W "Kwadransie bez muzyki" odwiedziliśmy to niezwykłe miejsce razem z Dominikiem Tokarskim, socjologiem i byłym mieszkańcem Superjednostki.
Posłuchaj audycji na podcasty.polskieradio.pl >>>
Gigant z widokiem na Beskidy
W latach sześćdziesiątych rozpisano konkurs architektoniczno-urbanistyczny na zagospodarowanie osi ówczesnej ulicy Armii Czerwonej, dziś alei Korfantego. Jednym z celów było zapewnienie mieszkań dla pracowników pobliskich zakładów. Zwycięska koncepcja zakładała połączenie dziewięciu piętnastopiętrowych bloków w jeden ogromny budynek. Tak powstała Superjednostka.
Czytaj także:
- Budynek ma około 300 metrów długości i 40 szerokości. Składa się z prawie 800 mieszkań, kiedyś miała nawet 3000 lokatorów. Mieszkania rozmieszczone są na piętnastu kondygnacjach, a całość opiera się na filarach w kształcie litery V. Pierwsze piętro znajduje się więc mniej więcej na wysokości trzeciego piętra zwykłego bloku. Mieszkałem na ostatnim, piętnastym piętrze – z widokiem na Jaworzno, Mysłowice, Sosnowiec, Giszowiec, a w pogodne dni nawet na Beskidy - mówił na antenie Dwójki rozmówca Jakuba Kukli.
Superjednostka na przestrzeni lat
Choć bryła budynku wygląda identycznie jak w latach 60., elewacja przeszła na przestrzeni lat znaczące zmiany. - Z zewnątrz to ten sam budynek, ale w detalach zmieniło się prawie wszystko. Elewacja pierwotnie była pokryta mozaiką z kosteczek, które niestety odpadały, stwarzały zagrożenie, więc zostały skute. W latach 2010–2012 przeprowadzono generalny remont: ocieplono ściany, wymieniono balkony, a kolor elewacji zmieniono z beżowego na szary - zaznaczył Dominik Tokarski.
Nietypowe rozwiązania
Winda w Superjednostce działa w bardzo w nietypowy sposób. - To rozwiązanie racjonalizatorskie. Windy stają tylko na wybranych piętrach: drugim, piątym, ósmym, jedenastym i czternastym. Z każdego z nich można dojść na sąsiednie kondygnacje schodami. Miało to skrócić czas oczekiwania i przyspieszyć komunikację - opowiadał gość Dwójki.
W budynku nie ma też kaloryferów. - To unikatowe rozwiązanie. Ciepło dostarczają ściany grzewcze, wbudowane systemy w ścianach, które działają jak wielkie grzejniki. Pomysł z przełomu lat 60. i 70., który dopiero niedawno "odkryto na nowo" w budownictwie deweloperskim - wyjaśniał socjolog.
Legenda trwa
W latach 60. zamieszkanie tutaj było wyróżnieniem. Ale w latach dziewięćdziesiątych budynek miał już gorszą opinię. - Zrezygnowano wtedy z portierni, przez co do środka trafiały osoby w kryzysie bezdomności. Zdarzały się też różne patologie. Ale to już przeszłość. Po modernizacji budynek odzyskał dawną formę i dziś znów cieszy się dobrą reputacją i świetną lokalizacją - stwierdził rozmówca Jakuba Kukli.
***
Tytuł audycji: Kwadrans bez muzyki
Prowadzenie: Jakub Kukla
Gość: Dominik Tokarski (socjolog)
Data emisji: 13.11.2025
Godz. emisji: 11.00
oł