Ukraińskie Siły Zbrojne poinformowały, że Rosja użyła 355 dronów – to rekordowa liczba w jednym ataku od początku wojny. Część bezzałogowców została zestrzelona (233), a 55 zneutralizowano za pomocą walki radioelektronicznej. Jednak część przebiła się przez systemy obrony i spowodowała zniszczenia w kilku regionach – m.in. w obwodzie charkowskim, chmielnickim, mikołajowskim i dniepropietrowskim. Wybuchy doprowadziły do pożarów oraz uszkodzeń budynków mieszkalnych i przemysłowych.
Równolegle Rosjanie wystrzelili między 9 a 69 rakiet – według jednej wersji były to głównie pociski manewrujące i balistyczne, w tym rakiety Iskander. Ukraińskie wojsko twierdzi, że zdołało przechwycić 47 z nich. Niemniej jednak niektóre z rakiet trafiły w cele, powodując śmierć co najmniej 12 osób, w tym dzieci, oraz dziesiątki rannych.
Stolica ponownie na celowniku
To już trzecią noc z rzędu, gdy Kijów znalazł się pod ostrzałem. Choć tym razem obyło się bez większych zniszczeń – ograniczonych głównie do wybitych szyb i drobnych pożarów – atak wywołał panikę wśród mieszkańców i konieczność wielogodzinnego przebywania w schronach. Podobnie było w Odessie, gdzie również zanotowano eksplozje, ale bez większych strat materialnych.
Reakcja międzynarodowa
Na rosyjski atak zareagował prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump. - Nie wiem, co jest z nim nie tak. Co się z nim, do diabła, stało? Zabija mnóstwo ludzi. Nie jestem z tego zadowolony - powiedział, odnosząc się do Władimira Putina. Trump zasugerował możliwość nałożenia kolejnych sankcji na Rosję.
IAR/PAP/dad