Ich spojrzenie

Ostatnia aktualizacja: 20.05.2008 16:46
Zapragnąłem tej podróży. Wzywały mnie znowu piaski Sahary, ale... trzeba było cofnąć się nieco... potem wszystko nabrało rozpędu.


Jest to migawka z pustyni Sahara, a właściwie z Bajudy, między 3 a 4 kataraktą Nilu. Miejscowość Banganarti... w przeszłości wyspa i znaczący przez 600 lat ośrodek chrześcijaństwa na tych terenach. Zwiastun jest niepełny... brak mu misterium „PRZED”, tak typowego dla tych rejonów i tak koniecznego w spełnieniu twórczym... brak snu inkubacyjnego w Ksenonie Klasztornym, brak modlitwy.... jest po prostu suchy.

Brak w nim także finału... ale ten nastąpi niebawem. Całe uwikłanie tej ikony w sprawy doczesne... będzie tematem w referatów. Przemówię jednym z języków Wieży Babel... językiem twórczej egzaltacji... a jednocześnie językiem tamtego Mistrza...

Zawiera też ten zwiastun nie tylko pierwiastki naukowego eksperymentu... jest ludzki, jest projekcją autentyzmu twórczego, pogoni za geniuszem.... i spotkaniami z niemocą.
Zatem zapraszam w tamten Piach... w tamto Światło i w tamten Czas... w czas, który już nie istnieje... Zapraszam w X wiek...

''

Trzy lata temu, po 10 dniach Apokalipsy i „gorących strzykawek” - z zespołem konserwatorskim zatrzymałem agonię... pozostała w Nubii, na ścianie Dolnego Kościoła ledwie czytelna ikona – Anastasis - Zstąpienie Chrystusa do Otchłani.

''


 
Po powrocie przez 6 tygodni tworzyłem ten rysunek w skali 1 : 1 z „mapy” zachowanych okruchów koloru. Nie jest ukończony, rygor faktu, który widziałem na dokumentacji fotograficznej był drogowskazem. Takie są nieprzekraczalne granice ingerencji w wartości minionej epoki. Było jednak „coś” nieprawdopodobnego w tej ikonie...
 
Nie pozostało nic innego, jak powrócić w te piachy... i zejść do tamtej otchłani...

''

Zaczęła się podróż w czasie... pomału przekraczałem granicę 1000 lat... Istniała gdzieś daleko, za horyzontem... wiedziałem...

''


Sanktuarium powitało mnie całym swoim mistycznym klimatem. Zrozumiałem wtedy, że to Bóg pisze Ikonę – Człowiekiem... Ja byłem właśnie tym Człowiekiem, Jego narzędziem....

''


Ziarna w klepsydrze uniosły się nagle pustynnym zwyczajem, a Czas wsysać mnie zaczął...

''


 
Niewiele oferuje pustynia malarzowi. Ugry i czerwienie żelazowe w bułach krzemionkowych. Pozostało odnaleźć te barwy...

''


...i zejść pod ziemię...

''


wydrzeć glebie... w mroku skrywane kolory - żelazem...


Każdym okruchem zbliżałem się w tej podróży do celu, do X wieku...

 

''


Tyle wybrał mój mistrz. Odnalazłem tą paletę. Bryła glinki kaolinowej z wyciśniętą prahistorią, grudka wapna zeskorupiałego, takiego, "które położone na języku już nie pali”, czerwień żelazowa - glinokrzemian z dużą zawartością manganu – średniowieczny caput mortum vitriolis, ugier, sadzę z kuchennego naczynia i lapis lazuli – ultramarynę naturalną importowany w tamtych czasach z Persji.

 

''


Teraz trzeba było zrobić pigmenty... To wielkie misterium...       

 

''

Tłuczek - granitowy otoczak - też schowała pustynia. Odnalazłem go ... był używany wcześniej... może nawet przez dawnego czeladnika mistrza, mógł też pamiętać pot arabskiej ręki. Niecka w granitowym kapitelu nie jeden taki tłuczek pokonała przez ten cały wiek...

 

''


...a pustynne grudki zaczynały przemawiać kolorem.

Brakowało jednak pełnej triady – nie miałem płomiennej czerwieni...

 

''


Na węglu drzewnym wyprażyłem żółty ugier. Im silniej się grzeje – tym czerwień zbliży się do wartości cynobru...

