Była pierwszym Hamletem

Ostatnia aktualizacja: 21.01.2011 11:02
"Aktor naturalistyczny nie pokazuje widzowi co się dzieje w jego duszy, bo sam tego nie wie" - twierdziła wielka tragiczka polskiej sceny teatralnej Stanisława Wysocka.
Audio

17 stycznia minęła 70. rocznica śmierci Stanisławy Wysockiej – słynnej "Balladyny", Rollisonowej w "Dziadach", Matki w "Niespodziance" Karola Huberta Rostworowskiego, pani Alving w "Upiorach" Ibsena, tytułowego "Hamleta". Była pierwszą polską aktorką, która zagrała tę rolę. O aktorce opowiadał w audycji "Słowa po zmroku" Marek Piekut – historyk teatru, wykładowca Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie.

Wielki wpływ na jej aktorstwo i myślenie o teatrze wywarły bezpośrednie kontakty z dyrektorem sceny krakowskiej - Józefem Kotarbińskim i współpracującym z nim Stanisławem Wyspiańskim, a później – kontakty z Konstantym Stanisławskim, współtwórcą Moskiewskiego Teatru Artystycznego. Przez wiele lat przebywała w Kijowie i wówczas kilkakrotnie wyjeżdżała do Moskwy, gdzie zapoznała się z rezultatami pracy studyjnej Stanisławskiego. Po powrocie do Polski sama zdecydowała się założyć Teatr Studya, kształcący przyszłych koryfeuszy polskiej sceny. Z jej doświadczeń korzystali twórcy teatru "Reduta" – Mieczysław Limanowski i Juliusz Osterwa oraz w jakimś stopniu – tworzący teatr wiele lat później – Jerzy Grotowski.

Wysocka była wrogiem naturalizmu w sztuce, opowiadała się za realizmem. Twierdziła bardzo zdecydowanie, że naturalizm zabił teatr i i wyobraźnię aktora. Realizm - według niej - wymaga pokazania człowieka całkowitego, z ciałem i duszą, przy czym to "przejawy duszy są dyrektywą dla działania ciała". Aktor realistyczny miał być głębokim psychologiem, jego gra miała odrzucać wszystkie zbędne szczegóły, wciągać widza do współudziału w spektaklu. Nazywała to "misterium między sceną a widownią".

Była zdania, że naturalizm zamknął aktora w klatce i oddzielił go od odbiorcy, każąc fotografować życie zewnętrzne: "Aktor naturalistyczny nie pokazuje widzowi co się dzieje w jego duszy, bo sam tego nie wie". Marek Piekut przyznał, że aktorka w swych kreacjach była wierna tym wszystkim wytycznym. – O jej aktorstwie mówiło się, że "nie grała, tylko była" – przypomniał historyk.

Nasz gość zauważył, że w byciu wielką tragiczką pomagało jej szczególne usposobienie i pesymistyczne postrzeganie świata. Wiele jej osobistych doświadczeń i wydarzeń, w których uczestniczyła i przeżywała bardzo mocno - wojna i rewolucja w Kijowie, miały na jej sposób widzenia rzeczywistości znaczący wpływ.

Audycję przygotowała Iwona Malinowska.

Aby wysłuchać całwej audycji "Słowa po zmroku" kliknij ikonę dźwięku "Hamlet w spódnicy", w boksie Posłuchaj po prawej stronie.

Czytaj także

Na scenie niezwykłego życia

Ostatnia aktualizacja: 05.12.2010 15:49
Zapraszamy do wysłuchania wspomnień Mirosławy Dubrawskiej – zmarłej niedawno wybitnej aktorki, laureatki nagrody "Splendora Splendorów".
rozwiń zwiń