojną to nie było dnia, żeby Cygany nie chodzili, tym żyli. Zimnioków trochę, czy czego tam, każdy dał. Każdy był przyzwyczajony do tych Cyganów, ino to kura komuś zdechła, to zabrali, zjedli. Ino się pytali, świnie, prosięta, nie raz zdechło, to Cyganowi powiedzieli, z gnoju wygrzebał i wzion.

Na święta chodzili po kolędzie i grali, bo wszystko na skrzypkach oni umieli grać ładnie, kolędy grali, chodzili tak. Grali, a każdy im coś rzucił i mieli z tego.  Oni wszyscy umieli grać, od małego już grali na skrzypach, na basach, nie mieli akordeonu. Troje skrzypiec i te basy. Jeden grał melodie, a drugi grubszym głosem i wszystko wychodziło ładnie. Basy były duże takie kurcze, fest. W polskich wsiach (np. w Iwli) na weselu grała już polska orkiestra, z Dukli, Żmigrodu czy zbierana po wsiach.

A poza tym Cyganie byli kowalami. Najlepszymi. Od koni, wozów, okuć rozmaitych, po narzędzia niezbędne (jak noże), kociołki, dzwonki dla owiec, a czasem nawet biżuterię. Mieszkali w niskich jednoizbowych domkach albo półziemiankach.

W Myscowej przed wojną mieszkała jedna rodzina romska. Ojciec robił rolnikom motyki, ostrzył siekiery, podkuwał konie. A jego syn był muzykantem. Grał w kapeli z Łemkami. Cygan Michał, jak go nazywali, na skrzypcach, a Szymek Wisłocki na bębnie. I bracia Dobrowolskie, jeden na dużych basach, tak na tych klapiszach posułoł. I skrzypce drugie były na kontra. A co grali? Grali madziary takie podobne do walca i czardasze. Takie starodawne jeszcze, a nawet to Węgrzy niedaleko, to było zaprzyjaźnione, przyjeżdżali tu na bazar sprzedawać kożuchy, handel taki był koło Wisłoki. To była taka wiejska muzyka. A wesele było po trzy dni.

Taki sam skład miała kapela w Olchowcu, ale już cała cygańska, jeden Siwak się nazywał, tak ładnie grali – płakać się chciało. Chodzili po kolędzie, na zabawach grali polki do tańca. I na weselach grali po trzy dni. Żyli biednie, w szmaty się ubierali. W Rzepedzi były cztery rodziny, na lato zostawali starzy, a reszta szła gdzieś w świat, potem razem zimowali. Zajmowali się kowalstwem, muzyką i żebractwem. Codziennie chodzili po domach i każdy tam mu coś rzucił. Takie mieli swoje tam domki nad rzeką. Skrzypce, przeważnie skrzypce. Muzyka smyczkowa, skrzypce, bas. Jak się nazywali?... O, jeden to wiem, nazywał się Heczek. Oni tak żyli osobno, poza wszystkim. Do wojska ich nie wołali. Nigdzie ich nie wołali. Chrzcili dzieci, albo nie chrzcili. Niektórzy chrzcili.  Do cerkwi nie chodzili, metryk nie mieli.

Jeszcze ojciec żył, przyjechał z Tylawy Cygan, ojciec spodnie mu szył [krawiec w Jaśliskach]. Na wigilie przyjechali we dwóch.  –  Pani świadczyny, co będzie się należało?" Pani świadczyny, tak do ojca nazywali, a on miał mandulinę, takie basy. A tato mówi – A jak mi kolęde zagracie, zaśpiewacie. A drugi miał skrzypce. I zagrali, zaśpiewali. I za to mu ojciec portki uszył.

W Średniej Wsi przed wojną nie było Cyganów. Muzykantami byli miejscowi Polacy i Ukraińcy. Ale przyjeżdżąli czasem grać na zabawach Cyganie z pobliskiej Żernicy, tam teraz tej wioski nie ma, jak PGR, tam Polaków nie było, tylko sami Ukraińcy, wszystkich wywieźli. A z sąsiadem się jakoś lubieli ci Cyganie i on zabawy robił. […] Cyganie to skurczybyki, to było muzykanctwo, muzykant musi trenować, to musi być za porządkiem tak jak Cygan, skrzypce pod pachą i chodzi, za porządkiem musi być w ruchu. Najpierw grali z basami i z bębnem, a potem basy zaczęli kasować.

A co się stało z nimi? Bili Cyganów Niemcy, tak jak Żydów.

 

Remek Mazur-Hanaj

Moimi rozmówcami w 2008 r. byli: Jan Sarakun, Stanisław Toropiło, Daniel Terpak, Janina Niziołek, Antoni Giefert, Stanisław Szwast.

***

Więcej recenzji i felietonów - w naszych działach Słuchamy i Piszemy.

 

Czytaj także

Lirak Krzysztof Grabek

Ostatnia aktualizacja: 14.10.2021 10:00
Niedawno upłynęło lub niedługo upłynie, a może właśnie upływa 180 lat od narodzin byś może ostatniego wędrownego lirnika polskiego, a na pewno jednego z ostatnich. Oczywiście lirników obywateli polskich było jeszcze w międzywojniu niemało, ale byli to etniczni Ukraińcy, a także Białorusini. O kim mowa i skąd wiem, że chodzi o lirnika Polaka?
rozwiń zwiń