Podczas Europejskiego Kongresu Kultury, między 8 a 11 września, do Polski przyjadą nobliści, wybitni filmowcy i architekci.
- To będzie wielkie wydarzenie, mieszczące w sobie trzy elementy: intelektualny, artystyczny i polityczny – powiedział Bogdan Zdrojewski, minister kultury i dziedzictwa narodowego.
W rozmowie z Krzysztofem Grzesiowskim zaznaczył, że przygotowania do imprezy trwają ponad dwa lata, wtedy właśnie podjęto decyzję w ministerstwie, że zostaną organizowane trzy różne przedsięwzięcia w trzech różnych miastach: w Krakowie – Polski Kongres Kultury, w Poznaniu – Spotkanie Państw Azji i Europy (ASEM) i we Wrocławiu, w czasie polskiej prezydencji – Europejski Kongres Kultury.
W "Sygnałach dnia" podkreślił, że w tym czasie dojdzie do kilkunastu debat i do spotkania ministrów kultury wielu państw. Bogdan Zdrojewski podkreślił, że imprezy będą kosztować 3 miliony złotych, zwrot środków finansowych poprzez udział sponsorów jest jeszcze nieokreślony, ale istotny.
(pp)
Aby wysłuchać całej rozmowy, wystarczy kliknąć "Elita kultury zmierza nad Wisłę" w boksie "Posłuchaj" w ramce po prawej stronie.
"Sygnałów Dnia" można słuchać w dni powszednie od godz. 6:00.
*****
Krzysztof Grzesiowski: Kilka minut temu cytowaliśmy państwu listę nazwisk osób, które mają pojawić się we Wrocławiu między 8 a 11 września podczas Europejskiego Kongresu Kultury, bo to i nobliści, i wybitni filmowcy, wybitni architekci. Nasz gość: Bogdan Zdrojewski, minister kultury i dziedzictwa narodowego. Dzień dobry, panie ministrze. Czy to się wszystko potwierdza? W ogóle jak wyglądają przygotowania do tego, było nie było, wielkiego wydarzenia?
Bogdan Zdrojewski: Dzień dobry państwu, dzień dobry panu. Wszystko się potwierdza i to rzeczywiście będzie wydarzenie, które będzie miało takie trzy elementy: element właśnie taki intelektualny, element artystyczny i element polityczny. Przygotowania trwają ponad dwa lata, wtedy właśnie podjęto decyzję w Ministerstwie. Jeszcze organizujemy trzy różne przedsięwzięcia w trzech różnych miastach, przypomnę: w Krakowie Polski Kongres Kultury, w Poznaniu Spotkanie ASEM, czyli spotkanie państw Europy i Azji (bardzo jesteśmy chwaleni za to przedsięwzięcie) i we Wrocławiu w czasie polskiej prezydencji Europejski Kongres Kultury.
K.G.: „Kultura dla zmiany społecznej” – takie hasło ma towarzyszyć temu kongresowi.
B.Z.: Tak, ważne, żeby ono dobrze brzmiało też w różnych językach, ale też ważne jest, jakie będą wymiary w tych debatach, a debat będzie sporo, bo kilkanaście. Będzie też spotkanie ministrów kultury poświęcone na przykład dziełom osieroconym, to jest takie wspólne poszukiwanie rozwiązań dla sprawy, która jest niezwykle trudna w całej Europie, i chcemy znaleźć wspólną platformę też prawną dla poruszania się w tej materii. W każdym razie będzie na co popatrzeć, czego posłuchać, ale także mam nadzieję, że Polska w tym czasie właśnie po pierwsze pomiędzy 1 lipca a końcem grudnia wskaże też rozwiązania dla pewnych kwestii, które są kwestiami trudnymi, a ważnymi dla odbiorców.
