Podczas III etapu, w wieczornej sesji w środę w centrum uwagi znaleźli się dwaj Polacy - Piotr Pawlak i Yehuda Prokopowicz - prezentujący odmienne, ale równie intrygujące podejścia do twórczości Chopina. Podczas przesłuchań zaprezentował się też Malezyjczyk Vincent Ong oraz Japonka Miyu Shindo. Ich grę komentowali na antenie Dwójki Róża Światczyńska i Andrzej Sułek.
Czytaj także:
Mechaniczna gra Vincenta Onga w ogniu krytyki
Występ reprezentanta Malezji wzbudził duże kontrowersje wśród komentujących. Róża Światczyńska nie kryła zdziwienia. - Słuchając występu Vincenta Onga, trudno mi było zrozumieć decyzję jury. Zastanawiałam się, jak to możliwe, że pianiści tacy jak Yanyan Bao czy Gabriele Strata - artyści z wyraźną wizją i osobowością - odpadli, a dalej przeszedł ktoś, kogo gra budzi tak poważne zastrzeżenia. Jestem zdumiona, że do III etapu zakwalifikowano pianistę, który, moim zdaniem, nie dysponuje odpowiednimi środkami, by zrealizować zamierzone interpretacje. W Wariacjach op. 2 miałam trudność z rozpoznaniem melodii i rytmów, nie mówiąc już o nadaniu poszczególnym wariacjom odrębnego charakteru - wyznała.
Podobnego zdania był Andrzej Sułek. - Podzielam to rozczarowanie. Cały występ utrzymany był na jednym poziomie – brakowało wewnętrznego zróżnicowania, zwłaszcza w zakresie tempa. To nie jest Chopin, jakiego chcielibyśmy usłyszeć. Oczywiście, nie ma gwarancji, że na każdym etapie konkursu pojawią się wybitne indywidualności, ale szczególnie boli, gdy pianiści mający coś osobistego i subtelnego do przekazania przegrywają z tymi grającymi mechanicznie. Chyba to boli mnie najbardziej - zaznaczył.
Nieortodoksyjny program, elektryzujące otwarcie: Piotr Pawlak na estradzie
Andrzej Sułek zwrócił uwagę na sposób rozplanowania recitalu Piotra Pawlaka. - Program Pawlaka był zaplanowany w sposób nietypowy, wręcz nieortodoksyjny. Już samo otwarcie - Rondo à la Krakowiak – zelektryzowało publiczność. Choć momentami brakowało mi pełniejszego brzmienia orkiestry, to wdzięk i bezpretensjonalność wykonania były naprawdę ujmujące.
Róża Światczyńska zwróciła uwagę na doskonałe uchwycenia przez pianistę stylu w mazurkach. - W Rondzie było tyle fantazji, tyle się tam działo! Pawlak doskonale uchwycił ludowy, taneczny idiom, który szczególnie mocno wybrzmiał w Mazurkach op. 17.
Poruszająca prostota. Występ Yehudy Prokopowicza
Róża Światczyńska niezwykle pozytywnie oceniła grę kolejnego reprezentanta Polski, Yehudy Prokopowicza. - Mazurki w wykonaniu Yehudy Prokopowicza wyróżniały się naturalnością i prostotą, wynikającymi z dużej muzykalności oraz kultury interpretacyjnej. Grał je z wdziękiem i szerokim oddechem, a narracja toczyła się w spokojnym, wewnętrznie uporządkowanym rytmie. Berceuse była utrzymana w miarowym tempie, niemal transowa - nie migotliwa, lecz raczej pełniąca funkcję preludium do Sonaty b-moll. Wyczuwalny był w niej dramatyczny nerw i emocjonalne rozżarzenie - zaznaczyła.
Mocny początek, słabszy finał: japońska pianistka okiem komentatorów
Jako ostatnia wystąpiła Japonka Miyu Shindo. Andrzej Sułek zapamiętał ją już wtedy, kiedy wystąpiła na poprzednim Konkursie Chopinowskim. - Zwróciła moją uwagę już podczas Konkursu Chopinowskiego w 2021 roku, choć wtedy jej mazurki nie do końca mnie przekonały. Tym razem pokazała bardzo dobre wyczucie formy i konstrukcji Sonaty b-moll - rozpoczęła z szerokim, epickim gestem, co początkowo sprawdzało się znakomicie. Z czasem jednak odniosłem wrażenie, że zaczęła się gubić - zarówno emocjonalnie, jak i tekstowo. Temperatura interpretacji stopniowo słabła - stwierdził na antenie Dwójki.
Także Róża Światczyńska odebrała jej występ niejednoznacznie. - Mazurki op. 56 wykonała z dużą starannością i wrażliwością. Wnikliwie odczytała ich rytmiczną nieregularność, uchwyciła ludowy idiom i kapryśność formy. W Sonacie zabrakło mi jednak nieco dramatycznego wyrazu i głębi brzmienia, szczególnie w akordach i oktawach - być może wynikało to z ograniczeń fizycznych, jak niewielki rozmiar dłoni pianistki. Do tego mogło dojść również zmęczenie - zaznaczyła.
.
***
Oskar Łapeta