Polskie Radio Dzieciom

Wszystkie barwy kolędowania, czyli Herody, Dziady i Jukace na Żywiecczyźnie

Ostatnia aktualizacja: 14.01.2024 11:30
Początek roku na wsi był pełen kolorów, tajemnic i wesołych melodii. Wędrujący przebierańcy pukali do domów i składali życzenia. Wraz z Brygidą Sordyl i Kubą Gołdynem z Beskidu Żywieckiego sprawdzimy czym jest maciudula i i co robią jukace. Dlaczego? Bo właśnie rozpoczął się 55. Przegląd Zespołów Kolędniczych i Obrzędowych Żywieckie Gody!  
Audio
  • Herody i Jukace w Beskidzie Żywieckim (PRD/Źródłełko)
Żywieckie Gody
Żywieckie GodyFoto: shuttrstock

Herody i Jukace

Kuba Gołdyn od kilku dni kolęduje z Herodami, Dziadami i Jukacami, ale znalazł czas, by odwiedzić „Źródełko” i opowiedzieć nam o tych barwnych postaciach rodem z kolędniczych grup Beskidu Żywieckiego. Ale kim właściwie są te Herody? Kim są Jukace? To grupy kawalerów i chłopaków, prezentujących widowiska wywodzące się z Biblii. Każda grupa inną rolę i swój czas na chodzenie po wsi. Na przykład Dziady goniły w Stary albo Nowy Rok, przeprani za rozmaite straszydła. Był Deboł (diabeł), Śmiertka (śmierć), Żyd, Cyganka czy… Maciudula – straszydło zrobione ze strzępków materiałów. Brygida nieraz widziała takich Dziadów, biegających po wsi. Nieraz było ich nawet czterdziestu!

W Żywcu i Zabłociu znani są Jukace. Można ich spotkać w Nowy Rok, w kolorowych strojach, maskach, szpiczastych czapkach i dzwonkach u pasa. Każdy z nich strzela głośno z bata.

I Herody. Grupa najstarszych kolędujących. W takiej grupie trzeba było już mieć ładnych parę lat kolędniczego doświadczenia, umieć śpiewać, tańczyć i winszować. To właśnie Herody pokazywali najróżniejsze scenki, więc musieli być dobrymi aktorami. Wchodzili do każdej chaty, rozbawiając mieszkańców tańcami, pieśniami i drobnymi psikusami oraz winszując pomyślności na nowy rok:

Stary Rok się przewinął, a Nowy wywinął
Za stary trzeba Bogu dziękować, na nowy winszować!

W trosce o dobry rok

Początek nowego roku był na wsi czasem szczególnego dbania o dobrą przyszłość. Czasem nawet, jak w Andrzejki, próbowano ją sobie wywróżyć z wosku. By nikt w domu nie był głodny, na stole kładziono wielki bochen chleba, drzewka owocowe obwiązywano słomą, by było im ciepło i dawały dużo owoców. Na podwórzach palono snopki słomy, chcąc wygonić wszystkie zmartwienia…

Z Kają Prusinowską zastanawialiśmy się, dlaczego pierwszy miesiąc roku nazywamy styczniem. A z małym Stasiem przyjrzeliśmy się karnawałowym zabawom.

***

Tytuł audycji: Źródełko 

Prowadziła: Hanna Szczęśniak

Data emisji: 14.01.2024

Godzina emisji: 11.00

Zobacz także