Radiowe Centrum Kultury Ludowej

"Kkismettin" i odczarowanie Nikozji

Ostatnia aktualizacja: 27.04.2021 08:00
Antonis Antoniou jest niespokojnym duchem. Gra w dwóch odnoszących sukcesy zespołach – Monsieur Doumani i Trio Tekke, z którymi eksploruje różne aspekty greckiego folku.
Okła płyty Antonisa Antoniou Kkismettin
Okła płyty Antonisa Antoniou "Kkismettin"Foto: mat. pras.

Z tymi pierwszymi muzyki cypryjskiej, z drugimi rebetiko w psychodelicznym wydaniu. To jednak dla niego za mało i zdecydował się na wypowiedź całkowicie solową.

Pomogły w tym oczywiście koronawirus i zeszłoroczny lockdown, które nie oszczędziły i Cypru borykającego się z innymi problemami. Najpoważniejszy z nich to oczywiście podział kraju od 1974 roku i tureckiej inwazji na północ wyspy. Podzielono także Nikozję, stolicę i rodzinne miasto Antonisa. Zamknięty w lockdownie muzyk rozmyślał o braku wolności, opresji i niepewności, które nawiedzają życie Cypryjczyków od prawie 50 lat. I o zielonej linii oddzielającej od siebie Greków i Turków. Rozmowy zjednoczeniowe odbywają się co jakiś czas, ale niewiele z nich wynika. Nikozja pozostaje podzielonym miastem.

Jednym z symboli podziału są wypełnione cementem metalowe beczki ustawione jako barykady między dwiema częściami miasta. Można się na nie napotkać prawie wszędzie, wrosły w krajobraz Nikozji. Pisząc album koncepcyjny o podzielonym kraju i społeczeństwie, Antoniou nie mógł z nich nie skorzystać. Nie tylko pojawiają się na okładce, ale też są integralną częścią muzyki – Antonis wykorzystał je jako instrumenty perkusyjne, stanowią rytmiczną podbudowę albumu. Dlatego jest bardzo zrytmizowany i walcowaty. Dominują średnie, prawie marszowe rytmy oraz dudniące brzmienie beczek. Oparcie konceptu na tak wyrazistym, nośnym medialnie, ale ograniczonym pomyśle jest ryzykowne. Antoniou zdaje sobie z tego sprawę i dwoi się i troi, by tylko muzyka wpadała w monotonię. Przetwarza dźwięki beczek, bawi się różnymi efektami, ale cały czas pamięta, skąd przyszedł, gdzie są jego muzyczne korzenie.

W porównaniu do Monsieur Doumani czy nawet Trio Tekke, Antonis solo pozwala sobie na więcej swobody i muzyczne eksperymenty. Na „Kkismettin” jest miejsce na partie gitary inspirowane rebetiko, anatolijski, psychodeliczny rock w duchu Baba Zula, szaleńcze partie laouto, cypryjskiej lutni, przypominające energią Xylouris White. Ważną rolę odgrywają sample, loopy i syntezatory – nie dziwi to, w końcu Antoniou gra przede wszystkim sam ze sobą. Dzieje się na tej płycie bardzo dużo, choć dyskretnie. Ta muzyka nie krzyczy. Antonis nie krzyczy, lecz szepcze. Nawet, gdy śpiewa o trudnych, bolesnych sprawach. Nawet, gdy wyraża nadzieję, że bariery znikną, że Cypr się zjednoczy, że Nikozja znów będzie jednym miastem. Pandemia też się kiedyś skończy, o czym przypomina „Achtina”, ostatni utwór albumu. Jeszcze będzie normalnie.

A jednak muzyka na „Kkismettin” jest bardzo klaustrofobiczna, osaczająca. Zupełnie jak myśli o podziale. Cały czas kołaczące się z tyłu głowy, podobnie jak te o zielonej linii i wcześniejszych krwawych konfliktach między dwiema największymi społecznościami Cypru. Tego tak łatwo nie da się wymazać ani zapomnieć, co nie znaczy, że nie można spróbować zbudować wspólnej przyszłości. Pozwolić beczkom zarosnąć, popaść w zapomnienie, zupełnie jak na okładce.

Tytułowy kkismettin to jedna z niewielu rzeczy, które łączą cypryjskich Greków i Turków. To słowo można różnie tłumaczyć – fatum, przeznaczenie. Antoniou próbuje je odczarować, choćby symbolicznie skierować cypryjski los na nowe tory. Tak samo, jak muzykę cypryjską chce przenieść w XXI wiek. Z całkiem dobrym skutkiem.

Michał Wieczorek


Antonis Antoniou

"Kkismettin"

Ajabu! 2021

Ocena: 3,5/5

***

Więcej recenzji i felietonów - w naszych działach Słuchamy i Piszemy.


Czytaj także

Sayonara na powrót punk folku

Ostatnia aktualizacja: 06.10.2020 10:55
Trafili w próżnię. Punk folk odszedł już w naszym kraju na karty historii, a i poważny showbiznes przeżył flirt z Mungo Staszczykiem (Pociskiem miłości), który w tym stylu był i irlandzki, i polski. To se ne vrati, jak mawiają bracia Czesi. A jednak – wróciło.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Humeniuk i inni – Ukraińcy w Nowym Jorku w latach 1928-1932

Ostatnia aktualizacja: 13.10.2020 08:00
Najsłynniejszym amerykańskim skrzypkiem z Polski był Ukrainiec Pawło Humeniuk (1883-1965). Urodził się w Podwołoczyskach (obecnie Підволочиськ), w tzw. Galicji Wschodniej, na wschód od Tarnopola, praktycznie już na granicy z Podolem.
rozwiń zwiń