Radiowe Centrum Kultury Ludowej

Prosty strzał, prosto w serce

Ostatnia aktualizacja: 12.02.2019 09:11
Ustad Naseeruddin Saami, 75-letni legendarny pakistański śpiewak wierzy, że do wzajemnego porozumienia się pomiędzy ludźmi nie zawsze potrzebny jest język.
Okładka płyty God is not a Terrorist
Okładka płyty "God is not a Terrorist"Foto: mat. pras.

Właściwy komunikat płynie prosto z serca do serca, a rozum niekoniecznie jest do tego potrzebny. Tę samą zasadę wyznaje Ian Brennan, którego produkcje (chociażby nagrodzony Grammy album Tassili Tinariwen czy muzyczne świadectwa z Kambodży i Malawi) zapewniły mu stałe miejsce na kartach muzyki świata. Tym razem Brennan wyruszył pod szyldem Glitterbeatu do Karaczi na spotkanie z bezkompromisowym pięknem muzyki o tradycji sięgającej kilkuset lat.

W kulturach Wschodu podstawą nauczania muzyki i innych sztuk jest bezpośredni przekaz w kontakcie mistrz-uczeń. Taki model to nie tylko przychodzenie na lekcje, a później powrót do normalnego życia – uczniowie często mieszkali w domach swoich mistrzów, ćwicząc długie godziny, obserwując ich i pomagając im w codziennych obowiązkach. Umiejętności mieli zapamiętać w niezmienionej formie, aby móc przekazać je później swoim następcom. Ustad Saami ma wiedzę, która kształtowała się przez ponad 700 lat i którą praktykowano w Gharanie Dilli założonej w XIII wieku przez słynnego sufiego Amira Khusrowa. Choć o Khusrowie mówi się jako o ojcu qawwali, to jego gharana (szkoła) wyspecjalizowała się także w klasycznym śpiewie khyal, różniącym się od ekstatycznego i popularnego na całym świecie qawwali. Khyal z Gharany Dilli to przede wszystkim sztuka nieśpiesznych niuansów, mikrotonalnych detali i efektownych glissand.

Tło śpiewu Saamiego jest gęste, przesycone burdonowymi dźwiękami tampur i harmonium. Jednak to jego głos i niezwykła, spokojna precyzja w operowaniu ornamentami przykuwa uwagę już od pierwszych sekund albumu.

God Is Not A Terrorist jest wyborem zaledwie 46 minut z całonocnej sesji nagraniowej, która odbyła się pod koniec 2017 roku w domu artysty w Karaczi. Mogę sobie tylko wyobrazić, jakie katusze przeżywał Brennan, musząc odrzucać całe partie muzyki… Tło śpiewu Saamiego jest gęste, przesycone burdonowymi dźwiękami tampur i harmonium. Jednak to jego głos i niezwykła, spokojna precyzja w operowaniu ornamentami przykuwa uwagę już od pierwszych sekund albumu. Jest w swoim śpiewie bardzo archaiczny, przykłada wagę do każdej nuty, imponująco posługując się niespotykaną już 49-tonową (!) skalą.

Każde solowe wejście Saamiego jest wspaniałym i dostojnym pokazem umiejętności śpiewaka (doskonałym przykładem jest zamykająca płytę prawie 20-minutowa kompozycja Longing), dalekim jednak od prostego „popisu”. To muzyka, w której czuć wielką pokorę i szacunek dla przodków, manifestacja religijności poprzez sztukę. Muzyczna spuścizna Ustada to zresztą konglomerat wielkich tradycji, khyal z Dilli (czyli po prostu Delhi) ma swoje źródło jeszcze w starożytnych Wedach, można w nim także znaleźć elementy qawwali. Saami śpiewa wieloma językami, m.in. po arabsku, w sanskrycie, urdu, hindi, farsi, a nawet w tych nieistniejących. Jednak prawdziwym nośnikiem treści na God Is Not A Terrorist jest muzyka – hipnotyczna, szczera, o subtelnym, ale jednocześnie potężnym ładunku emocjonalnym (God Is, War Song).

Saami podkreśla, że jego misją i moralnym obowiązkiem jest dzielenie się wiedzą i muzyką. W Pakistanie nie trzeba go nikomu przedstawiać, występował też wielokrotnie w Europie i Stanach Zjednoczonych, ale chyba dopiero produkcja Iana Brennana zwróciła na niego oczy szerszej publiczności. Ja należę do jego gorliwych wyznawców, słucham go z niekończącą się przyjemnością, a nawet w odniesieniu do omawianego albumu używam bardzo nielubianego przeze mnie słowa „mistyczny”. Co ciekawe, nazwisko Ustada tłumaczy się właśnie jako „słuchanie”, a sam Mistrz mówi, iż „śpiewać, to znaczy słuchać”. Bóg chyba nie jest terrorystą, ale trzeba przyznać, że dysponuje doskonałą bronią.

 

Magdalena Tejchma, Polskie Radio

„God Is Not A Terrorist” 

Ustad Saami  

Glitterbeat 2019

Ocena: 5/5

***

Więcej recenzji i felietonów - w naszych działach Słuchamy i Piszemy.

Czytaj także

Park Jiha, objawienie z Korei Południowej

Ostatnia aktualizacja: 09.02.2019 09:00
Gdy w marcu ubiegłego roku wytwórnia Glitterbeat postanowiła wypuścić na zachodni rynek wydany oryginalnie dwa lata wcześniej w Korei album „Communion”, od razu stało się jasne, że Park Jiha będzie jedną z ambasadorek nowej muzyki południowokoreańskiej. 
rozwiń zwiń