Odkrywają najmroczniejsze tajemnice, które czają się w każdym z nas

Ostatnia aktualizacja: 13.09.2012 08:00
Jak się okazuje każdy z nas ma jakiegoś trupa w szafie. Coś o czym nie wiedzą nasi bliscy, nasze rodziny, nasi przyjaciele. Spektakl w "Mrocznym mrocznym domu" pokazuje z jakim trudem przychodzi nam przyznanie się do tego kim jesteśmy.
Audio
  • Czy istnieje tylko jeden nurt "teatru odważnego"?
W mrocznym mrocznym domu
W mrocznym mrocznym domuFoto: fot. Andrzej Wencel/Teatr Narodowy

Na początku czerwca 2012 roku na deskach Teatru Narodowego w Warszawie zobaczyliśmy przedstawienie "W Mrocznym, Mrocznym domu” w przekładzie i reżyserii Grażyny Kanii. Na scenie teatru narodowego zdarzyło się coś niesłychanie ważnego, co zauważyliśmy przy okazji tego przedstawienia. Cokolwiek by powiedzieć o stanie polskiego teatru, mając różne zastrzeżenia, przy okazji tego przedstawienia wszyscy byli zadowoleni. Ci którzy lubią dobrą literaturę na scenie, ci którzy lubią dobrą reżyserię, i ci którzy lubią niesłychanie precyzyjną i intensywną grę aktorską, o którą w ostatnich czasach jest dość trudno.

To przedstawienie wzbudza u widzów reakcje, które w ostatnich czasach można obserować niezwykle rzadko. – Jest to dla mnie nowe doświadczenie. Nie brałem nigdy udziału w produkcji teatralnej, która do tego stopnia poruszałaby czułe struny u widowni. Zdarza nam się, że do garderoby zajrzy zapłakany. Mieliśmy też taką sytuację, że przyszła do nas po spektaklu kobieta, które nikt z nas nie znał. Stanęła na środku garderoby i nie była w stanie wydusić z siebie sława zalana łzami. Tak naprawdę nie wiedzieliśmy co zrobić: czy wzywać karetkę czy z nią rozmawiać… – mówił Grzegorz Małecki.

- To jest dla nas znak, że robimy coś ważnego, coś co działa i co jest ludziom potrzebne. Jest to taki spektakl, że niezależnie od tego czy tematyka naszego spektaklu dotyka konkretnie widza, ale on rzeczywiście coś porusza. To spektakl o prawdzie i o tym co w sobie gdzieś głęboko w każdy z nas skrywa – dodał Małecki.

- Tajemnica tego przedstawienia leży w tym, z czym każdy z nas się boryka, nie potrafi tego nazwać, nie umie się do tego przyznać przed sobą, przed bliskimi. Są to te wszystkie rzeczy, które nas oddzielają od ważnych dla nas ludzi. Wraz z rozwojem spektaklu ta tajemnica w nas się uchyla i chyba każdy człowiek tęskni za taką zdolnością w sobie: odkrycia czegoś, powiedzenia czegoś szczerze. Wydaje mi się, że ta pani, która do nas przyszła była mimo wszystko poruszona i nie umiała nam nic powiedzieć, więc przytuliliśmy ją tylko. Dla mnie tą tajemnicą jest to co nienazwane i czego nie potrafimy nazwać – mówiła o tajemnicy sukcesu spektaklu Milena Suszyńska. - Teraz wyrzucanie z siebie różnych rzeczy, terapie, opowiadanie o tym jest niezwykle modne. My inaczej patrzymy na ten rodzaj otwartości niż starsi ludzie – dodała Suszyńska.

Panująca obecnie moda na szczerość jest dość zafałszowana. W programach telewizyjnych można oglądać sytuacje, które przypominają procesy sądowe – chodzi o wszystkie talk show, w których ludzie wywlekają na światło jupiterów wszystkie swoje tajemnice. Wydawać się mogło, że tego typu przedstawienie nie jest w stanie tego wszystkiego już przebić – mówił Tomasz Mościcki.

Grzegorz Małecki, Marcin Przybylski i Milena Suszyńska rozmawiali w "Rozmowach po zmroku" o odważnym teatrze i jego odmianach. Spotkanie poprowadził Tomasz Mościcki. Wysłuchaj całej rozmowy!

Czytaj także

Transatlantyk popłynął do Chin

Ostatnia aktualizacja: 28.05.2012 18:00
Rozmowa z laureatką tegorocznej nagrody Instytutu Książki, debata o stosunkach polsko-rosyjskich i mały przegląd teatralny.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Grzegorz Małecki - aktor, który miał być muzykiem

Ostatnia aktualizacja: 09.09.2012 16:00
W liceum podobno miał dredy, kolczyk w nosie i jeździł na rockowe festiwale. Po kilku latach szkoły muzycznej zmienił zdanie i postanowił, że zostanie aktorem. - Tak naprawdę nienawidziłem fortepianu - opowiada w Czwórce Małecki.
rozwiń zwiń