 

 

''


... jeszcze chwila....

 

''

... i posiadłem Kolor Ognia.

''


 

Paletka z muszli małża – ta ukruszona, z drobinami farby jest z XII wieku. Tą drugą znalazłem na pustyni... Zrobiłem też pędzle, tyle, że z ogona wiewiórki... Nie było czasu na eksperymenty z sierścią wielbłądzią lub innym włosiem.

 

 

''

Aby powstały farby, prócz pigmentu musi zaistnieć spoiwo. Po lewej stronie na fotografii jest Guma Arabska - w czasach mistrza nie było jeszcze Arabów – Nazywano ją Gumą Kordofańską. Kordofan jest bardzo blisko i produkt można było przywieść na osiołku. Jest to spoiwo używane już w dalekiej starożytności – wyciek z akacjowców rosnących na pustyni. Rozpuszcza się ją w wodzie. Do dzisiaj główne spoiwo akwarel.

Po prawej stronie – Sandarak. To żywica cyprysu rosnącego w rejonach północnej Afryki... Jest z XII wieku – znalazłem ją podczas wykopalisk. Rozpuszcza się w spirytusie, w czasach Mistrza już znano pędzenie wina od 200 lat. Paradoksalnie - wpadli na to alchemicy arabscy, a właściwie perscy. 

Tak powstało spoiwo tempery (na dole fotografii), rozcieńczane wodą, a po zaschnięciu na wodę nie wrażliwe.

Paleta była gotowa gotowa. 

 

''

Nim jednak przemówią kolory, przygotować należy ścianę i podobrazie na niej, zrobić też kalkę zgodną z X-wiecznym oryginałem...

''


...przenieść kompozycję na ścianę....

 

''


Należało też zrekonstruować zjedzone przez czas fragmenty.

 

''

Na kaolinowej pobiałce wzbogaconej Bielą Św. Jana (wapno zeskorupiałe + szczypta ultramaryny) zaczyna pojawiać się na ścianie bizantyński Sinopsis – rysunek przyszłej kompozycji. W oryginale był o wiele swobodniejszy, mnie cugle narzuciła prawda pierwowzoru...
Jedynie mogłem na tę chwilę dołożyć swoją rękę...

I się zaczęło....

''


...zrazu nieśmiało...

''


...a wątpliwości towarzyszyły na początku... czy aby w dobrym czasie jestem...

''


...powoli zaczynałem rozumieć zaskakującą technikę malowania, stosowaną przez Mistrza, całkowicie sprzeczną z ówczesną manierą nubijskich warsztatów Gildii Św. Łukasza.

''

W ręku trzymam muszelkowe paletki... jak mój Mistrz. Stał na belkowym rusztowaniu około 2 metry nad poziomem użytkowym...

...pędzle zaś sprawdziły się znakomicie.

 

''


 
Więcej czasu spędzałem na poszukiwaniach odpowiedniego brzmienia, niż na samym malowaniu... Coraz bliżej byłem psychiki Mistrza...

 

''


...a kadzidła odpędzały robactwo od sztuki...

 

''


Pracowałem na dwóch podkładach równocześnie. Misterium odbywało się na ścianie.... jego echo na płótnie. Płótno dostało "nowoczesną temperę" – Decorfin. Można je było zrolować i przywieść do Kraju.

 

''


...pędzelki były rozgrzane jak w gorączce.... Ja pisałem tę ikonę...

 

''


...do zmroku...

...i dokonało się... mogłem spojrzeć oczami  tego bezimiennego Mistrza...

 

''


Lampki oliwne z X wieku ożyły nagle parząc dłonie... i... oczy moje zobaczyły nie istniejące już przecież.... Czas się zapętlił...

 

''


...i wielkie wzruszenie... pora jednak wracać w początek III tysiąclecia.

 

''

Oto moja droga... w czasie, przestrzeni... od źródeł ...

''

...do źródła.

 

O transcendentnym świetle sakralnych malowideł opowiadał Wojciech Chmiel konserwator starochrześcijańskich malowideł odkrywanych na terenie Sudanu w Banganarti.

Katarzyna Kobylecka

Czytaj także

Reportaże, dokumenty, świadectwa: Ich spojrzenia

Ostatnia aktualizacja: 11.03.2009 16:06
11 marca 2009, godz. 14:30
rozwiń zwiń