"Pierścienie władzy". Serial, który podzielił krytyków i fanów

Ostatnia aktualizacja: 08.09.2022 13:00
Wystarczyła doba, żeby pierwszy odcinek serialu "Władca Pierścieni: Pierścienie władzy" obejrzeli użytkownicy 25 mln kont zarejestrowanych na platformie streamingowej. - Krytycy w większości chwalą tę produkcję, za to fani Tolkiena "rozjechali" serial w sieci - opowiada krytyczka Kaja Klimek. 
Aktorka Nazanin Boniadi na premierze serialu Włądca Pierścieni
Aktorka Nazanin Boniadi na premierze serialu "Włądca PierścieniFoto: PAP/PA/Yui Mok

"To nie jest tylko Tolkien"

Akcja serialu rozgrywa się w czasie Drugiej Ery, przed wydarzeniami z "Hobbita" i "Władcy Pierścieni". Zaczynając w czasach względnego pokoju, śledzimy losy postaci, którym przyszło zmierzyć się ze złem powracającym do Śródziemia. Od najciemniejszych głębin Gór Mglistych, przez majestatyczne lasy Lindonu i zapierające dech w piersiach wyspiarskie królestwo Numenoru, aż po najdalsze zakątki mapy - oto opowieść o krainach i bohaterach, których dziedzictwo przetrwa długo po ich odejściu. - To nie jest ani reboot, ani remake, ani sequel "Władcy Pierścieni". Jeśli już to najbardziej przypomina prequel. I co najważniejsze, serial nie jest adaptacją Tolkiena, tylko luźną interpretacją jego trylogii - podkreśla gość Czwórki. - Postaci, które pojawiają się w serialu, widz już zna, ale teraz poznaje ich historię z przeszłości. Powtarzają się motywy, utrzymany jest klimat, ale wydarzenia są wymyślone przez scenarzystów. I to jest ważna informacja w kontekście zarzutów: "jak można było zrobić coś takiego z Tolkiena!". Bo to nie jest tylko Tolkien. 

Gdzie kucharek sześć, tam nie ma Petera Jacksona

W przypadku "Władcy pierścieni: Pierścienie władzy" twórcy musieli się zmierzyć nie tylko z oczekiwaniami fanów twórczości J.R.R. Tolkiena, ale także pamięcią o obsypanej Oscarami kinowej ekranizacji trylogii "Władca pierścieni" oraz trylogii "Hobbit".

Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy - Oficjalny Zwiastun | Amazon Prime Video Polska

Na początku w prace nas serialem zaangażowany był sam Peter Jackson, który miał być gwarantem zachowania jakości i spójności nowej produkcji. Później to rozeszło się po kościach, a team scenarzystów zmieniał się co chwilę. Trochę sprawdza się tu przysłowie, że "gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść". Ale to jest jedynie luźna refleksja po obejrzeniu pierwszego odcinka - tłumaczy rozmówczyni Kasi Dydo.

Posłuchaj
15:51 CZWÓRKA Stacja Kultura - serial 08.09.2022.mp3 Krytyczka Kaja Klimek o serialu "Władca Pierścieni: Pierścienie władzy" (Stacja Kultura/Czwórka)

Sprawdź także:

Sezon za 470 milionów dolarów

Produkcja pierwszego sezonu serialu kosztowała prawie 470 mln. dolarów. Co w porównaniu do "Gry o tron" z budżetem 90 mln. dolarów robi ogromne wrażenie. - To jest duży projekt, nad którym przez lata pracował sztab ludzi. Pod względem wizualnym nie ma się do czego przyczepić, i to nie tylko moje zdanie, ale też recenzentów, którzy mieli okazję obejrzeć więcej odcinków, niż jest w sieci - opowiada Kaja Klimek. - Warto go zobaczyć, żeby samemu wrobić sobie zdanie. I co ważne - serial "Władca pierścieni: Pierścienie władzy" trzeba oglądać na możliwie jak największym ekranie.  

***

Tytuł audycji: Stacja Kultura

Prowadzi: Kasia Dydo

Gość: Kaja Klimek (krytyczka filmowa)

Data emisji: 08.09.2022

Godzina emisji: 10.15

kul


Czytaj także

"We own this city" - samodzielna opowieść o policji Baltimore

Ostatnia aktualizacja: 19.05.2022 12:00
"We own this city" to najnowszy serial George'a Pelecanosa i Davida Simona, twórców "The Wire". To kolejna opowieść o policji Baltimore, jednak autorzy serii jasno mówią, że nie jest to szósty sezon kultowego serialu, lecz oddzielna historia. 
rozwiń zwiń
Czytaj także

Serial "Branża". Wilczki z Wall Street w Londynie

Ostatnia aktualizacja: 04.08.2022 11:40
- "Branża" pokazuje, w jaki sposób dorastają małe rekiny biznesu. W serialu znajdziemy wszystko, co znamy z produkcji takich jak: "Euforia", "Sukcesja" i "Wilk z Wall Street" - mówi krytyczka filmowa Kaja Klimek. Drugi sezon produkcji jest już dostępny w sieci.
rozwiń zwiń