K.G.: Cytowałem nazwiska. Czy łatwo było zaprosić te osoby? Chętnie zgodziły się na przyjazd do Wrocławia? Bo to i Orhan Pamuk, i V.S. Naipaul, i Michael Haneke, i Amos Oz, i Umberto Eco, lista nie jest zamknięta jeszcze.
B.Z.: W wielu wypadkach po przekazaniu informacji uzyskiwaliśmy potwierdzenia. Od razu dodam, że zawsze w przypadku takich nazwisk, zwłaszcza osób starszych, istnieje zagrożenie, że z jakichś powodów zdrowotnych czy też komplikacji innych zawodowych mogą nie przybyć. Ale muszę powiedzieć, że sam odbiór w dniu dzisiejszym zarówno problematyki, sposobu sformułowania, wybranego miejsca wzbudza zainteresowanie i rzeczywiście pojawiają się potwierdzenia.
K.G.: Czy to jest droga impreza?
B.Z.: To jest impreza, która będzie kosztowała około 3 milionów złotych, natomiast zwrot środków finansowych poprzez także udział sponsorów jest jeszcze nieokreślony, natomiast istotny.
K.G.: Tak się składa, panie ministrze, że trochę miejsca poświęcimy dzisiaj Wrocławiowi w ogóle a) jako gospodarzowi Europejskiego Kongresu Kultury, a b) jako... no właśnie, miejscu, w którym ma stanąć Muzeum Ziem Zachodnich według pomysłu, projektu czy inicjatywy dolnośląskich posłów Prawa i Sprawiedliwości. Pan zdaje się ma tzw. ambiwalentne uczucia w stosunku do tej inicjatywy.
B.Z.: Nie do tej inicjatywy, tylko do inicjatywy przedstawionej trzy lata temu i pozostawionej w ramach takiego małego przyrzeczenia. Wtedy była ono po pierwsze źle sformatowane, wybrano złe miejsce, to było Księcia Witolda, Stara Piekarnia. Dodatkowo w tej Piekarni ulokowano jeszcze inne przedsięwzięcia, zapominając kompletnie o nich, czyli na przykład Muzeum Totalitaryzmu czy Muzeum Solidarności. Natomiast uważam absolutnie, że dobrą ideą i dobrym pomysłem jest upamiętnienie wysiłku wrocławian w tym okresie 45-90 odbudowy Wrocławia ze zniszczeń wojennych, budowania nowej identyfikacji miasta, jak i również tych wszystkich zdarzeń, które z Wrocławiem są związane, jak np. słynny list biskupa Kominka. Te wszystkie rzeczy są warte upamiętnienia. I muszę powiedzieć, że jak dochodzę w tej chwili z prezydentem Rafałem Dutkiewiczem do porozumienia powoli w tej sprawie, to widocznie ktoś z PiS-u się dowiedział i próbuje ten projekt zepsuć, takie mam wrażenie. Ale nie damy się, projekt według mojej oceny...
K.G.: Pan powiedział to pojęcie, że „nosi w sobie pewną schizofrenię”.
B.Z.: On nosi w sobie pewną schizofrenię, jeżeli on jest pokazywany tak jak jest od czasu do czasu pokazywany właśnie przez polityków, samych polityków, a nie historyków. Samo pojęcie Ziem Zachodnich jest mocno obciążone polityką. Trzeba pamiętać, że jak zostawałem prezydentem Wrocławia w 1990 roku, panowały dwa kompletnie sprzeczne mity o tym mieście. Z jednej strony mówiono, że tu każdy kamień mówi po polsku, pojawiały się komunistyczne hasła: „Powrót Ziem Zachodnich do macierzy”, „Piastowski Wrocław” i tak dalej, a z drugiej strony ten drugi mit, że tu każdy kamień mówi po niemiecku, że to miasto na wskroś niemieckie. Z tymi mitami sobie poradziliśmy i to jest wielki sukces Wrocławia, które jest miastem otwartym, tolerancyjnym, niezwykle przyjaznym, o swojej identyfikacji, bardzo modnym w chwili obecnej. I wydaje mi się, że komuś to od czasu do czasu przeszkadza, że jest próba narzucenia pewnego myślenia politycznego, które miastu nie służy, bo go zamyka, bo go próbuje identyfikować w ramach takich sztywnych matryc. Bardzo się cieszę, że prezydent, obecny prezydent Rafał Dutkiewicz kontynuuje taką politykę właśnie otwartości, politykę wielu zmiennych wartości, jeżeli chodzi o bogactwo także poruszania się Wrocławia i wrocławian, bo to buduje taką przestrzeń dla lepszej komunikacji, większej siły, większego prestiżu. I to jest bardzo istotne, bardzo się z tego cieszę.
