Radiowe Centrum Kultury Ludowej

Rozkład świętowania

Ostatnia aktualizacja: 05.12.2019 09:30
Kto miał okazję znaleźć się w centrum handlowym w ostatnich dniach, choćby przypadkiem, idąc na pociąg, mógł obserwować na żywo ewolucję zwyczajów związanych ze świętowaniem.
Członkowie rodziny przy stole wigilijnym, Warszawa 1926.
Członkowie rodziny przy stole wigilijnym, Warszawa 1926.Foto: Ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego

Kultura świętowania w Polsce jako taka szybko się zmienia, profesjonalizuje, specjalizuje. Dotyczy to nie tylko rytuałów przejścia, takich jak śluby czy osiemnastki, ale również świąt z dorocznego kalendarza. Antropolog kultury musi pozostać czujny. 

Chodzi o nowe rytuały i zmiany w postrzeganiu czasu. Przejście przez co popularniejsze sklepy okazywało się prawdziwym wyzwaniem, a decyzja o zajęciu miejsca w kolejce wymagała niemałej determinacji. Przeniesiony niedawno na polski grunt z USA Black Friday (często rozciągnięty na cały weekend lub nawet tydzień) miał w sobie prawdziwie karnawałowego ducha z naręczami zakupów i adrenaliną radosnego wydawania pieniędzy. Pewnie część klientów zapobiegliwie korzystała z promocji, żeby zrobić już zakupy pod choinkę, ale równie wielu musiało po prostu dać ponieść się impulsowi. Listopadowa wyprzedażowa fala to zwyczaj, który przyjął się w Polsce bardzo szybko – taki turbokarnawał, który symbolicznie przypadł akurat tuż przed adwentem.

W USA to tradycyjnie pierwszy piątek po Święcie Dziękczynienia. Ten kontekst jest u nas nieobecny, ale nowy dzień w kalendarzu podążył śladem walentynek (zaszczepionych na polskim gruncie w 1994 roku z inicjatywy wydawnictwa Harlequin, a wydaje się, jakby były tu od zawsze – tak się dziś robi tradycję!). Wszyscy już wiedzą, kiedy przypada i kiedy zaplanować wyprawę do centrum handlowego, albo dla odmiany kiedy je omijać.

Black Friday w centrum handlowym w Sao Paulo w Brazylii, 2018. Black Friday w centrum handlowym w Sao Paulo w Brazylii, 2018.

Rytuałom „everything must go” (wielkie oczyszczenie!) towarzyszą inne fenomeny kulturowe. Pierwszy z nich to przesunięcie kalendarza. Do Bożego Narodzenia przygotowujemy się z każdym rokiem coraz wcześniej. Jeszcze w latach 90. dekoracje świąteczne w przestrzeni pojawiały się około połowy grudnia, dzisiaj w niektórych sklepach instaluje się je już na początku listopada, zaraz po tym, jak znikają halloweenowe dynie i znicze. Dodatkowo symbolicznym rozpoczęciem sezonu bożonarodzeniowego jest pierwsza radiowa emisja „Last Christmas” Wham – mnie przebój dopadł już 19 listopada. Dłuższy rozbieg do Świąt wydaje się też iść w parze z coraz większą skalą celebrowania w świeckim wymiarze, ofertami wyjazdów urlopowych w sezonie, dekoracji znacznie obfitszych niż standardowa choinka, niezliczonymi promocjami na prezenty, tematycznymi swetrami i skarpetkami – ale też kultura świętowania w Polsce jako taka szybko się zmienia, profesjonalizuje, specjalizuje. Dotyczy to nie tylko rytuałów przejścia, takich jak śluby czy osiemnastki, ale również świąt z dorocznego kalendarza. Antropolog kultury musi pozostać czujny. Być może kalendarz przesunie się na dobre, tak jak zanikają różnice między czterema porami roku, i choinki zaczniemy widywać z końcem wakacji.

Drugi fenomen to lustrzany rewers czarnopiątkowego karnawału, czyli ogłoszenie postu: symboliczna krytyka konsumpcjonizmu, choćby tylko w nomen omen poście na Facebooku. Zachęty do kupowania mniej, zostania w domu w dzień wyprzedażowy zwykle szły w parze z szerszą perspektywą – przypominania o skali produkcji śmieci czy marnowania dóbr, zachęcania do brania odpowiedzialności za swoje czyny, niestety często w zniechęcająco kaznodziejskim stylu, pomimo godnego pochwały przecież przesłania.

Ale antykonsumpcjonista-popsujzabawa to jakby brat bliźniak radosnego zakupowicza z innego wymiaru i, jak się wydaje, nieodzowny element całego zjawiska. Wystarczy przypomnieć sobie, jak szybko pojawiły się ruchy kontestujące walentynki jako komercjalizację miłości. Innym wariantem popsujzabawy jest narzekanie na zanik duchowego czy rodzinnego elementu świętowania, z reguły zabarwione nostalgią, że „kiedyś to było”, a ludzie rzekomo byli „biedni, ale szczęśliwsi”. To formułki-gotowce, które – można się spodziewać – usłyszymy. Świadczy to jedynie o ich rytualnym charakterze.

Zadaniem antropologa kultury jest – jak to się mawia w internecie – handlować z tym, co się dzieje, a nie oceniać, marudzić, dyktować normy czy stawiać postulaty. Narzekanie na „ginącego ducha Świąt” skądinąd samo stało się rytuałem, formułą, której użytkownicy niekiedy pewnie nawiązują niekiedy do mocno zakorzenionych tradycji narzekania jako ekspresji fatalistycznego obrazu świata. Komercjalizacja wszystkich sfer życia, również świętowania, jest faktem, ale ludzie zawsze adaptują się do rzeczywistości, często tworząc własne scenariusze czy techniki („strategie przetrwania”, jak powiedziałby W.S. Burroughs) i obserwacja ich w czasie rzeczywistym, bez oceniającej soczewki, jest ciekawym zjawiskiem – również obserwacja samego siebie. Polecam. 

Olga Drenda

***

Więcej recenzji i felietonów - w naszych działach Słuchamy i Piszemy. 

 

Czytaj także

A w Lublinie święto!

Ostatnia aktualizacja: 27.11.2019 15:00
Kto był tu kiedykolwiek, ten wie, że wydarzenie to szczególne. W ten weekend w Lublinie odbędzie się 29. odsłona festiwalu Mikołajki Folkowe.
rozwiń zwiń