Nauka

Trochę jak Don Kichot?

Ostatnia aktualizacja: 09.04.2008 14:10
Teksty Jose Ortegi y Gasseta mogą wywołać lawinę różnych emocji.

Teksty Jose Ortegi y Gasseta mogą wywołać lawinę różnych emocji. Wzburzać, niepokoić, prowokować, budzić pytania. Najważniejsze jednak, że pomagają rozumieć.

 

Ortega y Gasset krytykuje współczesne mu społeczeństwo i, owszem, czasem jego teksty wydają się pesymistyczne i może nawet katastroficzne w swej wymowie, ale to wszystko z... troski.

Nazbyt surowy moralista?

Nie sposób odmówić Ortedze racji, kiedy ubolewa nad zanikiem wartości tzw. kultury wyższej i mizerią rodzącej się z początkiem XX wieku kultury masowej. Nie sposób też zarzucić mu braku zaangażowania. Bez względu na podejmowaną tematykę - zawsze pisał z pasją.

Moje nastawienie do tekstów tego hiszpańskiego eseisty zmieniło się wraz z lekturą Medytacji o Don Kichocie. Wcześniej, za sprawą Buntu mas, postrzegałam Ortegę y Gasseta jako surowego, może czasem, aż nazbyt surowego filozofa-moralistę. To jednak już przeszłość. A zaważyły o tym nie tomy, a właściwie kilka zdań z Medytacji.... Na przykład takie: „Krytykę postrzegam jako żarliwy wysiłek, którego celem jest wydobycie całego potencjału wybranego dzieła. (...) Krytykę należy nastawić pozytywnie i ukierunkować ją nie tyle na poprawianie autora, co na wyposażenie czytelnika w jak najdoskonalszy organ wzroku. Dzieło podlega dopełnieniu w akcie czytania.” Takie podejście preferował Ortega y Gasset i takie podejście warto zastosować przy lekturze (być może ponownej) jego dzieł.

José Ortega y Gasset urodził się w 1883 roku w Madrycie. Mając zaledwie 27 lat otrzymał Katedrę Metafizyki na tamtejszym uniwersytecie. Był wtedy młodym, dobrze „zapowiadającym” się naukowcem-humanistą, świeżo po studiach (prawniczych i filozoficznych) i podróży po Europie. Jednak to przecież nie ten - jakże ważny - szczegół w karierze zawodowej (objęcie w młodym wieku katedry uniwersyteckiej) przyniósł mu uznanie i powszechny szacunek. Złożyły się na niego liczne publikacje Ortegi. Krytyczne i odważne teksty, początkowo zamieszczane w prasie, zadziwiają do dzisiaj przejrzystością spojrzenia, wnikliwością a nieraz i aktualnością.

Pierwszą książką Ortegi y Gasseta, wydaną w 1914 roku, były Medytacje o Don Kichocie. Już tu wyłaniają się zręby jego późniejszego spojrzenia filozoficznego. Pięknym, aforystycznym językiem hiszpański filozof i eseista buduje podstawy swojej koncepcji: teorię okoliczności i perspektywizmu. Sięgając do powieści Cervantesa i pojęcia donkiszotyzmu, snuje on rozważania o istocie hiszpańskości i  specyfice kultury śródziemnomorskiej, aby w efekcie zwrócić się ku filozofii człowieka. To właśnie zdaje się go zajmować przede wszystkim: człowiek i jego potencjał intelektualny.

Ortega wyznacza filozofii ważne zadanie. Pisze tak: „Z pewnością ostatecznym celem filozofii jest dążenie do wyrażenia całej prawdy w jednym jedynym zdaniu.” Zdaje się, że jego kolejne teksty i książki rodzą się właśnie z dążenia do uchwycenia „jakiejś” prawdy. Zastrzega przy tym, że nie rości sobie pretensji do prawdy absolutnej. Proponuje „tylko” możliwe sposoby spojrzenia na pewne rzeczy. Całą resztę, pozostawia czytelnikowi. Mówi przecież: „Dzieło podlega dopełnieniu w akcie czytania.”

Gdu rządzi nijakość

Medytacje o Don Kichocie to zaledwie punkt wyjścia. W 1930 roku ukazuje się Bunt mas, jedna z tych książek, które określa się mianem klasycznych. Jerzy Szacki we wstępie do jej pierwszego polskiego wydania pisał: „Bunt mas powinien stać się dla XX wieku tym, czym Kapitał Marksa dla wieku XIX, a Umowa społeczna Rousseau dla wieku XVIII”. Czym ta niewielkich rozmiarów książka zasłużyła sobie na takie wyróżnienie? W czym tkwi jej siła?

