Przetłumaczony na język angielski tom wyszczególnia nazwiska 3253 zidentyfikowanych Żydów będących posiadaczami paszportów. Polacy próbowali ocalić kilkakrotnie więcej od 8 do 10 tys. osób. Nie tylko Żydów polskich, lecz także holenderskich, niemieckich i wywodzących się kilku innych krajów.
W trakcie czwartkowego panelu poświęconego książce "Lista Ładosia" wydanej przez Instytut Pileckiego - od nazwiska ambasadora polskiego rządu na uchodźstwie Aleksandra Ładosia - współautor tomu, obecny ambasador RP w Szwajcarii Jakub Kumoch opisywał podział ról wojennych dyplomatów w dziele ratowania Żydów.
Kumoch podkreślił za znamienny fakt, że Światowy Kongres Żydów sam zaproponował pomoc w rozpropagowaniu historii o paszportach. - Znaczy to, że ważna organizacja żydowska traktuje to jako prawdziwą i udokumentowaną historię. Nie ma tam żadnej polityki, lecz stwierdzenie faktów. Jest to bardzo istotne, bo spotykałem się z niedowierzaniem, sugestiami, że ponieważ jest to historia pozytywna dla Polski, a ja jestem polskim ambasadorem, jest tam jakiś ukryty znak. Nie ma nic takiego, to się naprawdę wydarzyło - akcentował Kumoch.
Dodał, że w czwartek Międzynarodowa Fundacja Raoula Wallenberga przyznała tytuł House of Life (Dom Życia) rezydencji ambasadora w Bernie. Jest to pierwszy w historii budynek dyplomatyczny wyróżniony w ten sposób . - Fundacja przyznaje zazwyczaj ten honor domom, w których Żydów ukrywano. Skoro zrobili wyjątek, uznali, że dzięki produkowaniu paszportów Żydzi byli ukrywani w tysiącach domów - ocenił dyplomata.
Szefowa Zespołu Pozyskiwania Archiwów Instytutu Pileckiego Monika Maniewska opowiadała m.in. jak wyglądał przebieg procedury z paszportami. Pierwszym etapem był zakup czystych książeczek u paragwajskiego konsula honorowego, następnie odręczne ich wypełnianie oraz autoryzowanie i dostarczanie ludziom dokumentów przy współpracy organizacji żydowskich.
Odkrywanie losów ocalonych
Największym wyzwaniem przy opracowywaniu tomu, powiedziała archiwistka, było odkrycie losów osób wpisanych już na listę. - Początkowo wydawało się to niemożliwe. Przy współpracy z innymi instytucjami udało się to zrobić. (…) Bardzo ważna okazała się publikacja w grudniu pierwszej, polskiej wersji, ponieważ otrzymaliśmy po niej bardzo dużo e-maili i telefonów od znajomych osób lub krewnych tych, którzy byli na liście. Opowiadali nam różne historie, przekazali nowe informacje, a nawet wysyłali oryginalne paszporty - wyliczyła.
W opinii Maniewskiej wersja angielska jeszcze bardziej poszerzy odkrycia i umożliwi poznanie kolejnych ocalonych oraz pozwoli dopisać do listy brakujące osoby.
- Wartością książki jest przede wszystkim pokazanie skali zjawiska, tego, że była to współpraca polsko-żydowska. Grupa Ładosia opracowała cały system pomocy Żydom poprzez fałszowania paszportów innych krajów. Jest to temat, w którym można jeszcze wiele odkryć -przekonywała.
Niezwykła historia
W panelu wziął udział prof. Mordecai Paldiel z Yeshiva University. Historyk uznawany jest za międzynarodowy autorytet ds. ratowania Żydów w czasie Holocaustu. Jego rodzice urodzili się w Polsce. Jak powiedział, zainteresował się Grupą Ładosia ponieważ pracował dla Yad Vashem przez 24 lata. Później zajmował się prywatnie przez 10 lat kwestią ratowania Żydów. - Jest to niezwykła historia, zupełnie odmienna od tych, którymi się zajmowałem. Po pierwsze zaangażowanych było w to tysiące ludzi. Po drugie w kontekście wielkiej debaty na temat relacji polsko-żydowskich w czasie wojny i po wojnie, oto grupa polskich dyplomatów pracowała tak blisko z grupą żydowskich ratowników jak jedna wielka rodzina dla wspólnej sprawy, ochrony ludzkiego życia. (…) Byłem oczarowany tą historią i postanowiłem się bardziej wciągnąć w jej zbadanie – tłumaczył.
Wskazał, że był szczęśliwy z uhonorowania przez Instytut Yad Vashem tytułem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata dyplomaty Konstantego Rokickiego. Dziwił się zarazem, że nie doznali tego zaszczytu jego szefowie - Ładoś oraz jego główny współpracownik ambasadora Stefan Ryniewicz. - Są dowody, że byli bardzo w operację zaangażowani, zainicjowali ją, stworzyli. Dlaczego ich pominąć? To właśnie przełożeni najbardziej ryzykowali - uzasadniał Paldiel, przyznając, że wciąż zabiega, by ich uhonorować.
W czwartkowym spotkaniu wzięła udział córka małżeństwa Werdygierów, którzy byli posiadaczami paszportów. Przedstawiła się jako Dasia. Jak powiedziała rodzice zginęli w Auschwitz.
- Po tym co się stało nic już nie można naprawić. Taki był świat - wyznała.
PAP/IAR/dad