K.G.: Czyli co, osobno Wrocław, osobno Ziemie Zachodnie? To byłoby wyjście?
B.Z.: Nie, nie, nie, według mojej oceny nie powinno być projektu, który by został tak sformatowany jak został sformatowany trzy lata temu. Ja uważam i taka jest moja też propozycja, aby zbudować odrębny oddział Muzeum Miasta Wrocławia, on może być realizowany przez inne podmioty nawet, najlepiej na Kazimierza Wielkiego, w budynku starego sądu grodzkiego. I trzeba będzie zrobić, bo to jest dobre miejsce, na Grabiszyńskiej Muzeum Solidarności i Muzeum Totalitaryzmu. Tylko byleby to nie były obiekty za wielkie, za kosztowne, nie stać nas na to w tej chwili, a trzeba przyznać i to wielokrotnie podkreślam, że poprzednia ekipa zarządzająca tą problematyką dużo mówiła o polityce historycznej, ale jej się praktycznie nic nie udało, a w chwili obecnej mamy kompletną politykę dobrej pamięci, pamięci historycznej, na którą składają się przedsięwzięcia, które wreszcie idą. Ja o nich nie mówię, bo nie mam na to czasu, ale je robię.
Zrealizowaliśmy i Muzeum Fryderyka Chopina, i Arkady Kubickiego w Warszawie, otworzyliśmy Sukiennice w Krakowie, kończymy budowę Muzeum Jana Pawła II i Kardynała Wyszyńskiego w Warszawie, przejęliśmy dom Jana Pawła II w Wadowicach, realizujemy zadania, które są związane także z tym dziedzictwem poza granicami kraju: rozwiązaliśmy problem Raperswilu, objęliśmy państwową opieką grób Fryderyka Chopina, kończymy prace Norblina, to są największe prace polonica w Azji, z których naprawdę powinniśmy być dumni.
Polityka historyczna to nie jest obszar, w którym powinno dominować gadanie, to jest taki obszar, w którym powinny dominować czyny, działania, ale z dużą odpowiedzialnością. Rząd przyjął program budowy Muzeum II Wojny Światowej, udało mi się uzyskać nie tylko wskazanie lokalizacji, ale potwierdzić określonymi decyzjami dla Muzeum Historii Polski, kończymy budowę i przygotowujemy wystawę Muzeum Historii Żydów Polskich.
To pokazuje Polskę na mapie Europy i świata jako państwo niezwykle odpowiedzialne, patrzące zarówno w przyszłość, ale także nie zapominające o swojej przeszłości. Jeszcze raz podkreślam: odbywa się to w obszarze nie deklaracji, nie mówienia, nie obietnic, tylko realnych faktów i realnych działań.
K.G.: Jeszcze jedna sprawa aktualna, panie ministrze, jak najbardziej. Jaki jest stan sporu między Muzeum Narodowym a Bazyliką Mariacką o ten depozyt użyczony kościołowi?
