Tytus Wojnowicz zdradza przepis na napięcie w muzyce

Ostatnia aktualizacja: 07.05.2018 15:28
- Zgadzam się z Nikolausem Harnoncourtem, który powiedział kiedyś, że muzyka musi dziać się na granicy katastrofy - mówił w Dwójce ceniony oboista.
Audio
  • Tytus Wojnowicz o swoich muzycznych fascynacjach (Po herbacie/Dwójka)
Tytus Wojnowicz
Tytus WojnowiczFoto: Grzegorz Śledź/PR2

Łukasz Borowicz 1200 PAP.jpg
Łukasz Borowicz: dyrygentura pojawiła się w moim życiu jako kontynuacja zbierania płyt

Tytus Wojnowicz jako przykład takiego niebezpiecznego grania podał rytm w utworze zespołu Breakout "Poszłabym za tobą". - Swego czasu bardzo silne wrażenie zrobił na mnie groove tej piosenki. Tajemnica polega na tym, że perkusista trafia w ostatnim możliwym momencie, wydaje się, że już nie zdąży, ale jednak zdąża i to rodzi napięcie.

Muzyk zwrócił uwagę, że w wielu kultowych nagraniach z dawnych lat muzycy grają na tyle nierówno, że dziś takie rytmiczne pływanie by nie przeszło w studiu nagraniowym. - Tymczasem nam się to podoba, bo w muzyce liczy się przede wszystkim żywość wykonania, a nie techniczna perfekcja.

W audycji Tytus Wojnowicz prezentował swoje ulubione nagrania, wśród których znalazły się m.in. piosenki Marka Grechuty, Jana Garbarka z The Hilliard Ensemble, a nawet fragment hymnu RPA. Artysta odniósł się do swojej błyskotliwej kariery w latach 90., ale też opowiedział o swojej drodze do oboju barokowego.

***

Tytuł audycji: Po herbacie 

Prowadzi: Agata Kwiecińska

Gość: Tytus Wojnowicz (dyrygent)

Data emisji: 5.05.2018

Godzina emisji: 17.00

bch/mko

Czytaj także

"Five o'clock" z Tytusem Wojnowiczem (wideo)

Ostatnia aktualizacja: 14.05.2012 17:56
W latach 90. wprowadził swój - wyjątkowo mało "rozrywkowy" - instrument na polskie listy przebojów. Dziś rozwija międzynarodową karierę klasycznego wirtuoza. Zapraszamy do obejrzenia zapisu spotkania z artystą.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Jak nie zbankrutować, wydając jazz

Ostatnia aktualizacja: 20.04.2018 11:00
- Ludzie wchodzą do branży wydawniczej z najlepszymi intencjami. Kochają muzykę i czują potrzebę, aby płyty wciąż były wydawane. Tylko że tracą pieniądze garściami i po trzech latach nie są w stanie dłużej tego ciągnąć - opowiadali w Dwójce Seth Rosner i Yulun Wang, szefowie nowojorskiej oficyny Pi Recordings.
rozwiń zwiń