Donald Trump odniósł się do sprawy podczas rozmowy z dziennikarzami w Białym Domu, po powrocie z wyjazdu do Szkocji. Pytany, czy pozwoli ukraińskim uchodźcom pozostać w kraju do zakończenia wojny, odparł, że „myśli że tak zrobi”.
- Mamy wielu ludzi, którzy przyjechali z Ukrainy i pracujemy z nimi - powiedział.
Wcześniej rzeczniczka Białego Domu Karoline Leavitt mówiła, że administracja rozważa zakończenie ochrony prawnej Ukraińców przebywających w USA na podstawie tymczasowego statusu chronionego (TPS). Według danych z ubiegłego roku chodzi o ok. 63 tys. osób, choć potencjalnie z takiego statusu może skorzystać ponad 100 tys. Status chroniony odebrano m.in. imigrantom z Haiti, Nikaragui, Kuby, Afganistanu, czy Wenezueli.
Obowiązywanie TPS dla Ukraińców zostało przedłużone w ostatnich tygodniach prezydentury Joe Bidena do października 2026 roku.
Były ambasador Sondland: Trump chciał układu z Putinem, ale Putin jest zafiksowany na Ukrainie
Prezydent USA Donald Trump chciał zawrzeć z przywódcą Rosji Władimirem Putinem „wielki układ” i odciągnąć go od Chin, ale Putin jest zbyt zafiksowany na Ukrainie – powiedział PAP były ambasador USA w UE Gordon Sondland. Ocenił, że zwrot w nastawieniu Trumpa będzie trwały.
Po miesiącach bezowocnych rozmów i wielokrotnie wyrażanych nadziei na to, że rosyjski przywódca zgodzi się wstrzymać swoją wojnę przeciwko Ukrainie, Trump w końcu stracił cierpliwość. We wtorek zadeklarował, że daje Putinowi ostatnie 10 dni, zanim nałoży na Rosję dodatkowe sankcje, choć – jak stwierdził – nie liczy na to, że w tym czasie Rosja zmieni swoje postępowanie.
Zdaniem Sondlanda, który w czasie pierwszej prezydentury Trumpa pełnił funkcję amerykańskiego ambasadora w UE, Trump wbrew zarzutom nie był nadmiernie naiwny ani nadmiernie pewny swojego wpływu na Putina.
- Słyszałem jak prezydent Trump mówił o Putinie wiele, wiele razy w mojej obecności. I Trump ma bardzo trzeźwy i trafny pogląd na to, kim jest Putin i czym jest Putin. Ale Trump jest też bardzo, bardzo pragmatyczny – powiedział PAP były dyplomata.
- To, co próbował zrobić na początku, to rozwiązać dwa problemy naraz: chciał, oczywiście, zakończyć walki na Ukrainie, a także odciągnąć Putina od Chin, bo ma rację mówiąc, że Rosja mogłaby być niezwykle bogatym i prosperującym krajem, gdyby tylko ograniczyła swoje ekspansjonistyczne ambicje. Jak mawia Trump, mają mnóstwo ziemi. Teraz potrzebują pieniędzy. Nie potrzebują więcej ziemi – tłumaczył.
Według Sondlanda, celem Trumpa był „wielki układ” z Putinem i odnowienie relacji z Rosją, by były „lepsze, niż w najlepszych latach (ostatniego przywódcy Związku Sowieckiego Michaiła) Gorbaczowa”. Jedną z części tego układu miał być pokój w Ukrainie. Były ambasador zapewnia jednak, że nie chodziło o sprzedaż Ukrainy.
- Chciał powiedzieć Putinowi: „Wynieś się z Ukrainy, skupmy się na uczynieniu Rosji bogatszej i silniejszej, a ty i ja zajmiemy się Chinami razem, zamiast stać po złej stronie historii. Myślę, że taki był jego pierwotny plan – wyjaśnił. – Problem w tym, że Putin jest tak zafiksowany na Ukrainie, że nie był skłonny zrobić tego, co jest dobre dla jego kraju. Trump chciał mu dać czas, odbył z nim wiele rozmów, zarówno publicznych jak i prywatnych, ale w końcu powiedział „OK, pierd… go” – dodał.
Według Sondlanda, Trump teraz nie pozwoli Putinowi, by przejął Ukrainę, a po zapowiedzianych sankcjach i cłach obejmujących państwa, które kupują od Rosji surowce, przyjdzie pora na zwiększone dostawy broni ofensywnej, które pomogą Ukrainie uderzać wewnątrz Rosji. Stwierdził też, że Trump nie będzie zainteresowany wznowieniem rozmów, dopóki nie zobaczy faktycznej zmiany w zachowaniu rosyjskiego prezydenta.
- Mieliśmy tego przedsmak kilka tygodni temu, kiedy (Ukraińcy) zniszczyli te bombowce głęboko w Rosji, ale tym razem naprawdę (to Trump) ściągnie rękawice. Myślę, że dopiero wtedy nadejdzie czas negocjacji z Putinem – powiedział rozmówca PAP.
PAP/ks