Czy to sowiecka, czy putinowska, Rosja zawsze mogła liczyć na pożytecznych idiotów z Zachodu, którzy w swym ideologicznym zaślepieniu albo po prostu lecząc swoje kompleksy, promowali jej narrację. W ten schemat wpisuje się niejaki Kit Klarenberg, Brytyjczyk uważający siebie za dziennikarza. Trudno jednak uznać go za przedstawiciela tego zawodu skoro wychwala totalitaryzm i zamordyzm, a sam korzysta z wolności słowa. Klarenberg publikuje m.in. na portalu libańskiej telewizji Al Mayedeen, która sympatyzuje z Hezbollahem.
Kilka dni temu Klarenberg, zapewne z okazji rocznicy 50. rocznicy Aktu końcowego Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, opublikował tam kuriozalny artykuł pt. „Jak ‘prawa człowieka’ stały się bronią Zachodu”. Na wstępie warto podkreślić, że tak, owszem, wolność, demokracja i prawa człowieka zawsze były bronią Zachodu, bo ludzie po prostu już tak mają, że chcą być wolni. Tylko, że są to prawa człowieka bez cudzysłowu. Już Cyrus Wielki wykorzystał tą wspaniałą ludzką przypadłość uwalniając lud Babilonu od tyranii jego władcy. W Imperium Cyrusa nie było zamordyzmu, lecz zagwarantowano wolność religii, zwyczajów, a babiloński pozostał jednym z czterech oficjalnych języków Imperium. Gliniany walec, na którym wyryto te prawa uznawany jest za pierwszą w historii deklarację praw człowieka. Autorytarne reżimy nienawidzą wolności i drżą ze strachu na myśl, że idea ta może zostać zaszczepiona w ciemiężonym przez nich ludzie. Dlatego robią wszystko by ją zohydzić. Rosja jest klasycznym przykładem takiego działania.
Klarenberg uważa jednak, że promowanie praw człowieka to nie coś pozytywnego ale ohydny spisek amerykańskich służb i jako dowód podaje … transformację ustrojową w Europie Środkowo-Wschodniej na przełomie lat 80. i 90. Oczywiście z Polską na czele. Brytyjski „pożyteczny idiota” źródeł „spisku” dopatruje się w akcie końcowym Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, która odbyła się w Helsinkach w 1975 r. Do dokumentu tego Amerykanom udało się przemycić jako jedną z zasad „poszanowanie podstawowych praw i wolności człowieka, w tym wolności myśli, sumienia, religii i przekonań”. Oczywiście ZSRR nie miało zamiaru tego respektować.
Według autora porozumienie w Helsinkach miało „destrukcyjne konsekwencje” w postaci upadku ZSRR i Układu Warszawskiego, a takim krajom jak Polska została narzucona „zachodniocentryczna koncepcja praw człowieka”. „Straszne” rzeczy zaczęły się już dziać tuż po podpisaniu dokumentu. Otóż zaczęto piętnować łamanie praw człowieka, a w Europie Wschodniej zaczęły powstawać organizacje to dokumentujące. Koronnym dowodem na to, że w Helsinkach uknuto spisek jest jednak, zdaniem autora, powstanie Solidarności, gdyż rzekomo „jednym z jej kluczowych postulatów było zobowiązanie rządu do rozpowszechnienia 50 tys. egzemplarzy helsińskich protokołów o ‘prawach człowieka’ wśród opinii publicznej”. Oczywiście to bzdura ale nawet gdyby była to prawda to nie byłoby w tym nic złego. Ale odbiorca narracji Klarenberga ma uwierzyć, że Solidarność była efektem spisku CIA opracowanego w 1975 r. w Helsinkach. A co ludzie na Bliskim Wschodzie wiedzą o nas i naszej historii? Wielu to kupi z ignorancji.
Dalej jest klasycznie: amerykańskie służby pompowały w Solidarność czy dysydentów czechosłowackich z Karty 77 miliony dolarów, a zatem obalenie komunistycznych rządów w krajach Bloku Wschodniego to przewrót zorganizowany przez CIA. Taki sam jak późniejsze kolorowe rewolucje w krajach powstałych z rozpadu ZSRR, w tym na Ukrainie. Taki sam jak wspieranie inicjatyw obywatelskich na Bliskim Wschodzie przez międzynarodowe organizacje prodemokratyczne. Narracja, że to nie wola ludu ale zewnętrzny spisek doprowadził do upadku różnych dyktatorów to stały repertuar rosyjskiej propagandy. Przecież według Moskwy obalenie Janukowycza to był pucz, a teraz w Ukrainie rządzi junta.
Oszczędzę czytelnikom dalszych szczegółów wypocin Klarenberga i przejdę do jego konkluzji. Otóż stwierdza, on, że zmiany, do których doszło w 1989 r. w takich krajach jak Polska, przyniosły im tylko „głód, bezdomność, bezrobocie i nierówności”. A poza tym stały się też „wzorem i uzasadnieniem wszelkiego rodzaju amerykańskiego imperializmu w imię ‘praw człowieka’ we wszystkich zakątkach świata”.
Klarenberg to oczywiście nie wyjątek. Taka narracja jest bardzo szeroko rozpowszechniana przez rosyjską propagandę i pudła rezonansowe oraz pożytecznych idiotów w jej służbie. Jej celem jest odstraszenie od wolności.
Dr Witold Repetowicz, adiunkt w Akademii Sztuki Wojennej