Redakcja Polska

Rosyjskie kompleksy wobec Polaków [KOMENTARZ]

25.08.2025 11:09
Rosja ma na punkcie Polski głęboki kompleks, który widać w niezliczonych materiałach propagandowych, a także w filmach fabularnych i w literaturze. Rosjanie chcieliby zapomnieć o istnieniu Polski, bo jesteśmy drzazgą w ich zbiorowej pamięci. Chcieliby więc by Polska zniknęła, a w każdym razie nie liczyła się na arenie międzynarodowej.
Kreml. Zdjecie ilustracyjne
Kreml. Zdjecie ilustracyjneFoto: pixabay.com

Wiele powiedziano i napisano już o incydencie z rosyjskim dronem, który wleciał w polską przestrzeń powietrzną i eksplodował w Osinach. Była to oczywista prowokacja, która miała związek z negocjacjami prowadzonymi przez Trumpa w sprawie zakończenia wojny w Ukrainie. Jednym z celów Rosji było sprowokowanie Polski do takiej reakcji, którą przedstawiałaby później Trumpowi jako „histeryczną”, a nasz kraj jako infantylnego i nieodpowiedzialnego „podżegacza wojennego”, opętanego rusofobią i próbującego storpedować wysiłki pokojowe ze złości za niezaproszenie na negocjacje.

Wiele osób w Polsce zdziwiłoby się jak wielki jest rozmach antypolskiej propagandy Rosji. Kilka miesięcy temu Russia Today wyprodukowała kilkugodzinny fabularyzowany pseudodokument na temat relacji polsko-rosyjskich. Może nie byłoby to aż tak zaskakujące gdyby nie fakt, że był on w języku arabskim. Cel tego i wielu innych podobnych materiałów jest oczywisty: szerzyć gdzie tylko się da negatywny obraz Polski. W tej narracji nasz kraj zawsze był agresywny, prowokujący wojny, a jednocześnie zdradziecki, tchórzliwy i nieodpowiedzialny.  Polska chciała zniszczyć prawosławie zanim jeszcze ono powstało, a rozbiory były operacją humanitarną.

Tradycja owych rosyjskich kompleksów sięga połowy XIX w., ale źródła są znacznie głębsze. Problem bowiem w tym, że Rosja to stosunkowo młode państwo, które narzuciło wątpliwa narrację, iż jest spadkobiercą (i to jedynym) Rusi Kijowskiej. Tyle, że za założyciela Rosji można raczej uznać Aleksandra Newskiego, a nie Ruryka. Newski, gdy Tatarzy palili Kijów i mordowali ruskich książąt, bił pokłony przed chanem i nie dołączył do obrońców. W kolejnych wiekach, gdy Polska rosła w siłę, państewko moskiewskie wciąż podlegało azjatyckiej Złotej Ordzie. Ruś pozostawała wówczas podzielona między Polskę a Wielkie Księstwo Litewskie, przy czym Polska, wbrew rosyjskiej narracji, nigdy Rusi nie podbijała. Pod rządami polsko-litewskimi Ruś kwitła będąc częścią europejskiej wspólnoty kulturowej, do której Moskwa dołączyła dopiero w XVIII w.

Państwowość rosyjska zaczęła się krystalizować dopiero w XV w. w okresie rządów Iwana III i po zrzuceniu zależności od Tatarów proces ten oparty był przede wszystkim na zaborze ziem podległych państwu polsko-litewskiemu. A realizowali go psychopaci pokroju Iwana Groźnego, który w ciągu kilku dni wymordował kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców najbogatszego wówczas miasta Rusi tj. Nowogrodu Wielkiego, a następnie pobił na śmierć własnego syna, bo mu się nie spodobał ubiór jego żony.

Oczywiście Rosjanie już wymyślili, że to wszystko wymysły Polaków, którzy postanowili oczernić wspaniałego cara. A przy okazji to ciągle ratowała ich przed nami „Matka Boska”. W filmie Pawła Łungina „Car” mała sierotka Masza rzuca do rzeki ikonę, która w cudowny sposób zatrzymuje armię Zygmunta Augusta. Z kolei gdy Stefan Batory oblegał Psków w 1581 r. „Matka Boska” nawiedziła śpiącego „pobożnego starca Doroteusza” i poinstruowała go, że aby pokonać Polaków trzeba przenieść na mury miasta ikonę z monasteru pskowsko-peczerskiego. Stosowna informacja o tej nadprzyrodzonej interwencji przeciwko szatańskim Polakom została oczywiście wyryta na kamieniu ustawionym przed miejscową twierdzą.

