Radiowe Centrum Kultury Ludowej

Rytuał przejścia

Ostatnia aktualizacja: 16.12.2019 16:18
Sami artyści mówią, że „ta płyta nie jest łatwa. Nie była łatwa do nagrania, nie będzie łatwa do słuchania”. Mimo to posłuchać jej warto!
Okładka płyty Pieśni przejścia
Okładka płyty "Pieśni przejścia"Foto: mat. pras.

Jesteśmy w okresie tuż przed Bożym Narodzeniem, może się więc komuś wydać, że pieśni żałobne, pogrzebowe nie najlepiej trafiają w ten czas. Abstrahując od kościelnej, adwentowej rachuby kalendarza, trzeba zwrócić uwagę na płytę, która niedawno ukazała się na rynku. Zwłaszcza że jest bardzo interesująca.

W swych manierach wykonawczych nikogo nie naśladują, a zarazem nie silą się na jakkolwiek rozumianą ekscentryczność. Po prostu opowiadają – słowem i dźwiękiem.

Głównymi twórcami dzieła zatytułowanego „Pieśni przejścia” są Paweł Grochocki i Paweł Odorowicz – laureaci (występując z tym właśnie repertuarem) Grand Prix na festiwalu Nowa Tradycja w roku 2017. W trakcie prac nad płytą długogrającą wspierała ich wokalistka Olga Kozieł, z zespołem Lumpeks zdobywczyni Grand Prix z zespołem Lumpeks na Nowej Tradycji ubiegłorocznej. Wspólnie przygotowali dzieło, które nie pozostawia słuchacza obojętnym, wciąga w świat przeżywania okoliczności tak trudnych, choć przecież elementarnych dla ludzkiej kondycji. Ich krążek znów pozwala uznać, że muzyka została nam dana po to, by inaczej, lepiej znieść trudne życiowe zdarzenia, traumatyczne momenty.

Oczywiście płyta z pieśniami pogrzebowymi nie jest niczym nowym w fonografii odwołującej się do źródeł muzyki ludowej. Dość wspomnieć dla przykładu dwa albumy „Jest drabina do nieba”, przygotowane przez Remigiusza Hanaja czy wielkie wspólne dzieło Adama Struga i zespołu Kwadrofonik „Requiem ludowe”. Autorzy „Pieśni przejścia” dopisują jednak w tej szczególnej dyskografii swój własny, bardzo osobny, wyrazisty tom – i ton. W swych manierach wykonawczych nikogo nie naśladują, a zarazem nie silą się na jakkolwiek rozumianą ekscentryczność. Po prostu opowiadają – słowem i dźwiękiem, bo też ów niecodzienny w takiej konwencji dialog głosu ludzkiego i altówki jest pomysłem ciekawym, oryginalnym i godnym uwagi.

Warto też wspomnieć, że autorzy albumu bardzo dbają o to, by wskazywać źródła pochodzenia wykonywanych przez siebie utworów. W przypisach zamieszczonych na okładce płyty odsyłają do konkretnych ludowych twórców (głównie z Lubelszczyzny, choć też z Mazowsza i Podlasia), od których zaczerpnęli melodie poszczególnych pieśni.

Poruszające, a może nawet dla niektórych słuchaczy wstrząsające wrażenie robi rozpoczynająca całość „Egzorta nad umarłym” (zaczerpnięta z płyty „Ludowe pieśni religijne z Podlasia”). Stajemy się tu nagle uczestnikami obrzędów pogrzebowych. I raptem pojęcie „pieśni obrzędowych” zatraca swój teoretyczny, etnograficzny, muzykologiczny czy jakikolwiek inny sens, staje się dojmującym rzeczywistym doświadczeniem. Tym cenniejszym, że tego typu obyczaje, rytuały żegnania się ze zmarłym w naszym stechnicyzowanym społeczeństwie już niemal nie funkcjonują.

Nie chodzi tu oczywiście o szokowanie ani o efekciarskie chwyty. Twórcy płyty po prostu wyraźnie sygnalizują, że to niezdystansowana opowieść, nic tu nie będzie brane w nawias. Wchodzimy w swoiste misterium śmierci – umierania, odchodzenia, grzebania ciała – bez zbędnego szokowania, ale też bez estetyzowania, upiększania. Sama naga siła, moc i dosłowność tych pieśni są tak przejmujące, że nie wymagają dodatkowych uzasadnień.

