Czas dla rzeczy ostatecznych

Ostatnia aktualizacja: 12.04.2022 16:00
„Zaczęło nam się w cywilizacji bardzo spieszyć. Nie mieliśmy czasu na kontemplację. Zatraciliśmy komfort dania sobie czasu na głęboką kontemplację rzeczy ostatecznych”, mówił dr Jacek Jackowski, przywołując wartość pieśni wielkopostnych i pasyjnych. 
Audio
kontemplacja rzeczy ostatecznych
kontemplacja rzeczy ostatecznychFoto: Shutterstock

Gościem magazynu „Źródła” był doktor Jacek Jackowski, ISPAN. Jego praca polega m.in. na organizowaniu digitalizacji zbiorów muzycznych Instytutu. W audycji Maria Baliszewska pytała go o zawarty w pieśniach pasyjnych przekaz, który być może, na powrót staje się bardzo wartościowy w obecnych czasach.

- Zawsze, jak wchodzę do archiwum, mam wrażenie, że wchodzę do mauzoleum uśpionych głosów, które w jakiś sposób przywracamy do życia – mówił Jackowski. – Jest w tym coś niesamowitego.

„Trzon zbiorów fonograficznych zawierał mniejszą liczbę nagrań religijnych, niż nagań obrzędowych czy świeckich. Dlatego tak ważna jest ich dokumentacja” – twierdził prof. Jan Stęszewski, motywując akcję zbierania folkloru muzycznego. To właśnie on zasugerował Jackowi Jackowskiemu stworzenie drugiej akcji zbierania folkloru muzycznego.

- Faktycznie, od lat 50. Nie było zorganizowanej akcji! W 2014 roku, zainspirowany słowami prof. Stęszewskiego, zainicjowałem projekt Etnofon (Polska Muzyka Tradycyjna – Dziedzictwo Fonograficzne). Jednym z jego głównych celów było stworzenie cyfrowego repozytorium nagrań, które by scaliło dokumentalny dorobek etnofonograficzny ze wszystkich instytucji, które taki dorobek posiadają. To nie tylko instytucje naukowe, ale i muzea czy domy kultury. Dzięki temu mamy wreszcie szansę na porównanie pieśni, choćby pasyjnych.

Ludzie śpiewali o tym, co naprawdę widzieli. Śmierć było widać. Ktoś zmarł w domu i nieboszczyk leżał kilka dni. Już małe dzieci mogły obcować z osobą zmarłą. Mogły widzieć ciało, które się nie porusza, jest dziwne. To na pewno był krok wtajemniczenia w rzeczy ostateczne. Jacek Jackowski

Według dr. Jacka Jackowskiego wynik datowania pieśni wielkopostnych to szeroka skala. W zbiorze ISPAN znajdziemy relatywnie młode, XIX-wieczne pieśni, jak i echa pieśni znanych od średniowiecza (choćby Stabat Mater).

- Są także pieśni księdza Antoniewicza, który zapisał się w historii także jako twórca pieśni maryjnych, majowych. Te przesiąkły do kultury ludowej tak mocno, że uważane są za stricte ludowy repertuar: W Krzyżu cierpienie, w krzyżu zbawienie, chociażby. Lub Krzyżu Chrystusa, bądźże pozdrowiony. Ale chciałbym powiedzieć o wyjątkowym repertuarze, datowanym na XVII/XVIII wiek. Pobrzmiewa w nim retoryka barokowa: przepych detali, szczegółów, są długie i bardzo kontemplacyjne. One być może wyszły z repertuaru kościelnego, a zostały w repertuarze ludowym. Rzadko zastanawiamy się jak mechanizm tym powodował. Moim zdaniem odpowiedź może być bardzo prosta. Zaczęło nam się w cywilizacji bardzo spieszyć. Nie mieliśmy czasu na kontemplację. Zatraciliśmy komfort dania sobie czasu na głęboką kontemplację rzeczy ostatecznych. Kontemplacji męki Chrystusa. Wydaje mi się, że film „Pasja” zrobił taką karierę, ponieważ był dosadny. Ludzie tego potrzebowali – stwierdził Jackowski. – Ale to nie był nowy pomysł! To było zwrócenie się do idei, która dawniej, na pewno w XIX wieku oddziaływał bardzo powszechnie! Ludzie śpiewali o tym, co naprawdę widzieli. Śmierć było widać. Ktoś zmarł w domu i nieboszczyk leżał kilka dni. Już małe dzieci mogły obcować z osobą zmarłą. Mogły widzieć ciało, które się nie porusza, jest dziwne. To na pewno był krok wtajemniczenia w rzeczy ostateczne.

Śpiewak ludowy nie jest w stanie inaczej, jak tylko pieśnią, współcierpieć z Chrystusem. Obserwowałem to, gdy nagrywałem starszych ludzi, którzy praktycznie całą noc siedzieli przed grobem Chrystusa i tak lamentowali nad zmarłym. Jacek Jackowski

Obecność śmierci już dawno nie była tak bliska i namacalna, jak dziś. Być może dawne pieśni pasyjne ponownie zyskają na znaczeniu?

- Dopiero zaczynamy żegnać się z pandemią, już przyszedł nowy problem. Jak to na nas oddziałuje? Tego już miało nie być! Uśpiliśmy się. Popatrzmy przez ten pryzmat, przez obrazy, które widzimy i przełóżmy to na wielozwrotkowe kontemplowanie. Jak lud kontemplował męki Chrystusa? Bliska memu sercu jest idea kompasionis – współcierpienia. Śpiewak ludowy nie jest w stanie inaczej, jak tylko pieśnią, współcierpieć z Chrystusem. Obserwowałem to, gdy nagrywałem starszych ludzi, którzy praktycznie całą noc siedzieli przed grobem Chrystusa i lamentowali nad zmarłym. Widziałem też, jak zaskakująco pieśń pomagała starszym wiernym, już bardzo zmęczonym, dojść do ostatniej stacji w Kalwarii Zebrzydowskiej. To właśnie jest idea kompasjonizmu, kontemplowania każdego uderzenia pejcza, każdego gwoździa… W nabożeństwach ludowych ta liturgia rozbrzmiewa w całości.

Susanna Karpenko (wokal), Sergiy Ohrimchuk (wokal, skrzypce) i Dimitri Naiditch (fortepian, kompozycje) czyli Trio Kiev ukazuje tradycyjne ukraińskie pieśni w nowoczesnej, jazzowej aranżacji. Skład grupy gwarantuje wysoką jakość wykonania. Susanna Karpenko znana jest przede wszystkim z grupy Bożyczi, propagującej tradycyjne melodie, pieśni i tańce Ukrainy. Sergiy Ohrimchuk to wyśmienity skrzypek, grający zarówno muzykę tradycyjną (występuje m.in. wraz z przemyskim zespołem Krajka), jak starodawną (członek legendarnej Chorei Kozackiej) i współczesną. Dimitri Naiditch jest ukraińsko-francuskim kompozytorem z Kijowa. W magazynie Źródła usłyszeliśmy kilka pieśni Tria Kiev. 

***

Tytuł audycji: Źródła

Prowadziła: Maria Baliszewska

Data emisji: 12.04.2022

Godzina emisji: 15.15