Redakcja Programów Katolickich

Funkcjonariusze wyzwolenia  – rzecz o „odrodzeniu” Polski

Ostatnia aktualizacja: 20.07.2018 11:00
Audio
Kard. Stefan Wyszyński i ks. Franciszek Blachnicki
Kard. Stefan Wyszyński i ks. Franciszek BlachnickiFoto: fot. wikimedia commons/blachnicki.oaza.pl

Polska powojenna…. Z jednej strony potężny aparat bezpieczeństwa ludowego państwa, z drugiej darzony społecznym zaufaniem Kościół Katolicki. Tak jedna jak i druga strona powołuje się na hasło wyzwolenia człowieka. Kościół podejmuje walkę o odrodzenie Narodu i wyzwolenie go spod plagi pijaństwa i praktycznie nieograniczonego dostępu do aborcji. Władza ludowa walczy o wyzwolenie społeczeństwa spod wpływów Kościoła. Symbolem tych zmagań może być z jednej strony manifest PKWN z hasłami wyzwolenia narodowego, z drugiej - postać Prymasa Tysiąclecia Kard. Stefana Wyszyńskiego i Jego Jasnogórskich Ślubów Narodu czy ks. Franciszka Blachnickiego, inicjatora Centralnej Krucjaty Wstrzemięźliwości w Katowicach. 

22 lipca zapraszamy do spotkanie z tą dramatyczną, ale i fascynującą kartą naszej historii. 

Jak w praktyce wyglądało zaprowadzanie wyzwolenia odrodzonego Państwa

 Zderzenie działań funkcjonariuszy aparatu władzy ludowej z inicjatywami duszpasterskimi Kościoła zmierzającymi do wyzwalania i odrodzenia Narodu - odsłania istotę toczącej się walki -  wtedy. A dziś?

 

W audycji rozmowy ze świadkami wspomnianych wydarzeń - na Jasnej Górze i w Katowicach

Spotkanie z  Andrzejem Sznajderem z katowskiego oddziału IPN - badającym obie sprawy .



03:10 [ PR1]PR1 (mp3) 22 lipiec 2018 06_49_02.mp3 Rozważania do niedzielnych czytań

12:03 [ PR1]PR1 (mp3) 22 lipiec 2018 08_25_36.mp3 Ważne sprawy

13:12 [ PR1]PR1 (mp3) 22 lipiec 2018 08_40_44.mp3 Magazyn Z Życia Kościoła

Posłuchaj
02:10 [ PR1]PR1 (mp3) 22 lipiec 2018 06_15_45.mp3 Kochane życie - felieton Elżbiety Nowak

    


Na audycję „Familijna Jedynka" w Pierwszym Programie Polskiego Radia zapraszają: Małgorzata Bartas-Witan i Przemysław Goławski.


Tytuł audycji: „Familijna Jedynka"

Prowadzili: Małgorzata Bartas-Witan i Przemysław Goławski.

Data emisji: 22.07.2018 r.

Godzina emisji: 06.00


Poniżej przedstawiamy wybrane wiadomości, wysyłane przez Słuchaczy podczas trwania audycji:


Jako rocznik 1982 pamiętam niewiele z minionego okresu, ale w pamięci wyrył mi sie napis PZPR wpisany w kontur granic Polski, który mijałem codziennie w drodze do przedszkola. No i oczywiście kartki. Przemek.

Dla mnie dzień szczęśliwy czterdzieści lat temu wzięliśmy ślub kościelny dzisiaj świętujemy. Danusia i Leszek.

Moj mąż urodził się 69 lat temu w domu 22 lipca w święto nie można było dokonać rejestracji dziecka więc teść ocknął się po świętowaniu 26 lipca i zarejestrował na ten dzień robiąc mężowi urodziny. Joanna.

22 lipca - to dzień w którym otrzymałam nowe życie. Byłam uczestniczką pielgrzymki po Sanktuariach Maryjnych w Europie. Właśnie w niedzielny poranek zdarzył się straszny wypadek. Ocalałam. Ten wypadek przewartościował moje życie. W tym dniu od lat razem z koleżanką Jowitą wspominamy tych, co zginęli, odwiedzamy cmentarz i uczestniczymy we Mszy Św. Lidia wdzięczna Panu za ocalenie.