José Ortega y Gasset w Buncie mas opisuje koniec pewnej ery życia społecznego, który charakteryzują zjawiska takie jak m.in.: lenistwo umysłowe, hołdowanie wszelkim zachciankom i przeciętności, odrzucenie autorytetów a przede wszystkim zerwanie z tzw. kulturą wysoką. Ortega zauważa: „Nie ma już bohaterów, jest tylko chór”. Jakże to brzmi współcześnie! Ten chór, o którym wspomina autor, jest pozbawiony nie tylko indywidualizmu, ale i wrażliwości. Przypomina „masę”. A masa jest lepka, nieukształtowana, wiecznie ospała, jakby pogrążona w letargu. Masa niewiele widzi, bo niewiele interesuje ją zewnętrzny świat. Woli być prowadzona. Masa nie słyszy też nadciągającego zagrożenia. Masa nie chce słyszeć.

Zatem: poczucie pustki, apatia, koncentrowanie się wyłącznie na sobie i własnych potrzebach tworzą krąg cech właściwych społeczeństwu, o którym pisze Ortega. Wyłania się z  tego społeczeństwa „człowiek masowy” – niedojrzały i przerażony samotnością. Marzy mu się życie bez trosk. Nie wie jednak, że tak się nie da.

Człowiek masowy nie stawia sobie żadnych wymagań, nie podejmuje żadnego wysiłku w celu samodoskonalenia, nie jest zainteresowany duchowością, woli „być jak inni”. Ortega y Gasset „wyłowił” ten masowy konformizm i uległość już na początku XX wieku. Pisał: „Masę stanowią ci wszyscy, którzy nie przypisują sobie jakichś szczególnych wartości (...) lecz czują się tacy sami jak wszyscy i wcale nad tym nie boleją, przeciwnie, znajdują zadowolenie w tym, że są tacy sami jak inni”. A kiedy ludzie boją się wychylić z szeregu, kiedy nie stać ich na innowacyjność i krytycyzm, kiedy godzą się na ślepe posłuszeństwo, wtedy pojawia się ryzyko, że każda inność stanie się zagrożeniem. Konsekwencje tego typu myślenia dobrze znamy nie tylko z odległej historii. Ortega – filozof, a nie socjolog – „grzmiał” nie bez przyczyny. Przewidział, że „masa miażdży na swojej drodze wszystko to, co jest inne, indywidualne, szczególne i wybrane. Kto nie jest taki sam jak wszyscy, kto nie myśli tak samo jak wszyscy, naraża się na ryzyko eliminacji.” Masa nadaje sobie moc prawną i władzę polityczną. Swoje racje (również moralne), swoje upodobania, gusty etc. jest skłonna, nawet siłą, narzucić wszystkim. Brzmi dość przerażająco, prawda?

Podjęte przez Ortegę y Gasseta zagadnienia, zogniskowane wokół kryzysu wartości tzw. kultury wysokiej, nie przeszły bez echa. Powracają zarówno w analizach filozoficznych jak i socjologicznych. Wspomnieć wypada choćby o książkach Ericha Fromma (m.in. Ucieczka od wolności) czy Christophera Lascha i jego koncepcji „kultury narcyzmu” (The Culture of Narcissism, Bunt elit).

Na zakończenie zaryzykuję banalne pytanie o istotę wyjątkowości Ortegi y Gasseta. Na czym polega? Niech za odpowiedź posłużą słowa Jerzego Szackiego, który podkreśla, że oryginalność Ortegi tkwi nie tyle w jego koncepcji „masy”, co w jego wizji „buntu mas”. Dzisiaj można dodać – wizji spełnionej, proroczej. Co teraz zrobimy z tą wiedzą?

Aneta Ostaszewska

Czytaj także

Z archiwum X?

Ostatnia aktualizacja: 14.05.2008 14:52
Brytyjskie ministerstwo obrony ujawniło tajną dokumentację o niezidentyfikowanych obiektach latających, czyli UFO.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Chcemy być świadkami historii?

Ostatnia aktualizacja: 15.04.2010 22:12
"To wszystko jakoś ludzi zelektryzowało i rzeczywiście poczuli potrzebę bycia razem".
rozwiń zwiń