W ultimate frisbee liczy się zgranie

Talerz o specjalnych wymiarach i wadze oraz trochę chęci wystarczy, by zacząć grać w Ulitmate Frisbee. Andrzej Holnicki - kapitan, Ewa Grochowska i Radek Gaczyński z drużyny "Zawierucha" w tę dyscyplinę sportu "wkręcili się" na poważnie.

fot. Agnieszka Skorupka/Zawierucha

- Andrzej nas wciągnął we frisbee. Zwykle jednak przygodę z „ultimate” zaczyna się od trafienia na kogoś, kto już ma dysk i nim sobie rzuca - mówi Radek Gaczyński .
Nierzadko zaczyna się od zwykłej gry w parku, a później trafia się do ligi, jeździ na turnieje w kraju i za granicą. Jak wylicza Andrzej Holnicki , w tej dyscyplinie liczą się: zwinność, refleks, szybkość, skoczność i umiejętność posługiwania się dyskiem. - To dyscyplina przede wszystkim biegowa - mówią zawodnicy.
- 7 osób gra w jednej drużynie. Drużyny są mieszane, kobiety i mężczyźni grają razem. Żeby zdobyć punkt należy przyłożyć dysk (czyli złapać go) w strefie punktowej przeciwnika. Takie strefy są dwie - po dwóch stronach boiska - wyjaśniają goście "Co Was kręci?" .  - Z dyskiem się nie biega. Gdy go złapiemy musimy zatrzymać się i rzucić.
Ewa Grochowska wyjaśnia, że w drużynie funkcjonuje podział na dwa rodzaje zawodników: są tzw. handlerzy i cutterzy. - Zasadniczo handlerzy są zawodnikami, którzy rozgrywają, więc powinni lepiej rzucać. Cutterzy natomiast po prostu biegają, wystawiają się odpowiednio by dostać dysk i podać go dalej.

Goście Hanny Dołęgowskiej zaznaczają, że ultimate frisbee jest grą bezkontaktową, choć czasem do kontaktu dochodzi, np. przy przejęciu dysku.
Zawodnicy "Zawieruchy" spotykają się na regularnych treningach. Opracowują taktykę, ćwiczą rzuty. W Czwórce podkreślają, że w tym sporcie nie ma miejsca na indywidualności, bo liczy się zgranie i drużynowość.
Na boisku ultimate frisbee, nie jest cicho. Dlaczego? Dowiesz się słuchając audycji "Co Was kręci?". Zawodnicy "Zawieruchy" zdradzają też, kto dziś jest najlepszy w grze w ultimate frisbee w Polsce i na świecie.

(pj/mm)