Kariera według Senk Że

Od czego zależy powodzenie wschodzącej kapeli zdradzili w Czwórce członkowie warszawskiej kapeli Mista Pita i Maciej Matysiak.

Chwytliwa nazwa, zgrany skład i przebojowe piosenki – tylko tyle i aż tyle potrzeba, aby kapela osiągnęła sukces. O trudnej sztuce przetrwania na muzycznym rynku mówili w "Hyde Parku" Mista Pita i Maciej Matysiak z grupy Senk Że, której nowy album "Mocna 4" ukazał się pod patronatem Czwórki.

Oryginalna i wpadająca w ucho nazwa zespołu bywa fundamentem jego powodzenia. Jak tłumaczy Mista Pita, musi ona być "nośna", a jej wymówienie nie powinno sprawiać problemu. Ważne jest także, aby była unikalna, tzn. żadna inna kapela, jak również instytucja czy firma, nie może się taką posługiwać. Gość "Hyde Parku" przyznaje, że grupa Senk Że miała problem z zarejestrowaniem pierwszej wybranej przez siebie nazwy. – Na początku mieliśmy nazywać się 5G, ale istniała już taka firma działająca pod takim szyldem – wyjaśnia muzyk.

A co ze składem zespołu? Ilu członków powinien on liczyć? Zdaniem gościa Patryka Kuniszewicza, gdyby ktoś chciał założyć kapelę o podobnym profilu co Senk Że (dancehall/funky plus hiphopowy freestyle), powinna ona liczyć siedmiu muzyków. – Potrzebne są: gitara, perkusja, klawisze, dwa wokale, tamburyn i flet – wyjaśnia Mista Pita. Jak dodaje, w zespole heavy-metalowym powinno grać – rzecz jasna – 666 muzyków.

Zdaniem gości "Hyde Parku", najlepszym źródłem inspiracji do tworzenia piosenek jest toczące się dookoła życie. Jak podkreśla Maciej Matysiak, grupa Senk Że właśnie z życia czerpie pomysły na kolejne hity.

Żaden zespół nie utrzymałby się na rynku, gdyby nie rzesze oddanych mu fanów, którzy przychodzą na koncerty i kupują płyty. Wiedzą o tym także członkowie grupy Senk Że i zgodnie przyznają, że "bez interakcji z publiką nie byłoby niczego".

Więcej w rozmowie Patryka Kuniszewicza z Mista Pitą i Maciejem Matysiakiem. Dźwięk i film znajdziesz w boksie po prawej stronie.

ap