22 lipca wspominam przede wszystkim jako dzień wolny w którym odwiedzałem żonę i córkę gdyż nareszcie była odrobina czasu wolnego. Także dla Boga, ku chwale którego i Ojczyzny sumiennie wykonywałem wszystkie moje zawodowe obowiązki. W tym dniu udekorowało mnie ZNTK odznaka Przodownika Pracy. Arnold z Oławy.

Wasza audycja zmusza do refleksyjnego spojrzenia na własne życie w starciu z totalitarnym państwem. W pewnej chwili dotarło do mnie, że ja nie walczę z socjalizmem, to socjalizm walczy ze mną! Gdyby nie ufność w Bogu, ciężko byłoby przetrwać. Nie da się jednak ukryć, że skutki, radosnej twórczości wywołały spore zamieszanie w naszych głowach, choć niechętnie do tego sie przyznajemy. Stanisław ze Strzelna.

Dzień 22 lipca kojarzy mi się z wycieczkami organizowanymi przez zakład pracy. Wystarczył autobus, namioty i jazda czasem bez planu. Dzięki temu zobaczyłam piękne kościoły, zamki. Tam gdzie było dużo zabytków. Dla nas prawie 80-letnich seniorów to wspomnienia młodości. Anna z Piwnicznej.

Pamiętam jako dziecko 22.07, rodzice mieli dzień wolny od pracy. A gdy to była niedziela, szliśmy do kościała a później zawsze jechaliśmy do babci, by świętować jej imieniny. Miała na imię Maria, choć nie żyje od kilkunastu lat zawsze pamiętam o jej imieninach w modlitwie i Mszy Św. Małgosia.

U nas na wsi to był okres żniw i chłopi żniwowali a nie świętowali, a jedyne to były potańcówki wieczorem Irena z Rogowa.

22 lipca 1944 r. - dzień oficjalnego ogłoszenia manifestu PKWN. Był on wydrukowany w rzeczywistości wcześniej w Moskwie. Nie przynosił on żadnego wyzwolenia. Społeczeństwo w Polsce doskonale wiedziało, że z jednej niewoli, niemieckiej, trafiliśmy do innej niewoli, sowieckiej. W PRL to święto było, pamiętam, obchodzone bardzo uroczyście. Na każdym budynku wisiały flagi biało-czerwone, rzadziej czerwone. Niektórzy żartowali, że lepiej by było, aby te czerwone flagi były jeszcze z sierpem i młotem, wtedy bardziej wskazywałby na prawdziwy charakter tego święta. W sklepach oglądaliśmy towary, niewidziane przez cały rok: szynkę, najlepsze wędliny, pomarańcze, cytryny, banany. Niewiele można było jednak kupić tego dobra, ze względu na wysokie ceny. Z radia i telewizji ogniste przemówienia wygłaszali do nas partyjni bonzowie. Pamiętam długie tyrady Gomułki, potem nieco krótsze Gierka i Jaruzelskiego. Odbywało się wiele imprez estradowych i sportowych. To wszystko zaczęło się zmieniać w ostatnich latach istnienia PRL. Nie było już imprez, przemówień, a flagi wisiały nawet przez tydzień, gdyż jakoś nikt nie kwapił się do ich zebrania, jakby przeczuwając, że to już długo nie potrwa. W tym dniu co roku chodziłem, wraz z rodzina na wieczorna Mszę o godz.19-stej, aby zrzucić z siebie ten propagandowy dzień kłamstwa i fałszu. Antoni z Gliwic.

Obchody lipcowe są dla mnie wspomnieniem czasów trudnych. W których to działała propaganda, a duchowość wśród ludzi oraz wartości chrześcijańskie były deptane i poniżane przez ówczesny system państwowy. Oby te czasy nigdy nie wróciły. Irena z Fajslawic.