Radiowe Centrum Kultury Ludowej

Doctor Kanuska Group i ceremonie vimbuzy

Ostatnia aktualizacja: 18.08.2020 07:00
Działalność 1000Hz jest ewenementem nie tylko na skalę polską, choć nie przypominam sobie, żeby ktoś u nas z takim zapałem zajmował się wydawaniem muzyki afrykańskiej. Label na swój obszar działania wybrał Malawi, kraj, który nawet wśród entuzjastów muzyki świata jest czymś na kształt białej plamy, wciśniętej między większe i bardziej znaczące kulturalnie Mozambik i Tanzanię.
Okładka płyty.
Okładka płyty.Foto: materiały promocyjne

To  nagrany na przestrzeni kilku nocy zapis ceremonii vimbuzy, wpisanej na listę niematerialnego dziedzictwa ludzkości. 

Piotr Cichocki, doktor antropologii i muzyk, w Malawi spędził dwukrotnie kilka miesięcy, prowadząc badania terenowe i nagrywając lokalnych muzyków. Efektem były pierwsze nagrania wydane pod szyldem 1000Hz: outsiderski, minimalistyczny pop Tonga Boys, lecznicze pieśni Kukayi, elektroniczny gospel Marii Nundwe czy pop-rapowe, podbite autotune’em Blackface Family, będące lokalnym fenomenem w Mzuzu. Na początku tego roku wznowili pionierów syntezatorowego gospel Katawa Singers (oraz podlaskich Dubin, ale to temat na zupełnie inną, równie fascynującą opowieść), a w maju wspólnie z Mik Musik! wydali debiut Wild/Life, międzynarodowej, polsko-tanzańsko-malawijskiej grupy, której liderują wspólnie Cichocki i Wojtek Kucharczyk.

Podzielony na 15 fragmentów album przedstawia rytuał od pierwszych modlitw, przez kontakty z duchami przodków, odczynianie klątw, wypędzanie złych duchów aż do końcowego dziękczynienia. Wystarczy tylko zamknąć oczy, by przenieść się do Malawi.

Piszę to wszystko, bo nawet na tle tego katalogu inaugurujący kolejną serię wydawniczą, zatytułowaną Sacral Grooves, album Doctor Kanuska Group jest pozycja wyjątkową. To  nagrany na przestrzeni kilku nocy zapis ceremonii vimbuzy, wpisanej na listę niematerialnego dziedzictwa ludzkości. Dla miejskich Malawijczyków, vimbuza jest reliktem przedchrześcijańskiej przeszłości, przywoływaniem demonów zakazanym przez Kościół. Dla mieszkańców wsi, szczególnie na północy kraju, vimbuza jest czymś innym - to nie tylko sposób na porozumienie się z duchami przodków, ale także namiastka medycyny, czy może lepiej byłoby napisać, inna jej forma. Za pomocą transowych tańców i rytmów wygrywanych przez trzy bębny ng’oma i zaśpiewów leczy się klątwy, szuka porady u duchów przodków, wypędza złe duchy. Doktor Kanuska nie jest lekarką po studiach, ona także jest "chora", vimbuzę zaczęła tańczyć, gdy okazało się, że sama jest opętana. Po latach założyła własną grupę bębniarską i dziś jest jedną z ważniejszych postaci tego, no właśnie, nie do końca rytuału, nie do końca religii. Leczy przede wszystkim kobiece choroby i planuje zbudować szpital położniczy.

Niezwykle szybki rytm vimbuzy, z jednej strony bardzo precyzyjny, z drugiej improwizujący wciąga i hipnotyzuje, fascynuje swoją zmiennością w stałości. Słuchając "Mutende Mizimu. Vimbuza from Mzimba North", nie można skupiać się tylko na rytmie, choć to on odgrywa najważniejszą rolę w vimbuzie i to on sprawia, że jest tak charakterystyczna. Towarzyszące rytuałowi zaśpiewy są przepiękne w swojej prostocie. Zawołanie i odpowiedź, chór rodzinnych głosów, dzieci i dorosłych, kobiet i mężczyzn, to wszystko buduje poczucie wspólnotowości.

W zespole grają jej jedyny żyjący syn oraz siostrzeniec, pacjenci i ich rodziny biorą czynny udział w ceremonii, tańcząc i śpiewając. Nie tylko oni, Piotr Cichocki, sam kilkukrotnie tańczył vimbuzę, a materiał zmiksował tak, że ma się wrażenie bycia w samym centrum wydarzeń, że jest  się takim samym uczestnikiem ceremonii. Podzielony na 15 fragmentów album przedstawia rytuał od pierwszych modlitw, przez kontakty z duchami przodków, odczynianie klątw, wypędzanie złych duchów aż do końcowego dziękczynienia. Wystarczy tylko zamknąć oczy, by przenieść się do Malawi.


Michał Wieczorek

Doctor Kanuska Group

"Mutende Mizimu. Vimbuza from Mzimba North"

[1000Hz]

Ocena: 4/5

***

Więcej recenzji i felietonów - w naszych działach Słuchamy i Piszemy.


4/5

Zobacz więcej na temat: folklor world music recenzja
Czytaj także

Mizik rasin na nowej orbicie

Ostatnia aktualizacja: 15.06.2020 16:30
Niby nic nowego, przerabialiśmy to już wielokrotnie. Oto przedstawiciele wielowiekowej tradycji “stamtąd” łączą siły z innowatorami “stąd”. Muzycy “tamtejsi” to ośmioosobowy haitański kolektyw Chouk Bwa Libète, “tutejsi” to brukselski duet producencki The Ångströmers.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Krwawe dzieje Jawy według Raja Kirik

Ostatnia aktualizacja: 23.06.2020 09:49
Jak znalazł się tutaj album z pogranicza muzyki eksperymentalnej i techno? Powodów jest co najmniej kilka. Jednym z nich jest kryjąca się za muzyką zespołu Raja Kirik tysiącletnia tradycja.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Diabelskie siły, niedzisiejszy skarb i Groupe RTD

Ostatnia aktualizacja: 13.07.2020 16:30
Sponsorowane ze środków publicznych orkiestry rozrywkowe są charakterystyczne dla postkolonialnej Afryki. Najbardziej znane w Europie są orkiestry zachodnioafrykańskie, przede wszystkim malijskie.
rozwiń zwiń