Kaprysy ambitnego malarza

Ostatnia aktualizacja: 07.09.2019 19:48
"Oto ja i moja sztuka" – zdaje się mówić Bernardo Bellotto w autoportrecie z 1765 roku, wskazując dłonią namalowaną z wielkim kunsztem architektoniczną fantazję. Przedstawił się samozwańczo w stroju prokuratora weneckiego, zabiegając o prestiż, dobre zamówienia i ewentualną posadę na którymś z królewskich dworów.
Audio
  • "Autoportret w stroju weneckiego prokuratora" Bernardo Bellottiego (Jest taki obraz/Dwójka)
Bernardo Bellotto, Architektura fantastyczna z autoportretem w stroju weneckiego prokuratora, Zamek Królewski w Warszawie (w depozycie w Muzeum Narodowym w Warszawie)
Bernardo Bellotto, "Architektura fantastyczna z autoportretem w stroju weneckiego prokuratora", Zamek Królewski w Warszawie (w depozycie w Muzeum Narodowym w Warszawie)Foto: Muzeum Narodowe w Warszawie

Bellotto miał już 44 lata, gdy malował "Autoportret w stroju weneckiego prokuratora", a za sobą świetną karierę na kilku europejskich dworach. Jednak po śmierci swych największych protektorów Augusta III i hrabiego Brühla jego kariera podupadła. Nikt już nie zamawiał u niego wedut do dekoracji dworskich rezydencji. Po wielu staraniach Bellotto otrzymał posadę w nowo otwartej Akademii Sztuki w Dreźnie, w której pełnił funkcję profesora perspektywy. Jego pensja pomniejszyła się trzykrotnie z 1750 talarów, które otrzymywał od Augusta III, do 600 talarów. Niemłody już, ale nadal ambitny Bellotto zaczął poszukiwać nowej posady. W końcu 1766 roku Bellotto wziął płatny urlop z Akademii i udał się "próbować szczęścia w Rosji".

Większych profitów i ciekawych zamówień spodziewał się na dworze Katarzyny II w Petersburgu. Jego droga wiodła przez Warszawę, która niespodziewanie stała się końcem podroży. Bellotto, przedstawiony Stanisławowi Augustowi przez Marcella Bacciarellego, otrzymał od króla zaproszenie do pozostania w Warszawie i dogodne warunki – 400 dukatów pensji rocznej, 150 dukatów na mieszkanie, 120 na powóz, 40 na opał i jeszcze 120, najprawdopodobniej na teatr. To znacznie więcej, niż wynosiła profesorska pensja Bellotta w Dreźnie. Ponadto na warszawskim dworze nie było innego weducisty, Bellotto mógł odzyskać pozycję z najlepszych czasów drezdeńskich i liczyć na nowe, ciekawe serie zamówień. I tak się stało. A dwa kaprysy "Architektura fantastyczna z autoportretem w stroju weneckiego prokuratora" i "Architektura fantastyczna z Chrystusem wypędzającym przekupniów ze świątyni" podarowane polskiemu królowi, stały się punktem zwrotnym w jego długiej karierze.

Te wspaniałe kaprysy były w intencji malarza jego wizytówką, popisem umiejętności w komponowaniu skomplikowanych kompozycji architektonicznych wypełnionych sztafażem. W obu tych dziełach sztafaż miał szczególne znaczenie – wyrażał ambicje społeczne Bellotta i jego poglądy na sztukę.


Bernardo Bellotto, "Architektura fantastyczna z autoportretem w stroju weneckiego prokuratora", Zamek Królewski w Warszawie (w depozycie w Muzeum Narodowym w Warszawie) Bernardo Bellotto, "Architektura fantastyczna z autoportretem w stroju weneckiego prokuratora", Zamek Królewski w Warszawie (w depozycie w Muzeum Narodowym w Warszawie)
***

Tytuł audycji: Jest taki obraz 

Prowadził: Michał Montowski

Gość: dr Grażyna Bastek (historyczka sztuki)

Data emisji: 8.09.2019

Godzina emisji: 11.00

am/pg

Czytaj także

Arcydzieła ocalone z wojny. Spotkanie z Bożeną Fabiani

Ostatnia aktualizacja: 19.08.2019 18:00
"Sztuka leczy z nieokrzesania pierwotnego" - te słowa Leonarda da Vinci polska historyczka i pisarka uczyniła mottem swojej najnowszej książki zatytułowanej "Ocalić sztukę. Włochy podczas II wojny światowej", o której rozmawialiśmy w audycji "O wszystkim z kulturą".
rozwiń zwiń