W tym kontekście bardzo cenny jest pomysł na wykorzystanie głosów wokalistów. Śpiewają głosami prostymi, naturalnymi, bez nadmiernej emocjonalności, bez dodatków i głosowych fajerwerków. Efekt i tak jest osiągnięty. Każde z nich staje się bowiem medium, przez które przepływa pieśń. Słuchacz, odbiorca, współuczestnik tego swoistego misterium nie ma się koncentrować na ozdobnikach. Kluczem jest tekst, przesłanie pieśni, a ich kontemplowaniu służą oczywiście swoiście monotonne melodie – oraz aranże. W takim kontekście nawet ewentualne drobne wokalne niedoskonałości nie mają aż tak wielkiego znaczenia. Ale też dlatego właśnie głosy wokalistów, szczególnie Grochockiego, wywołują tak silne emocje.
Znajdziemy na płycie pewne oryginalne, godne uwagi rozwiązania. Ot, choćby wokalny dwugłos w pieśni „Zegar bije, pamiętaj”. Spore wrażenie, jeśli chodzi o walory artystyczne robi też na przykład utwór „Życie moje się skończyło”. Znajdziemy tu także śpiewaną w języku cerkiewnosłowiańskim podlaską pieśń „Każut lude, szto ja umru”.

O Grochockim możemy przeczytać, że jest śpiewakiem i nauczycielem śpiewu, ale też śpiewakiem pogrzebowym, psychotanatologiem i śpiewoterapeutą. Myślę, że te fakty w znaczący sposób uzasadniają zarówno artystyczną uczciwość całego projektu, jak i jego szczególną wiarygodność.

Wspominałem sporo o wokalistach. Oczywiście dominujący jest głos Pawła Grochockiego (Olga Kozieł na prawach gościa pojawia się ledwie kilkakrotnie). Ale przecież głównym współtwórcą zarówno festiwalowego sukcesu sprzed dwóch i pół roku, jak i płytowej całości jest altowiolista Paweł Odorowicz. Muzyk skądinąd świetnie znany także na folkowej scenie ze swych wcześniejszych dokonań, m.in. współpracy z Joanną Słowińską oraz triem Trzy Dni Później (z którym również zdobył Grand Prix na Nowej Tradycji).

W tym zespole/projekcie jest nie tylko akompaniatorem, raczej współprowadzi narrację, jego altówka nieustannie dialoguje z wokalistami, niejako dopowiadając własne komentarze w emocjonalnych porywach, a kiedy indziej pełnych powściągliwości subtelnych frazach. Bywają też momenty, kiedy jego instrument wychodzi zdecydowanie na pierwszy plan. Najbardziej wyrazistymi tego przykładami są dwa instrumentalne utwory „Raz, dwa, trzy” oraz dość dynamiczny „Ty”, które stają się swoistą brzmieniową, dźwiękową podstawą, wokół której budowany jest cały program płyty. Owe solowe partie grane przez Odorowicza nie są ani czczymi popisami, ani chwilami wytchnienia, stanowią ważny element w konstrukcji całości.
Z muzyczną zawartością krążka współgra skromna, prosta, estetyczna okładka. „Pieśni przejścia” to ważna, ciekawa płyta. Oby nie przeszła niezauważona.

Tomasz Janas

Grochocki_Odorowicz & Olga Kozieł

„Pieśni przejścia”

Psyche et musica 2019

Ocena: 4/5

***

Więcej recenzji i felietonów - w naszych działach Słuchamy i Piszemy.


Zobacz więcej na temat: folk Tomasz Janas
Czytaj także

Jak stare pożenić z nowym

Ostatnia aktualizacja: 03.12.2019 08:00
Jak przypominać muzyczną tradycję młodym pokoleniom? Można się tego uczyć od przedstawicieli nowej tureckiej psychodelii. Jednym z jej reprezentantów są Derya Yıldırım & Grup Şimşek, którzy w tym roku na debiutanckim albumie pokazują jak stare pożenić z nowym w aktualnie świeżej odsłonie.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Miłość w wydaniu Otava Yo

Ostatnia aktualizacja: 10.12.2019 14:53
Autorski pomysł Bielkina, który jako Reelroad wystartował z propozycją frapującą. Wprawdzie znana była i popularna w swym czasie Żanna Biczewska, ale niewiele więcej o rosyjskim folku lat ubiegłych powiedzieć da się.
rozwiń zwiń