Gdy car mordował Nowogrodzian to „Matka Boska” miała wolne, ale znów się pojawiła w 1612 r. Ikona Matki Boskiej Kazańskiej miała wówczas pomóc pospolitemu ruszeniu w wypędzeniu polskiego garnizonu z moskiewskiego Kremla. W 2004 r. dzień, w którym to nastąpiło został ogłoszony w Rosji świętem jako Dzień Jedności Narodowej. Trzy lata później powstał wysokobudżetowy i bardzo prymitywny film „1612”, w którym Polacy zostali ukazani niemal jak potwory. W XVII-wiecznej Rosji chyba jednak aż tak tego nie przeżywano, bo jeszcze w końcu XVII w. państwo rosyjskie pozostawało pod ogromnym wpływem polskiej kultury.

Jednak największe pretensje Rosjanie mają do nas za to, że gdy Polska znalazła się pod rządami carów to nasi przodkowie nie chcieli budować z nimi imperium. Rosjanie oskarżają nas o „niewdzięczność” bo po epoce napoleońskiej car Aleksander I był jakoby taki dobry dla nas i stworzył kongresowe „Królestwo Polskie”, a Polacy się zbuntowali. Prawda jest jednak taka, że ówczesne, młode, liberalne elity rosyjskie, liczyły, że zmienimy tę stepowo-azjatycką naturę rosyjską i nauczymy ich cenić wolność oraz wprowadzimy do rosyjskiej tożsamości element europejski. Dlatego w drugiej połowie XIX w. widać w dziełach takich pisarzy jak Dostojewski czy Gogol ten ogrom nienawiści do Polaków, a jednocześnie potrzebę okazywania swojej wyższości. To, że obecnie polska prowincja wygląda schludnie i zamożnie, a rosyjska jak obraz nędzy i rozpaczy, pogłębia jeszcze bardziej frustrację Rosjan. A przecież nie mogą winić siebie, bo to nie leży w ich naturze. Kilka lat temu rozmawiałem z rosyjskim dziennikarzem, z pochodzenia kozakiem dońskim. Stwierdził, że Zachód zniszczył Rosję bo przysłał Lenina by zrobił rewolucję, a Polska wbiła Rosji nóż w plecy bo nie pomogła „białym” pokonać bolszewików. Na moje pytanie dlaczego w takim razie trzymają tego Lenina na Placu Czerwonym odparł, że Zachód nie będzie im dyktował czyje mauzoleum może tam być. A na moje stwierdzenie, że Polska w 1920 r. przede wszystkim dbała o swoją niepodległość, odparł, że jesteśmy „egoistami”.


Dr Witold Repetowicz, adiunkt w Akademii Sztuki Wojennej

 

Izrael na krawędzi. Moralna klęska grozi większą raną niż wojna z Hamasem [KOMENTARZ]

30.07.2025 18:30
Izrael może przegrać wojnę. Nie tę z Hamasem w Gazie, lecz tę, która zdecyduje o jego przyszłości, o tym kim będą przyszłe pokolenia Izraelczyków, jak będą oni postrzegani w świecie.

Amerykański czerwony dywan dla zbrodniarza [KOMENTARZ]

18.08.2025 09:09
Widok zbrodniarza wojennego, stojącego na czele współczesnego Imperium Zła, stąpającego po czerwonym dywanie na amerykańskiej ziemi, a następnie wsiadającego do limuzyny przywódcy Wolnego Świata, może wzbudzać tylko jedno uczucie: obrzydzenie. Jednakże chłodno analizując spotkanie na Alasce można odetchnąć z ulgą, gdyż mogło być gorzej. Ukraina nie została sprzedana Putinowi, nie było Monachium XXI w. Przynajmniej jeszcze.