Blok, który stał się legendą. Historia katowickiej Superjednostki

Ostatnia aktualizacja: 13.11.2025 13:33
"Miasto w mieście", projekt duetu Mieczysława Króla i Mieczysława Klimka, wciąż budzi emocje. Dla jednych to relikt PRL-u, dla innych architektoniczna ikona. Dziś, po ponad pół wieku, Superjednostka nadal robi wrażenie skalą, funkcjonalnością i historią, którą nosi w swoich betonowych ścianach.
Katowicka Superjednostka, jeden z najbardziej ikonicznych budynków Górnego Śląska.
Katowicka Superjednostka, jeden z najbardziej ikonicznych budynków Górnego Śląska.Foto: Andrzej Grygiel/PAP

W "Kwadransie bez muzyki" odwiedziliśmy to niezwykłe miejsce razem z Dominikiem Tokarskim, socjologiem i byłym mieszkańcem Superjednostki.

Posłuchaj audycji na podcasty.polskieradio.pl >>>

Gigant z widokiem na Beskidy

W latach sześćdziesiątych rozpisano konkurs architektoniczno-urbanistyczny na zagospodarowanie osi ówczesnej ulicy Armii Czerwonej, dziś alei Korfantego. Jednym z celów było zapewnienie mieszkań dla pracowników pobliskich zakładów. Zwycięska koncepcja zakładała połączenie dziewięciu piętnastopiętrowych bloków w jeden ogromny budynek. Tak powstała Superjednostka.

Czytaj także:

- Budynek ma około 300 metrów długości i 40 szerokości. Składa się z prawie 800 mieszkań, kiedyś miała nawet 3000 lokatorów. Mieszkania rozmieszczone są na piętnastu kondygnacjach, a całość opiera się na filarach w kształcie litery V. Pierwsze piętro znajduje się więc mniej więcej na wysokości trzeciego piętra zwykłego bloku. Mieszkałem na ostatnim, piętnastym piętrze – z widokiem na Jaworzno, Mysłowice, Sosnowiec, Giszowiec, a w pogodne dni nawet na Beskidy - mówił na antenie Dwójki rozmówca Jakuba Kukli.


Superjednostka na przestrzeni lat

Choć bryła budynku wygląda identycznie jak w latach 60., elewacja przeszła na przestrzeni lat znaczące zmiany. - Z zewnątrz to ten sam budynek, ale w detalach zmieniło się prawie wszystko. Elewacja pierwotnie była pokryta mozaiką z kosteczek, które niestety odpadały, stwarzały zagrożenie, więc zostały skute. W latach 2010–2012 przeprowadzono generalny remont: ocieplono ściany, wymieniono balkony, a kolor elewacji zmieniono z beżowego na szary - zaznaczył Dominik Tokarski.


Nietypowe rozwiązania

Winda w Superjednostce działa w bardzo w nietypowy sposób. - To rozwiązanie racjonalizatorskie. Windy stają tylko na wybranych piętrach: drugim, piątym, ósmym, jedenastym i czternastym. Z każdego z nich można dojść na sąsiednie kondygnacje schodami. Miało to skrócić czas oczekiwania i przyspieszyć komunikację - opowiadał gość Dwójki.

W budynku nie ma też kaloryferów. - To unikatowe rozwiązanie. Ciepło dostarczają ściany grzewcze, wbudowane systemy w ścianach, które działają jak wielkie grzejniki. Pomysł z przełomu lat 60. i 70., który dopiero niedawno "odkryto na nowo" w budownictwie deweloperskim - wyjaśniał socjolog.



Legenda trwa

W latach 60. zamieszkanie tutaj było wyróżnieniem. Ale w latach dziewięćdziesiątych budynek miał już gorszą opinię. - Zrezygnowano wtedy z portierni, przez co do środka trafiały osoby w kryzysie bezdomności. Zdarzały się też różne patologie. Ale to już przeszłość. Po modernizacji budynek odzyskał dawną formę i dziś znów cieszy się dobrą reputacją i świetną lokalizacją - stwierdził rozmówca Jakuba Kukli.

***

Tytuł audycjiKwadrans bez muzyki

ProwadzenieJakub Kukla

Gość: Dominik Tokarski (socjolog)

Data emisji: 13.11.2025

Godz. emisji: 11.00



Czytaj także

Dawna łaźnia i inne przestrzenie Muzeum Śląskiego

Ostatnia aktualizacja: 28.03.2025 12:00
Dawna łaźnia Gwarek jest już zrewitalizowana. Obiekt ma pełnić funkcję magazynu studyjnego. W tej chwili jest rewitalizowana między innymi wieża szybu "Warszawa". Nowa siedziba Muzeum Śląskiego, nieopodal sali NOSPR-u i Spodka ma już dziesięć lat, ale cały czas podlega przeobrażeniom.
rozwiń zwiń