Odpowiedź brzmi: siostrą.
Aby rozwiązać tego typu zagadk, nie wystarczy być inteligentnym. Trzeba być także kreatywnym. Kreatywność w dzisiejszych czasach jest w cenie. Dlatego warto nad nią popracować.
Wielu uważa, że albo się jest kreatywnym albo nie. Jednak sprawa nie do końca tak wygląda. Okazuje się, że to, czy jesteśmy pomysłowi zależy od wielu różnych czynników. Dowodem są prowadzone przez naukowców eksperymenty. O jednym z nich opowiada Katarzyna Sroczyńska, redaktor prowadząca magazyn "Coaching", szefowa działu psychologicznego miesięcznika "Focus".
- Naukowcy "włożyli" badanych do kartonowych pudeł i kazali im rozwiązywać testy oraz wykonywać ćwiczenia mierzące poziom kreatywności. Badani rozwiązywali je siedząc w pudłach. Wyniki były zaskakujące. - Okazało się, że jeżeli nasza przestrzeń jest ograniczona, to i nasza pomysłowość się ogranicza – podkreśla gość Jedynki. Stąd stwierdzenie, że kreatywni ludzie wychodzą poza schemat.
Potwierdza to jeszcze inne badanie, gdzie części badanym kazano siedzieć przez chwilę nieruchomo. Innym natomiast pozwolono chodzić. Z tym, że niektórzy mogli chodzić tak jak lubią, a inni po liniach namalowanych na boisku. Potem wszyscy dostali klocki lego, z których mieli coś zbudować. Okazało sie, że najfajniejsze, najbardziej niezwykle rzeczy zbudowali ci, którzy chodzili tak, jak im się podobało. Zdecydowanie gorzej z budowaniem poszło tym, którzy musieli siedzieć nieruchomo.
Wychodzenie poza schemat zwiększa naszą pomysłowość. Dlatego warto na przykład wybrać inną niż zwykle drogę do pracy. Może zamiast samochodu pojechać tramwajem albo nie tramwajem, a spacerkiem. Może wysiąść przystanek dalej?
– Zmieniając drogę dostajemy nowe bodźce, nie działamy rutynowo, nie jedziemy na autopilocie tylko zaczynamy się rozglądać, jesteśmy zaciekawieni, pobudzeni – wyjaśnia gość Jedynki. Dodaje, że na kreatywność świetnie wpływa oglądanie sztuki nowoczesnej. Podobnie jak zieleń i kwiaty w miejscu pracy. – Kiedy patrzymy na drzewa, to nasza kreatywność rośnie o 10-15 proc., popełniamy wówczas także mniej błędów – zauważa redaktor prowadząca magazyn "Coaching". - Psychologowie ewolucyjni twierdzą, że to dlatego, że nasi przodkowie widząc, że jest zielono, bujnie i soczyście byli spokojni, zrelaksowani, bo wiadomo było, że jedzenia im nie zabraknie – tłumaczy.
Katarzyna Sroczyńska podważa także skuteczność tzw. "burzy mózgów". Jej zdaniem to mit, a najlepsze pomysły nie rodzą się, kiedy kilka osób próbuje razem wymyślić coś genialnego. - To dogmat większości szefów. Uważają, że jak jest problem, to trzeba zebrać ludzi i niech każdy powie, co mu przychodzi do głowy – wyjaśnia. Jej zdaniem "burza mózgów" to przejaw "próżniactwa społecznego", który dodatkowo może wprowadzać nerwową atmosferę. - Pojawia się efekt następnego w kolejce, czyli nerwówka, że zaraz ja muszę coś powiedzieć – wyjaśnia.
Rozmawiała Karolina Rożej.
(mb)