Raport Białoruś

"Łukaszenka się boi". Na Białorusi zablokowano niezwykle popularny portal opozycyjny Karta 97

Ostatnia aktualizacja: 24.01.2018 21:10
Sygnały o zablokowaniu strony internetowej otrzymujemy od środowego wieczora – powiedziała portalowi PolskieRadio.pl redaktor naczelna jednego z najpopularniejszych portali informacyjnych Białorusi "Karta’97" Natalia Radzina. Dziennikarka dodała, że Aleksander Łukaszenka boi się wpływu portalu, m.in. w związku z możliwymi protestami na Białorusi. Są sygnały, że blokady dokonało Ministerstwo Informacji Białorusi.
Natalia Radzina
Natalia RadzinaFoto: Fot. archiwum prywatne

Natalia Radzina powiedziała portalowi PolskieRadio.pl, że od wieczora napływają informacje o czytelników o tym, że nie ma dostępu do portalu.

Redaktor naczelna mówi, że Aleksander Łukaszenka w związku z pogarszającą się sytuacją ekonomiczną, obawia się zapewne kolejnej fali protestów, takiej jak wiosną zeszłego roku.

Znana niezależna białoruska dziennikarka, redaktor naczelna portalu Karta'97 Natalia Radzina dodała, że strona internetowa Charter97.org cieszy się dużą popularnością, liczba czytelników wzrosła po tym, jak redakcja musiała przenieść się do Warszawy. – Ma ponad 3 miliony unikalnych użytkowników miesięcznie, 50 milionów unikalnych wejść miesięcznie - mówi dziennikarka.

Nie wiadomo, dlaczego właśnie dzisiaj doszło do zablokowania portalu internetowego. Redaktor naczelna przypuszcza, że ten ruch był planowany od pewnego czasu i właśnie tego dnia go zrealizowano.

Na swojej stronie internetowej i na portalach społecznościowych Karta’97 publikuje metody obejścia tej blokady dla mieszkańców Białorusi.

Na Białorusi niedługo, 18 lutego, odbędą się tzw. wybory lokalne.

"Blokada ministerstwa informacji"

Portal tut.by podaje, że według jego źródeł Karta’97 została zablokowana przez ministerstwo informacji Białorusi.  Według tego portalu, Charter97.org trafił na listę ograniczonego dostępu, która obowiązuje dostawców usług internetowych Białorusi. Wiadomo, że Karty'97  nie odbierają czytelnicy z MTS, Velcomu  i Biełtelekomu.

Jak podaje Karta 97, niektórzy dostawcy podają wyjaśnienie, tak na przykład Atlant Telekom, głoszące iż „jeśli widzicie to powiadomienie, to oznacza, że adres, na który chcecie trafić, znajduje się w spisach ograniczonego dostępu zgodnie z dekretem nr 60 Prezydenta RB z 1 lutego 2010 roku, postanowieniu Operacyjno-Analitycznego Centrum przy Prezydencie nr 4/11 z 29 czerwca 2010 roku, dekretu Prezydenta nr 6 z 28 grudnia 2014 roku i postanowieniu Operacyjno-Analitycznego Centrum przy Prezydencie RB oraz Ministerstwa Komunikacji i Informacji nr 6/8 z 19 lutego 2015 roku”.

Redakcja portalu internetowego Karta’97 musiała zaraz po protestach 19 grudnia i późniejszych aresztowaniach przenieść się z Białorusi za granicę. Obecnie ma swoją siedzibę w Polsce i stąd redagowane są informacje dla białoruskich czytelników. Dotyczą nie tylko Białorusi, ale także sytuacji w Rosji i na Ukrainie. Od czasu Euromajdanu Karta 97 była i jest ważnym źródłem obiektywnej informacji o sytuacji na Ukrainie. Białoruś pozostaje pod silnym wpływem rosyjskich mediów państwowych i media niezależne mają tam olbrzymie problemy. Trudno jest o dostęp do obiektywnej informacji.

PolskieRadio.pl/agkm

 

Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!
aby dodać komentarz
brak
Czytaj także

Białoruś: więcej dziennikarzy zatrzymanych i ukaranych grzywną

Ostatnia aktualizacja: 16.01.2018 19:44
W 2017 r. odnotowano 170 przypadków zatrzymań dziennikarzy i wymierzania im kary grzywny – powiedział we wtorek szef niezależnego Białoruskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy (BAŻ) Andrej Bastuniec. Więcej zatrzymań było tylko w 2011 roku. W co najmniej kilkunastu przypadkach zastosowano karę aresztu.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Znów wysokie kary dla pracowników Biełsatu, m.in. za film o wyziewach

Ostatnia aktualizacja: 20.01.2018 10:00
Troje dziennikarzy Biełsatu zostało ukaranych kolejnymi grzywnami. - Wolność słowa na Białorusi jest, ale płatna – stwierdziła reporterka Wolha Czajczyc, którą sąd w Lidzie ukarał grzywną w wysokości 735 rubli białoruskich (około 1 300 zł).
rozwiń zwiń