Posłuchaj audycji na podcasty.polskieradio.pl >>>
Igrzyska Wolności to jeden z najważniejszych festiwali idei w Europie Środkowo-Wschodniej, a zarazem jedyny w Polsce dostępny dla szerokiej publiczności. Tegoroczna edycja odbyła się w dniach 24-26 października się pod hasłem "Czas niepewności". Jednym z gości, którzy zawitali do studia radiowej Dwójki ostatniego dnia festiwalu, była Anna Bańkowska – tłumaczka, która w ostatnich latach wzbudziła spore emocje, przygotowując nowe tłumaczenie "Ani z Zielonego Wzgórza". Największe kontrowersje wywołała zmiana tytułu na "Annę z Zielonych Szczytów".
Anna Bańkowska i tłumaczenia, które budzą kontrowersje
Dyskusje wokół nowego przekładu pokazują, że tłumacz pełni ważną rolę w przekazywaniu myśli i intencji autora, a jego wybory nie zawsze są łatwo akceptowane przez czytelników i mogą polaryzować odbiorców.
- Czuję się znakomicie w roli prowokatorki. Cała ta awantura sprawiła mi przyjemność, a najbardziej ucieszyłam się, gdy dostałam prawdziwy anonim – że ta pani, która go napisała na kartce wyrwanej, wprawdzie nie przeczytała mojego przekładu, ale go nie przeczyta, ponieważ wie, jakie treści tam wstawiłam. I że ja niszczę więź między matką, babcią a wnuczką. Pomyślałam sobie wtedy, że jakaś słaba musi być ta więź - żartowała tłumaczka.
Anna Bańkowska podkreśliła, że choć tłumacz sam staje się twórcą, podczas pracy nad przekładem musi powściągnąć własny egotyzm. - Dla mnie najważniejszy jest autor - zaznaczyła. - Tłumaczę w większości twórców, którzy już nie żyją. Sama posługuję się swego rodzaju "zabytkowym" językiem, archaicznym, którego moje młodsze koleżanki często w pełni nie rozumieją.
Czytaj też:
Rola tłumacza w obliczu sztucznej inteligencji
Gościem Dwójki była również Magdalena Pytlak. Tłumaczka zastanawiała się nad miejscem współczesnych technologii w pracy tłumacza. Podkreśliła, że choć dziś wiele treści można przekazać przy pomocy narzędzi elektronicznych, wspieranych przez sztuczną inteligencję, proces ten nie zawsze jest tak prosty, jak mogłoby się wydawać.
- Jako przedstawicielka kultury literackiej języka mniejszego, czyli bułgarskiego, wciąż mam się dobrze. Taki niewielki język nie jest mocno rozpracowany i może nie jest to przypadek – wiem, że węgierski radzi sobie dużo lepiej. Widzę też troskę zarówno ze strony wydawnictw, jak i autorów. Ostatnie dwie umowy, które podpisałam, zawierały klauzulę zabraniającą korzystania z AI, co pokazuje, że autorzy wciąż cenią ludzkie tłumaczenia - zdradziła.
Twórcza odpowiedzialność tłumacza
Tłumaczki podkreślały także, że ich praca wykracza daleko poza wierne przekazywanie treści – ma też wpływ na język i literacką tradycję. Magdalena Pytlak zwróciła uwagę na znaczenie tłumaczenia dla polszczyzny i ograniczenia narzędzi automatycznych.
- Mamy bardzo ważną rolę wobec polszczyzny i języka polskiego. W dużej mierze tłumaczenia, w zależności od rodzaju literatury, kształtowały w pewnych momentach język literacki i języki narodowe. Jesteśmy więc zależni od zamysłu autorskiego, ale z drugiej strony to praca twórcza. Translatory, a nawet generatywne modele, które nie wyczuwają subtelności, nie mają tu twórczego potencjału - mówiła.
Sens literatury według Georgia Gospodinowa
Bohaterem jednego ze spotkań był Georgi Gospodinow - bułgarski poeta i prozaik, znany z tworzenia oryginalnych, często eksperymentalnych powieści, w których eksploruje kwestie pamięci, upływu czasu, historii i melancholii. Jego twórczość pomaga ludziom przechodzić przez trudne chwile, a wybór takiej formy pisania wynika z chęci bliskości z czytelnikami. Dlatego tworzy historie, które są mu szczególnie bliskie.
- To jest mój sposób rozumienia literatury - mówił w rozmowie. - Chodzi o pisanie o ludzkich doświadczeniach i przeżyciach. Nie tyle o samo bycie blisko ludzi, ile – podobnie jak w przypadku jednego z bohaterów mojej książki – o zdolność wczuwania się w ich historie. I to, moim zdaniem, jest sens literatury - wyjaśnił.
Georgi Gospodinow sięga również po własne, osobiste doświadczenia. To właśnie trudne przeżycia zainspirowały go do napisania powieści "Ogrodnik i śmierć". Dla pisarza opowieści o odchodzeniu stają się sposobem na zachowanie pamięci o tych, którzy odeszli, i na podtrzymywanie ich obecności w świadomości czytelników.
- Pisanie pozwala oswoić ból. Sprawić, że ból staje się smutkiem, a smutek jesteśmy w stanie przeżyć. Poza tym pisanie jest sposobem zachowania tego, co ulotne, a my jako ludzie jesteśmy częścią tego, co nietrwałe. I wreszcie uważam, że historie są mądrzejsze od nas. Kiedy zaczynamy opowiadać coś, zaczynamy też lepiej to rozumieć - mówił pisarz.
***
Tytuł audycji: Strefa literatury
Prowadzenie: Małgorzata Szymankiewicz
Data emisji: 26.11.2025
Godz. emisji: 11.00