B.Z.: Ten stan sporu nie obejmuje żadnych roszczeń dotyczących zwrotu obiektów i to cały czas podkreślam. Wszyscy jesteśmy przekonani, że obiekty tam się dobrze wkomponowują, mają dobre miejsce, że są bezpieczne, że warunki zarówno te klimatyczne, jak i inne są wystarczające, aby te obiekty tam pozostały. Mało tego, muszę powiedzieć, że była też taka duma z tego, że potrafiliśmy w ciągu ostatnich kilku lat, w przypadku Bazyliki sześciu, siedmiu, przekazać do różnych instytucji obiekty, które były w magazynach i które nie były pokazywane. I to jest absolutnie rzecz najwłaściwsza. Przypomnę także, że na ubiegłoroczną wystawę muzeum, otwarcia Muzeum Miasta Wrocławia przekazano ponad sto różnego rodzaju obiektów w formie depozytów dla Muzeum Miasta Wrocławia i wszyscy się z tego cieszą. Problem polega tylko na tym, że każdy taki depozyt powinien mieć uregulowany stan prawny. Jeżeli nawet pojawiają się roszczenia, aby przywłaszczyć takie obiekty, to ich stan w danym dniu musi być uregulowany, a nie jest. I przedmiot sporu dotyczy tylko tego elementu. On od czasu do czasu nabiera takiej rangi trochę większej, bo to Gdańsk, bo to Bazylika właśnie, bo to także było pokłosiem akcji politycznej 6-7 lat temu. Natomiast uspokajam wszystkich – uważam, że jesteśmy na dobrej drodze, aby rzecz uregulować i wystarczy dobrej woli z obu stron, wydaje mi się, że jej nie zabraknie...
K.G.: U kogo tej dobrej woli mniej?
B.Z.: Proszę?
K.G.: U kogo tej dobrej woli mniej?
B.Z.: Nawet nie chcę tego szacować, wydaje mi się, że jej jest wystarczająco dużo, aby koniec końców ten problem rozwiązać, a są dobrzy patroni tego przedsięwzięcia, bo i arcybiskup Głódź, i minister kultury w mojej osobie. Wydaje mi się, że jesteśmy w stanie ten problem rozwiązać. Ja się tylko zawsze boję, że te problemy, które są trudne, w okresie kampanii wyborczej stają się jeszcze trudniejsze, jeżeli angażują się w to politycy, jeżeli angażują się w to grupy, które na konflikcie chcą skorzystać. Więc według mojej oceny trzeba doprowadzić do sytuacji takiej, aby spokojnie, w ciszy sal muzealnych lub Bazyliki rzecz ustalić, zaprojektować pewną perspektywę. Przypomnę, że w ubiegłym roku po takich drobnych niechęciach sam pan prof. Piotr Piotrowski, ówczesny dyrektor muzeum, zaproponował depozyt już stały z możliwością także dołączenia na przykład nawet kopii ołtarza.
Możemy rozmawiać o wszystkich innych rzeczach, tylko trzeba pamiętać o jednej rzeczy, o jednej sprawie – że na ten fakt patrzą muzealnicy w całej Polsce i wiedzą dobrze, że lepiej, aby obiekty były w miejscach oryginalnych niż nieoryginalnych, byleby one spełniały określone warunki. Lepiej, żeby te rzeczy były oglądane niż leżały w magazynach. Problem polega na tym, że oni odpowiadają głową za stany prawne tych obiektów, a mieliśmy już kilka przypadków, że wypożyczenia kończyły się zniszczeniem czy kradzieżą, czy... i to nie ze złej woli, po prostu takie jest życie. I wtedy wszyscy przychodzą, ci, którzy są... mają kompetencje do orzekania, do dyrektora takiej instytucji i on wtedy jest winny i on wtedy ponosi odpowiedzialność, jemu buduje się zarzuty. Więc trzeba zrozumieć też pozycję pani dyrektor, która po prostu, zwyczajnie chce uregulować stan prawny.
K.G.: Dziękujemy bardzo, panie ministrze, za rozmowę, za wizytę. Bogdan Zdrojewski, minister kultury i dziedzictwa narodowego, nasz gość.
B.Z.: Dziękuję bardzo.
(J.M.)