- VHS mi najbardziej będzie się kojarzył z filmem "Speed: Niebezpieczna prędkość". To był pierwszy dorosły film akcji, który obejrzałem jako dziecko, wypożyczony w Beverly Hills Video w Gdańsku. Pamiętam, że w ciągu tych dwóch dni, na które pożyczyłem kasetę, obejrzałem go cztery razy i nie byłem w stanie się od niego oderwać - mówił Grzegorz Fortuna, autor książki "Elektroniczny bandyta. Rynek wideo w Polsce okresu transformacji".
Posłuchaj audycji "Poranek Czwórki" z Grzegorzem Fortuną o filmach na kasetach
Magnetowid - towar luksusowy lat 80.
- Na początku lat 80. taki porządny magnetowid to było od 800 do 1000 dolarów. To może nie brzmieć tak strasznie, bo 800 dolarów to nie jest aż tak źle. Ale jeśli popatrzymy, ile przeciętny Polak zarabiał w tym okresie, to wyjdzie nam, że taką typową średnią pensję krajową z połowy lat 80. można było u cinkciarza zamienić na mniej więcej 40-50 dolarów - tłumaczy Fortuna.
Na bardzo wysokie pożądanie magnetowidów wpływał także fakt, że można było na nim odtwarzać filmy, które nie zostały dopuszczone do dystrybucji w Polsce ze względów cenzuralnych lub finansowych. Dostęp do filmów praktycznie "na żądanie" sprawił, że salony w mieszkaniach szczęśliwych posiadaczy magnetowidu zamieniały się w lokalne sale kinowe dla sąsiadów.
Wypożyczalnie, pokazy publiczne i domowy lektor
Filmy na kasetach VHS szczególnie kojarzą się z wypożyczalniami filmów. Jak się okazuje, na popularność tych lokali miał wpływ także sposób, w jaki filmy trafiały do obiegu. - W Polsce tak naprawdę przez całe lata 90. większość dystrybutorów wydawała filmy tylko do użytku w wypożyczalniach. Wychodzono z założenia, żeby nie sprzedawać filmów do użytku dla klienta detalicznego, żeby one nie konkurowały z wypożyczalniami - wyjaśnia ekspert.
Filmy bez polskiej ścieżki językowej nie były problemem - zawsze można było stworzyć własne tłumaczenie. - W latach 80. polskie wersje bardzo często tworzono metodą chałupniczą i niekoniecznie zajmowały się tym osoby, które znały się na lektorce czy też znały dobrze język angielski. Rzeczywiście to wyglądało tak, że jak ktoś już zdobył kasetę z zagranicy, to dawał ją do przetłumaczenia koledze albo synowi koleżanki, który miał angielski w szkole. Potem stwierdzał, że niech to przeczyta pan Stasiek spod siódemki, bo ma bardzo radiowy głos - mówi Grzegorz Fortuna.
Zobacz także:
Historia kaset VHS
Choć kasety VHS kojarzą się z rewolucją rynku filmowego w Stanach Zjednoczonych, taśma magnetyczna zamknięta w plastikowym pudełku to wymysł Japończyków. - Co ciekawe, mimo że w zbiorowej świadomości VHS to prekursor domowego oglądania filmów, które nie są uzależnione od ramówki telewizyjnej, to nie było tak, że VHS był pierwszym czy jedynym tego typu nośnikiem. W latach 70. właściwie każda japońska firma, która zajmowała się produkcją elektroniki, próbowała wynaleźć własny nośnik, który pozwalałby na zapisywanie materiałów audiowizualnych - opowiada gość Czwórki.
Nośników było wiele, ale najważniejsze były dwa - VHS, który został opracowany przez firmę JVC, i stworzony przez Sony Betamax. Ten drugi miał mniejszy format, a jeśli chodzi o cechy wizualne, kasety miały tylko jedno okienko. Oferowały także lepszą jakość dźwięku i obrazu, ale początkowo maksymalna długość zapisu wynosiła tylko jedną godzinę. To ograniczenie sprawiło, że to właśnie VHS zawojował światowy rynek filmów na kasetach.
***
Tytuł audycji: "Poranek Czwórki"
Prowadzi: Eldo
Gość: Grzegorz Fortuna (badacz popkultury, kina gatunkowego i polskiej transformacji, autor książki "Elektroniczny bandyta. Rynek wideo w Polsce okresu transformacji")
Data emisji: 25.07.2025
Godzina: 9.13
kajz/k