Radiowe Centrum Kultury Ludowej

Mniejszość niemiecka

Ostatnia aktualizacja: 14.08.2021 09:00
- Śląsk to jest ciekawa historia. Śląsk był niemiecki. A granice Polski i Niemiec były momentami tak ostro podzielone, że np. linia tramwajowa była przecięta granicą polsko-niemiecką. Ciężko powiedzieć, kiedy Śląsk był polski, a w którym momencie był niemiecki. Trzeba by się mocno zagłębić w historię. Te granice Ślązacy codziennie przekraczali, idąc do pracy, wracając do domu po stronie niemieckiej. – Z Anną Nazaruk, reprezentantką mniejszości niemieckiej rozmawiała Mariana Kril.
Audio
Śląscy weselnicy z Bogucic (Katowice)
Śląscy weselnicy z Bogucic (Katowice)Foto: Polona

- Babcia ze strony mamy chodziła do szkoły niemieckiej, pisała gotykiem, mówiła po niemiecku. Po II wojnie światowej u niej w domu mówiło się przede wszystkim po śląsku. Po wojnie okazało się, że babcia nie umie pisać po polsku. Jej dzieci musiały wypełniać dla niej dokumenty.

Babcia Anny Nazaruk zdecydowała się zostać po wojnie na ziemiach polskich i opiekować swoimi rodzicami. Musiała spolszczyć swoje nazwisko, co – jak się okazało – nie było takie proste i wprowadziło wiele „bałaganu w papierach”. Rodzina Anny Nazaruk pochodzi ze Śląska Opolskiego (od strony matki) i Górnego (od strony ojca). Sama Nazaruk urodziła się w Katowicach. W jej domu nie było już mocnej naleciałości niemieckiej, ponieważ – jak tłumaczy rozmówczyni Mariany Kril – Katowice to miasto pełnie przyjezdnych. Za to wyczuwalny był Śląsk. W domu godoło się po śląsku. Jednak kontakt z Niemcami bohaterka audycji miała od najmłodszych lat. Krewni rodziców i dziadków mieszkali w Niemczech.

- Całe moje dzieciństwo to „pakiety z Niemiec”. W tych paczkach było wszystko! Były na przykład niemieckie „szekolady” czyli czekolady, ozdoby bożonarodzeniowe, cukierki. Takie paczki zawsze przychodziły przed świętami. Były ubrania, były buty! To były paczki wielkości kartonu po telewizorze, takim starym. Ciotka nam to wysyłało przez całe życie. Wysyłała ich siedem. Co miesiąc-dwa miesiące szła na pocztę i wysyłała wielkie paczki. Jako pomoc. Ciotka Maria. Nie pamiętała Polski, bo odeszła z frontem, jako czternastolatka. Ale zawsze pamiętała o mieszkającej w Polsce rodzinie. Zawsze wysyłała tez listy. Oczywiście po niemiecku.

Gdy dorastała, Anna Nazaruk zaczęła dostrzegać różnice między Śląskiem a innymi regionami Polski. Ot, choćby „tyta” na rozpoczęcie roku szkolnego. Na Śląsku (i w Poznaniu) dzieci dostają na rozpoczęcie pierwszej klasy wielki papierowy róg, w którym są cukierki. To typowo niemiecki zwyczaj. „Tyta” z niemieckiego „die Tüte” oznacza papierową torbę, róg.

- Po latach dopiero się dowiedziałam, że w Polsce hucznie obchodzi się Boże Narodzenie. Na Śląsku to tylko najbliższa rodzina: mama, tata, babcia. Nie ma żadnych ciotek. U nas to święto bardzo intymne.

Kim czuje się Anna Nazaruk? „Bardziej Ślązaczką, niż Polką”. To na Śląsku jest jej pierwszy dom.

Podczas ostatniego spisu powszechnego narodowość niemiecką zadeklarowało ponad 144 tys. obywateli Polskich. Najliczniejsza ich grupa zamieszkuje Górny i Dolny Śląsk, Śląsk Opolski oraz Warmię i Mazury. Jedną z największych organizacji reprezentujących mniejszość niemiecką w Polsce jest Związek Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych. Wydawane są czasopisma i audycje w języku niemieckim.

***

Tytuł audycji: Mikrozbliżenia

Przygotowała: Mariana Kril

Data emisji: 14.08.2021

Godzina emisji: 8.50