Agnieszka Kaluga: śmierć można "ugłaskać"

Ostatnia aktualizacja: 26.02.2014 12:00
Agnieszka Kaluga obiecała umierającej córeczce, że "sobie poradzi". Teraz, jako wolontariuszka w hospicjum, od czterech lat pomaga innym. Chorym i ich rodzinom. Odnalazła swoje miejsce na ziemi, choć życie przecina się tam ze śmiercią. Robi proste rzeczy: parzy herbatę, czasem trzyma za rękę, a gdy trzeba - znika.
Audio
  • Rozmowa z Agnieszką Kalugą o radości życia, umieraniu, trudnych pożegnaniach i książce "Zorkownia" (Czwórka/Stacja Kultura)
W Belgii z każdym rokiem wzrasta liczba eutanazji
W Belgii z każdym rokiem wzrasta liczba eutanazji Foto: Glow Images/East News

Niedawno światło dzienne ujrzała poruszająca książka najlepszej blogerki 2011 roku, pt. "Zorkownia". Ciężko przeczytać ją "od deski do deski", bo każda z historii, opisanych na jej kartach, niesie ze sobą ogromny ładunek emocjonalny. I zmusza do zadania sobie pytania: czy ze śmiercią można się oswoić? - Można ją "ugłaskać" - mówi autorka w Czwórce. - Jeśli zaakceptujemy fakt, że jest to część życia i im szybciej to zrobimy, tym będzie nam łatwiej.

Jak tłumaczy Kaluga, dopiero, gdy widzimy czyjąś śmierć, rozumiemy, że "życia nie da się zmieścić w życiu". - Nie można byłoby żyć bez śmierci. Wyobrażacie sobie życie bez końca? - pyta retorycznie Kaluga w "Stacji Kultura". - To, że wszyscy wiemy, że umrzemy powoduje, że mamy siłę, by dźwigać się z dołów, dostrzegać bliskich. Gdyby nie śmierć, bylibyśmy bardzo leniwi.

W swojej książce Kaluga zmienia stereotypowy obraz hospicjów, które w powszechnej świadomości kojarzone są z umieralniami, do których oddaje się bliskich, gdy nie starcza już siły, by się nimi opiekować. - Tak nie jest. Czasem decyzja o pójściu do hospicjum jest najlepszą, jaką możemy podjąć - mówi Kaluga. - Tam ludzie są zabezpieczani w sposób, którego nie jesteśmy w stanie im zapewnić w domu. Poza tym, można przecież być wraz z bliskimi przez cały czas.

Agnieszka
Agnieszka Kaluga w Czwórce

Agnieszka Kaluga pracuje jako wolontariuszka w hospicjum od czterech lat. I nie ma dość. - Paradoksalnie im więcej ludzi pojawia się w naszym sercu, tym bardziej robi się ono pojemne. To niesamowite - mówi w Czwórce. - Dlatego mam wrażenie, że mimo wszystkich pożegnań, których byłam świadkiem, albo dzięki nim, jestem silniejsza. Jeśli jest Bóg, to można go poczuć właśnie w takim wymiarze miłości, jaki tworzy się między ludźmi w hospicjach.

Bo śmierć to temat, który dotyczy nas wszystkich. Dlatego, zdaniem autorki, warto żyć do samego końca. - Zdarza mi się zaprzyjaźniać z pacjentami, których potem żegnam. Jestem dla nich "ostatnim przyjacielem" - mówi Kaluga. - I choć myślą, że to już koniec, że nic ich już tu nie czeka, na tę przyjaźń jest jeszcze czas.

(kd/pj)

Czytaj także

Depresja od smutku różni się wszystkim

Ostatnia aktualizacja: 04.03.2013 11:30
Nazywana melancholią nie była uznawana za jednostkę chorobową. Dziś depresja uchodzi za schorzenie cywilizacyjne, które coraz częściej dotyka ludzi młodych. Jej objawów nie powinno się lekceważyć, tak jak nie należy ich mylić ze zwykłym przygnębieniem, albo obniżeniem nastroju.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Uzależnienie behawioralne - co to jest?

Ostatnia aktualizacja: 11.09.2013 17:30
Hazardziści, zakupoholicy i pracoholicy - bierzemy pod lupę przyczyny ich nałogów.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Delfinoterapia to lek na całe zło

Ostatnia aktualizacja: 25.01.2014 12:00
- Obcowanie z delfinami wspaniale działa przede wszystkim na ludzi z problemami neurologicznymi - opowiada w Czwórce Oksana Dąbrowska, pochodząca z Rosji psychoterapeutka, która jest prekursorką delfinoterapii w Polsce. - Poza tym ich pozytywna energia daje ludziom radość życia.
rozwiń zwiń