Niezwykła wieś Wygnanów

Ostatnia aktualizacja: 23.08.2022 16:00
Wygnanów leży koło Przytyka. Na pierwszy rzut oka – wieś jak wieś. Ale miłośnicy muzyki tradycyjnej wiedzą, że bynajmniej nie jest to pierwsza lepsza, mała miejscowość.
Audio
Kadr z filmu Wygnanów Akademia Kolberga
Kadr z filmu "Wygnanów" Akademia KolbergaFoto: Akademia Kolberga

Dawniej Przytyk był silnym ośrodkiem muzyki tradycyjnej, a sam Wygnanów miejscem zamieszkania wielu znakomitych muzykantów. To właśnie stąd pochodzą ci, których dziś uważamy za ikonicznych i kultowych! Andrzej Bieńkowski odwiedza Wygnanów już kilkadziesiąt lat. Niestety, dziś już rzadko, ponieważ wielu znakomitych wiejskich artystów przeniosło do krainy wiecznego muzykowania. W latach 80. i 90. minionego wieku Wygnanów zapewniał jednak niezrównane muzyczne żniwa…

- Świeżo odbyła się tam niezwykła balanga! Miejscowy działacz, Andrzej Jurkowski, postanowił uczcić pamięć muzykantów tej wsi. Na domu wiejskim odsłonięto tablicę z nazwiskami muzykantów i podziękowaniami. Niby nic. Ale popatrzmy wokół, gdzie mamy takie tablice?? Uważam, że to szalenie ważny precedens! Buduje poczucie wspólnoty kulturowej! – mówił prowadzący.

Jeszcze w latach 80. Bieńkowski jeździł po okolicy, szukając muzykantów. Skazano mu Mariana Lipca, ten skierował folklorystę do skrzypka, z którym grywał – Piotra Strzałkowskiego

- Dla kultury wiejskiej to był najczarniejszy okres. Czas przygnębienia, degrengolady. Depresji kulturowej – wspominał Bieńkowski. – Powiedziano mi: „tu był taki skrzypek, jeszcze przedwojenny, grał tylko z basami, ale w «dzikiej tonacji» i się nie nadawał. Pasie konia”. Podjechałem, siedzi starowinka, nawet się nie zainteresował, że trabant podjechał, luksusowy. To był Wacław Neska.

Czy jeszcze zagra? A skąd! Odkąd weszły harmonie, Neska już nie gra. Zresztą, proszę zobaczyć – wyciąga do Andrzeja Bieńkowskiego styrane dłonie – przecież ja nawet palcem struny nie nacisnę! Ale etnograf był uparty. Wpadł na pomysł-klucz do serca skrzypka. Wyciągnął skrzypce i mówi: „Ale wie Pan, ja niedawno kupiłem skrzypce. Nie znam się a tym. Jakby Pan tak popatrzył, czy one się nadają…”.

- Widzę, że Nesce się oczy zaświeciły. Powiedział, żebym zostawił mu skrzypce i przyjechał za miesiąc, może coś nagra. Nazywam ich hibernatusami. To tacy skrzypkowie, co nie ewoluowali, jak przestali grać w latach 30. tak dopiero się budzą w stanie wojennym…

Marian Lipiec tworzył jedną z najsłynniejszych kapel w regionie po wojnie. Grał już na nowoczesnym instrumencie – harmonii trzyrzędowej firmy Lipińskiego z Radomia, 80-basowej. Co niezwykłego było w grze Lipca? Dlaczego tak zachwycił Andrzeja Bieńkowskiego?

- Ci pierwsi harmoniści próbowali na harmoniach uzyskać skrzypcową fakturę i sposób grania skrzypcowego, rezygnując z możliwości, jakie daje harmonia w basach i ozdabianiu. Usłyszymy, jakie Marian Lipiec robi fermaty, jak cudownie wyciąga. Jakie „skrzypcowe” rubata! Przepadam za taką grą! – zachwycał się nasz etnograf.

Grali dla nas: Wacław Neska, Piotr Strzałkowski, bracia Nowakowie, Marian Lipiec. 

***

Tytuł audycji: Źródła

Prowadził: Andrzej Bieńkowski

Data emisji: 23.08.2022

Godzina emisji: 15.15